Ciekawostki

Lamborghini z dieslem od pickupa wreszcie zaczęło mieć sens

Ciekawostki 13.07.2020 37 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 13.07.2020

Lamborghini z dieslem od pickupa wreszcie zaczęło mieć sens

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski13.07.2020
37 interakcji Dołącz do dyskusji

Auta terenowe mają służyć do pracy, a nie do lansu. Dlatego wywalenie V12 z Rambo-Lambo na rzecz wielkiego diesla to pomysł, któremu przyklaskuję wszystkimi kończynami.

Zawsze podobało mi się z wyglądu Lamborghini LM002, w przeciwieństwie do innych modeli tej marki. No, może z wyjątkiem wspaniałej Espady. Ale zawsze też miałem wrażenie, że ten silnik V12 jest tu zupełnie bez sensu, jakby z innej planety. To tak, jakby do Countacha wsadzić 1.9 TDI. Nie no dobra, to akurat byłby całkiem fajny pomysł. To raczej tak, jakby do ciągnika rolniczego zamontować V12 z Ferrari (specjalnie wymieniam nazwę Ferrari, żeby zjeżyć fanów Lamborghini). Zawsze chciałem zobaczyć LM002 z 2,5-litrowym dieslem Iveco-Sofim, które ktoś faktycznie użytkowałby w terenie. Nigdy się nie doczekałem.

Ale ktoś zrobił niemal równie dobry swap

W Arizonie, w Stanach Zjednoczonych, jest sobie zakład, który zajmuje się włoskimi samochodami sportowymi. Potrzebowali stylowego holownika do lawety, który nie byłby kolejnym amerykańskim pickupem. Tu zaczyna się ciekawa historia, bo w 2017 r. właściciel zakładu znalazł nietypowe Lambo LM002 w kolekcji pewnego lekarza z Kalifornii. Było nietypowe, bo pod maską miało pięciolitrowe V8 od Mercedesa. Jeszcze bardziej niezwykłe jest to, że samochód powstał na wzór innego swapowanego egzemplarza, który oryginalnie należał do Tiny Turner. Tak, Tina Turner miała podobno LM002 z 5.0 V8 od Merca. Doktor z Kalifornii zainspirował się tym projektem i zlecił zrobienie takiego samego swapa. A potem się rozczarował, bo z tym 5.0 V8 to podobno nie jeździło tak jak powinno, więc obraził się na swoją włosko-niemiecką terenówkę i skitrał ją na końcu swojej hali z klasykami. W końcu, po długich namowach i obiecywaniu że samochód nie zostanie zepsuty, zgodził się ją sprzedać Jimowi, właścicielowi warsztatu z Arizony.

Przed robotą

I co dalej?

I dalej pod maskę miał wpaść 9-litrowy silnik Lamborghini Marine. Nie było to jednak możliwe, silniki łodziowe są przeważnie gigantyczne i nie da się ich po prostu włożyć do samochodu. Dlatego trzeba było podjąć mniej szalony plan w postaci zakupu 5,9-litrowego diesla R6 Cumminsa wyjętego z pickupa marki Dodge. Silnik ten jest znany z niezniszczalności i podatności na tuning. Parę doskonale znanych zabiegów typu większe turbo, większe ciśnienie paliwa i nowa elektronika, i benc – pękło 600 KM, a co jeszcze lepsze, 1620 Nm. To na pewno pozwoli pociągnąć dowolną lawetę z dowolnym włoskim klasykiem (jak wiadomo, włoskie klasyki jeżdżą głównie na lawetach). Zamontowano też większe hamulce Wilwood i inne amortyzatory, ale wszystko podobno w takim duchu, że „gdy przyjdzie odpowiedni moment, to będzie można powrócić do oryginału”.

rambo lambo
Po robocie

Oby ten moment nigdy nie nadszedł

Wreszcie jakieś Lamborghini, które wzięło się do uczciwej pracy. Być może zapatrzyło się na ciągniki tej marki, jedyny produkt Lamborghini, który robi coś pożytecznego, a nie lansuje się po promenadach LA czy Lazurowego Wybrzeża.

Zdjęcia: The Drive

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać