Felietony

Rządowy projekt nowelizacji ustawy o ruchu drogowym ma parę problemów. Dużych

Felietony 28.07.2021 556 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 28.07.2021

Rządowy projekt nowelizacji ustawy o ruchu drogowym ma parę problemów. Dużych

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski28.07.2021
556 interakcji Dołącz do dyskusji

Rządowy projekt nowelizacji ustawy „prawo o ruchu drogowym” wprowadza grzywnę do 30 tys. zł, ale to dopiero początek. Szkoda, że musimy na razie bazować na ogólnikach – ale i tak już widać, że trzeba będzie sporo poprawić. 

Przeczytałem wszystkie założenia na stronie gov.pl. Rządowy projekt nowelizacji ustawy „prawo o ruchu drogowym” z jednej strony wydaje się sensowny, z drugiej miejscami przerażający. Oto kilka poważnych problemów, które znalazłem na szybkości.

Obowiązkowa grzywna 1500 zł za uszkodzenie mienia

Trudno mi sobie to wyobrazić, ale tak napisano: „Nowym rozwiązaniem jest kara grzywny w wysokości nie mniejszej niż 1,5 tys. zł w przypadku uszkodzenia mienia przez sprawcę wykroczenia”. Czyli jeśli przy parkowaniu przytrę komuś zderzak, powodując szkody na 200-400 zł, to dostanę mandat w wysokości 1500 zł? To absurdalne, nie przyjąłbym takiego mandatu i skończylibyśmy w sądzie. Kara nie może być wyższa niż szkoda, którą się wyrządziło. Państwo chce zarabiać na drobnych stłuczkach i szkodach? To dość kuriozalny pomysł. Rozumiem, że karę może dostać ten, kto zdemoluje otoczenie – rozwali przystanek autobusowy, wjedzie w dom, zniszczy zaparkowane samochody itp. Ale to by należało sprecyzować, w przeciwnym razie uderzenie drzwiami w samochód obok może nas kosztować 1500 zł kary.

Przekazywanie danych z CEPiK do prywatnych firm ubezpieczeniowych

O ile sam pomysł uzależnienia składek OC od liczby wykroczeń drogowych popełnianych przez kierowcę jest dobry, o tyle spory sprzeciw może budzić możliwość „zaglądania” do tych statystyk przez prywatne firmy ubezpieczeniowe. Nie mam problemu z tym, że ubezpieczyciel dowie się o moim mandacie (spokojnie, od lat żadnego nie dostałem), natomiast ta informacja powinna być okrojona do tego, za jakie wykroczenie ten mandat (przykładowy) otrzymałem. Zupełnie zbyteczna jest data, miejsce i okoliczności. Mógłby to być raport na temat zarejestrowanych wykroczeń danego użytkownika z minimum informacji na ten temat. Natomiast wtedy trzeba byłoby ubezpieczać ludzi, a nie samochody. Jeśli ktoś jechał moim samochodem i dostał mandat, czy ja stracę zniżki na ten samochód? Gdyby tak było, skończylibyśmy w sądzie.

Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 30 km/h to obowiązkowa grzywna 1500 zł

Niestety, przekroczenie przekroczeniu nierówne, więc traktowanie wszystkich wykroczeń tak samo nie ma sensu. Przekroczenie o 30 km/h w strefie „tempo 30”, to przekroczenie o 100%. Jazda 170 km/h na autostradzie to przekroczenie o  ok. 21,5%. Te wykroczenia nie są takie same i nie można ich zrównywać. Kara powinna być za przekroczenie liczone w procentach. 100% przekroczenia to w oczywisty sposób najwyższa stawka mandatu – nie widzę inaczej. Poza tym wyższe powinny być kary za przekroczenie w obszarze zabudowanym, ponieważ tam jest większe prawdopodobieństwo rozjechania pieszego.

Nie zmienia to nadal takiego problemu, że ograniczenia prędkości w Polsce są ustawione w sposób szalony. Są miejsca – i to znam ich bardzo wiele – gdzie stosowanie się do nich jest proszeniem się o wypadek. Spróbujcie jechać motocyklem po drodze międzymiastowej Leszno-Nowy Dwór Mazowiecki, gdzie niemal na całej jej długości obowiązuje ograniczenie do 60 km/h. Nikt nie wie dlaczego i nikt się do tego nie stosuje. Jest to typowy sposób na „polowanie na frajera”. Jazda 60 km/h na jednośladzie po tej drodze kończy się tym, że na zderzaku siada nam ciężarówka i próbuje nas wyprzedzić, najczęściej „na żyletki”. Jazda przepisowa jest bardziej niebezpieczna od jazdy „ze wszystkimi”.

Nie zmienia to faktu, że jazda „ze wszystkimi” to wykroczenie, w którym bierzemy udział chcąc nie chcąc. Podobna sytuacja występuje na odcinku z Błonia do Leszna. Przez ok. 1 km mamy ograniczenie do 50 km/h, potem pojawia się ograniczenie do 70 km/h, które obowiązuje na ok. 50 metrach (wszyscy przyspieszają), a następnie znowu 50 km/h przed mostkiem (nikt już nie zwalnia). Mogę z pamięci podać jeszcze wiele podobnych lokalizacji, gdzie rozrzucono bez sensu ograniczenia, a wszyscy jeżdżą jak zawsze. Pisałem też o tym przy okazji opisu inteligentnego asystenta prędkości.

projekt nowelizacji ustawy prawo o ruchu drogowym
TAK, TO MA SENS

Dlatego wraz z podniesieniem mandatów należy wprowadzić u nas system znany np. z Austrii

W obszarze zabudowanym masz jechać 50 km/h, maksymalnie. Jeśli to przekroczysz, kary będą dotkliwe. Wiesz, że jest to obszar zabudowany i nie trzeba stawiać dodatkowego znaku. Wiesz, że to nie jest miejsce do szybkiej jazdy i że nie unikniesz kary, jeśli będziesz coś odwalać.

Poza miastem możesz jechać 90 km/h. Nie ma co chwilę ograniczeń przed zakrętami, skrzyżowaniami itp. Są zbyteczne. Masz jechać tak, żeby było bezpiecznie. Jeśli przekraczasz 90 km/h, poniesiesz karę. Nie musisz jednak nieustająco zastanawiać się „a ile tu można?”, tak jak to ma miejsce w Polsce.

No ale tego, to się nie doczekamy.

PS. Zapewne rząd wie co robi – podejrzewam, że społeczne poparcie dla powyższych rozwiązań jest znaczne. Gdyby miały one godzić w elektorat partii rządzącej, z pewnością nigdy by ich nie wprowadzono.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać