Wiadomości

Samochody bez sensu są najciekawsze, czyli Range Rover SV

Wiadomości 07.03.2018 17 interakcji

Samochody bez sensu są najciekawsze, czyli Range Rover SV

Piotr Barycki
Piotr Barycki07.03.2018
17 interakcji Dołącz do dyskusji

Land Rover stworzył samochód tak absurdalny, że aż nie da się go nie uwielbiać.

Jeśli nie macie co robić do końca tego tygodnia, pobawcie się w grę. Grę, która polega na znalezieniu jakiegokolwiek sensu w najnowszym modelu Range Rovera.

Bo popatrzmy po kolei.

Range Rover SV Coupe jest terenówką, która może wjechać wszędzie. I która nigdzie nie wjedzie.

Już standardowy Range Rover rzadko kiedy zapuszcza się w bezdroża, a co dopiero mówić o jego dwudrzwiowej, limitowanej odmianie, oferowanej z aluminiowymi obręczami o średnicy… 23 cali?

Małe są szanse, żeby którykolwiek SV Coupe kiedykolwiek zjechał z utwardzonej drogi. Ba, nawet z asfaltowych pewnie nie będzie zjeżdżał. Pewnie, że przypomina klasycznego Range Rovera, który miał tylko troje drzwi, ale tamten wóz faktycznie jeździł w terenie jak wściekły. A ten…?

SV Coupe jest też limuzyną… do której łatwo się nie wsiądzie.

Wnętrze najnowszego Range Rovera jest absurdalnie wręcz luksusowe. Dwa osadzone nisko przy podłodze fotele przednie rozdzielono potężnym tunelem środkowym i dokładnie to samo zrobiono z tyłu. Pasażerowie drugiego rzędu otrzymali nawet możliwość elektrycznej regulacji swoich siedzeń.

Czyli – limuzyna. Tyle tylko, że dostęp do tylnych foteli nie będzie przesadnie łatwy.

Trzeba będzie złożyć jeden z przednich foteli, przepchnąć się obok niego i dopiero wtedy możemy zająć miejsce. Wcześniej oczywiście wspinając się po automatycznie wysuwanym przy otwieraniu drzwi progu.

To raczej nie będzie auto dla prezesa jeżdżącego z tyłu.

Ma coupe w nazwie, ale jakoś tego nie widać.

Można założyć, że tak wygląda coupe w wizji i wykonaniu Land Rovera – zamiast obłych kształtów i szybko opadającego dachu w stylu np. GLE Coupe, otrzymujemy tutaj nadal mocno pudełkowe kształty.

I ma to swój urok. A jeśli ktoś by pytał, to tak – SV Coupe ma bezramkowe szyby. Przy okazji będzie szybki – 5-litrowe V-8 rozpędza nowego Range Rovera do 100 km/h w zaledwie 5 sekund.

Czyli w sumie mamy terenówkę, która nie jest terenówką, coupe, które nie jest coupe i limuzynę, która na limuzynę się przesadnie nie nada. To auto jest tak pozbawione wszelkiego sensu, że aż nie mogłem się na nie napatrzyć.

Range Rover SV Coupe jest autem stworzonym wyłącznie dlatego, że się dało. I że ma się pewność, że znajdą się na nie klienci.

Klienci skłonni wydać mniej więcej 240 tys. funtów (około 1,23 mln zł) na ręcznie montowany samochód, którego główną funkcją będzie pokazanie się na drodze. SV Coupe trudno bowiem pomylić z czymkolwiek innym.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać