Felietony

Pytanie na niedzielę: jaka będzie motoryzacja po epidemii?

Felietony 26.04.2020 436 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 26.04.2020

Pytanie na niedzielę: jaka będzie motoryzacja po epidemii?

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski26.04.2020
436 interakcji Dołącz do dyskusji

Według Motoring Research pandemia sprawi, że ludzie, którzy do tej pory obywali się bez samochodu, zapragną go mieć. Jak poradzi sobie motoryzacja po pandemii?

Obawy przed wspólnymi przestrzeniami odnoszą się w dużej mierze do transportu publicznego. W Wielkiej Brytanii przeprowadzono badanie na grupie 3000 osób, z którego wynikało, że 1 na 2 użytkowników komunikacji zbiorowej planuje w przyszłości przesiąść się na samochód w obawie przed zakażeniem. Wśród ankietowanych mieszkających w centrum miasta odsetek ten sięgnął aż 64%. Tylko 2% ludzi uznało, że z powodu koronawirusa nie kupi samochodu. Większość marzy o prywatnej przestrzeni do przemieszczania się. 56% osób mających prawo jazdy, ale nie posiadających samochodu, powiedziała że planuje zakupić własne auto.

Nietrudno przewidzieć, czym to grozi

Totalnym zatkaniem wszystkiego. Ci, którzy nie będą permanentnie na „home office”, bo nie mogą sobie na to pozwolić, będą stali w kilometrowych korkach, a każdy w swoim samochodzie. Mniej więcej jak w Stanach Zjednoczonych. Tyle że żadne miasto europejskie nie jest przygotowane na amerykański styl przemieszczania się. Trudno się dziwić ludziom, że nie chcą się zarazić, tyle że środek zapobiegawczy w postaci własnego samochodu jest akurat średni, bo tego samego dnia mogą zarazić się w sklepie, w miejscu pracy albo na własnej klatce schodowej. Ale na psychologię to się nie poradzi.

Czy to oznacza, że motoryzacja poradzi sobie świetnie?

Być może nawet za świetnie. Większość producentów odpala już fabryki po wymuszonej przerwie, bo przecież nie mogą stać – każdy dzień to milionowe, albo i miliardowe straty. Będą produkować samochody dla tych wszystkich, którzy w akcie przerażenia przed spotkaniem z innymi ludźmi planują zamknąć się choć na chwilę we własnym samochodzie. Już w tej chwili jest tak, że Londyn, mimo wprowadzenia ogromnych (jak na nasze warunki) opłat za wjazd samochodem do miasta, jest permanentnie zakorkowany. Korki generują głównie kierowcy samochodów do wynajęcia – Ubery, Bolty, taksówki oraz auta dostawcze. Dorzućmy do tego połowę z tych, którzy do tej pory jechali autobusami i kolejką, i mamy obraz całkowitej katastrofy.

A w jakim kierunku to pójdzie Waszym zdaniem?

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać