16.12.2019

Wygląda jak wagon kolejowy, ale to luksusowa przyczepa kempingowa. Ciekawe, za ile pójdzie

Przyczepy kempingowe to segment interesujący stosunkowo niewielu Polaków. Mam jednak wrażenie, że przyczepa Westcraft Capistrano z 1950 r. się wam spodoba.

Pomimo ograniczonego zainteresowania caravaningiem w Polsce, wielu z nas potrafiłoby wymienić choć kilka firm, które zajmują się produkcją kamperów czy przyczep. Można by było zacząć choćby od rodzimych modeli z Niewiadowa, skręcając potem na zachód w stronę niemieckich Hymerów i amerykańskich Airstreamów. Ale nawet te ostatnie nie robią takiego wrażenia, jak przyczepa Westcraft Capistrano z 1950 r., której licytacja odbędzie się w styczniu 2020 r.

fot. Pawel Litwinski, Peter Lackner, duPont Registry

Sama historia firmy Westcraft wydaje się mieć kilka białych plam, ale wiadomo, że poszczególne modele przyczep należały do jednej z dwóch serii: Westcraft (z podnoszonym dachem) lub Westcraft Westwood (bez tej opcji). Modele z serii Westwood produkowano jedynie w latach 1946-1948. Produkcję pozostałych przyczep zakończono w 1955 r., wraz z powojennym spowolnieniem ekonomicznym w Stanach.

Niezależnie od serii i modelu, przyczepy tej marki były konstruowane podobnie jak samoloty. Wykonywano je z aluminium. W przeciwieństwie do najlepiej rozpoznawalnych Airstreamów, Westcrafty zawsze miały lakierowane nadwozia – nierzadko na 2 kolory. Warto też dodać, że miały opinię jednych z najlepszych jakościowo przyczep w Stanach Zjednoczonych; konstrukcja była tak dopracowana, że – w przeciwieństwie do modeli konkurencji – Westcrafty były trwałe i rzadko przeciekały.

fot. Pawel Litwinski, Peter Lackner, duPont Registry

Capistrano to największa i zarazem najrzadsza przyczepa kempingowa kiedykolwiek oferowana przez tego producenta.

Wyprodukowano ją w Burbank w Kalifornii. Miała ok. 10,5 m długości – więcej niż 2 Ople Insignia kombi stojące jeden za drugim. Sprzedawca – pan Lucas Lackner – pisze w ogłoszeniu na duPont Registry, że oprócz tego egzemplarza znany jest mu jeszcze tylko 1 inny, który zresztą i tak jest kompletnie zniszczony.

Nie znaczy to bynajmniej, że opisywany egzemplarz dotrwał do dziś w tak perfekcyjnym stanie.

Słowo-klucz: restomod.

Jak się okazuje, słówko to jest chętnie używane nie tylko w odniesieniu do odnowionych i przy okazji zmodyfikowanych mechanicznie samochodów. Restomodem może być także przyczepa kempingowa.

fot. Pawel Litwinski, Peter Lackner, duPont Registry

Renowacja trwała… ponad 10 lat. W tym czasie ekipa specjalistów z Kalifornii pracowała nad Westcraftem Capistrano, którego renowacja miała swą jakością przyćmić wszystkie inne projekty podobnego typu z całego świata.

Właściciel przyczepy wraz z kierownikiem prac – Stevenem Butcherem – ustalili, że w trakcie renowacji to cudo wzbogaci się o najnowsze zdobycze techniki w zakresie łączności, komfortu i bezpieczeństwa, ale że zostanie to skrzętnie ukryte. Mamy więc ciągle do czynienia ze stylem nawiązującym do stylu Art déco, bez żadnego pójścia na skróty. Za włączanie poszczególnych funkcji nadal odpowiadają przełączniki w klasycznym stylu, a zamiast oświetlenia diodowego zastosowano klasyczne żarówki – znalezienie ich w dobrej kondycji było zresztą niezbyt łatwym zadaniem.

fot. Pawel Litwinski, Peter Lackner, duPont Registry

Blisko połowa brzozowej zabudowy wnętrza nie nadawała się do odratowania.

Usunięte elementy zastąpiono nowymi. Po odpowiedniej obróbce starych i nowych części zabudowy, są praktycznie nie do odróżnienia od siebie. Renowacji wymagała też podłoga z drewna sosnowego – na szczęście nie wymagała wymiany.

fot. Pawel Litwinski, Peter Lackner, duPont Registry

Przyczepa wzbogaciła się o nową instalację elektryczną i o zdalnie sterowany system ogrzewania i klimatyzacji. Do dyspozycji są też 2 zestawy audio i tyle samo telewizorów z soundbarami marki Bose. Calypso – tak bowiem nazwano to cudo po renowacji – ma też teraz gniazdka USB, optyczne i Ethernet. Wszystkie te elementy oczywiście ukryto. Poza tym odświeżono również podwozie – zostało oczyszczone i wyremontowane, a także zabezpieczone antykorozyjnie.

fot. Pawel Litwinski, Peter Lackner, duPont Registry

Całość, choć to zbyt daleko idące skojarzenie, przypomina mi odrobinę… wagon pociągu Venice-Simplon Orient-Express.

U nas poruszanie się z taką przyczepą byłoby pomysłem raczej głupawym… Ale pomarzyć można.

Obawiam się jednak, że Westcraft Capistrano Calypso pozostanie w sferze marzeń nie tylko przez swą wielkość, ale i cenę. Tę poznamy oczywiście dopiero w styczniu, gdy już będzie po licytacji, ale z pewnością nie będzie tanio. No i pozostaje jeszcze pytanie, jakim autem tę przyczepę ciągnąć. Opcji jest wiele, ale to zdecydowanie też musi być jakiś restomod.

Proszę wsiadać, drzwi zamykać. / fot. Pawel Litwinski, Peter Lackner, duPont Registry