Historia

Pytanie na niedzielę: jaka jest najlepsza stara gra motoryzacyjna?

Historia 18.04.2021 474 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 18.04.2021

Pytanie na niedzielę: jaka jest najlepsza stara gra motoryzacyjna?

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski18.04.2021
474 interakcje Dołącz do dyskusji

Nie mówimy o najnowszych produkcjach typu Hot Wheels Unleashed, tylko tych w 8 kolorach i z grafiką składającą się z pikseli wielkości kratki w zeszycie. Jakie były najlepsze gry motoryzacyjne czasów minionych?

Jak byłem młody, namiętnie grałem w gry komputerowe. Potem kupiłem sobie Playstation, które po 12 latach upalania zamieniłem na używanego Xboxa. Obecne gry są oczywiście wspaniałe, niesamowite, zachwycają grafiką, fizyką i realizmem, ale z największym sentymentem wspominam te prymitywne gierki o tematyce motoryzacyjnej, w które ciąłem jako nastolatek na moim pececie. Owszem, z dzisiejszego punktu widzenia były prostackie, ale wskaźnik znany jako „grywalność” miały na najwyższym poziomie.

Najlepiej wspominam trzy, do których za chwilę przejdę, jednak zanim to nastąpi, trzeba wspomnieć te, które na Top 3 się nie załapały

Wśród nich prześmieszna gra Gene Rally, gdzie cisnęło się na czas malutkim samochodzikiem po malutkim torze. Gra składała się chyba ze 128 pikseli, ale auto miało niezłą fizykę i można było naprawdę grubo śrubować czasy, walcząc o setne części sekundy. Wspomnę też pierwszy symulator jazdy samochodem, w jaki grałem: nazywał się Ford Simulator. Miał grafikę CGA (3-kolorową), można było w niej wybrać model Forda i potem „jechać”. Było to na nieco żenującym poziomie, ale i tak czułem się jak kosiarz umysłów.

Lubiłem też grać w nowoczesną już grę, której tytułu nie pamiętam – polegała na rajdowej jeździe klasykiem. Można było w niej jechać Mini, Amazonem, Lancią Fulvią i paroma innymi klasykami. Fulvia zdecydowanie wymiatała. No dobrze, ale czas na TOP 3 starych gier motoryzacyjnych.

3. Test Drive III

Mimo beznadziejnej grafiki, ta gra wznosiła symulator jazdy na nowy poziom. Można było zjechać z drogi i jechać przez pole. Do wyboru były tylko trzy samochody: Pininfarina Mythos, Chevrolet CERV-III i Lamborghini Diablo. Gra miała sporo błędów, ale i tak była fantastyczna – oprócz innych aut na drodze można było spotkać policjantów wlepiających mandaty albo zderzyć się z pociągiem.

2. Stunts

Grafika w tej grze też kulała, ale po pierwsze oferowała ona szeroki wybór samochodów, w tym dużo włoszczyzny (Deltę, Lamborghini LM002), a po drugie – tor można było zbudować samodzielnie. Budowałem więc sobie najbardziej skomplikowane tory, a potem próbowałem się na nich nie zgubić. Nie wszystkie samochody były w stanie pokonać wszystkie przeszkody. Na przykład w LM002 nie dawało się przeskoczyć przez rampę z przerwą po drodze, bo ciężka terenówka nie dolatywała do następnego brzegu i rozbijała się. Przednia zabawa, mówię Wam.

Pierwsze miejsce przypada grze „Street Rod”

Była to polska gra z 1989 r., która doczekała się nawet drugiej części. Odnosiła się do kultury hot-roddingowej w Stanach. Trzeba było kupić gruza, podłubać go za pomocą części tuningowych i wygrywać prymitywne, dość nudne wyścigi. Można było w nich wygrać pieniądze lub czyjś samochód.

Pierwsza część była dramatycznie prymitywna i miejscami nudna, bo wszystkie wyścigi wyglądały tak samo. W drugiej działo się o wiele więcej – można było jeździć na regularność, ścigać się po korycie starego kanału i tuningować wóz na znacznie więcej sposobów. Można było dołożyć mu wtrysk paliwa, a nawet kompresor, zmienić wydech itp. To było rewelacyjne, zbudowałem niejednego wyścigowego potwora, wyglądającego z zewnątrz jak zwykły sedan. W ostatnim wyścigu trzeba było pokonać The Kinga i zdobyć jego Chevroleta Corvette. W bonusie dostawało się jego dziewczynę (przedmiotowe traktowanie kobiet, chociaż animowanych). To była znakomita gra.

A jakie są Wasze ulubione gry motoryzacyjne?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać