Klasyki / Ciekawostki

Nie wiem, co jest dziwniejsze: ten samochód w ogłoszeniu czy jego opis

Klasyki / Ciekawostki 04.12.2018 403 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 04.12.2018

Nie wiem, co jest dziwniejsze: ten samochód w ogłoszeniu czy jego opis

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski04.12.2018
403 interakcje Dołącz do dyskusji

Mało kto pewnie kojarzy sportowy samochód Puma GT. W Polsce są co najmniej dwa egzemplarze, czerwony i biały. Teraz na Otomoto pojawił się kolejny. Od dłuższego czasu próbuję zrozumieć, o co chodzi w opisie.

Z pewnością nałogowe oglądanie ogłoszeń z dziwnymi pojazdami ma jakąś chorobową nazwę, typu oeliksomania czy coś takiego. Jednak jeśli już ustaliliśmy, że jestem chory, to po obejrzeniu poniższego ogłoszenia pochorowałem się jeszcze bardziej.

Oto Puma GT na sprzedaż

Sama Puma GT to małe coupe produkcji brazylijskiej. W Polsce widziałem jeden egzemplarz na żywo (czerwony), a drugi w ogłoszeniach za horrendalną kwotę 92 500 zł. Puma była wytwarzana od 1969 r. do lat 80., najpierw wyłącznie w Brazylii, a potem po bankructwie brazylijskiego producenta w latach 80. linię wyeksportowano do Republiki Południowej Afryki, gdzie jednak powstała już bardzo mała liczba egzemplarzy. To typowy kit-car, czyli pojazd, który można było zbudować samodzielnie z gotowych podzespołów na popularnym podwoziu. Choć z zewnątrz Puma wygląda jak rasowe coupe, w środku kryją się podzespoły Volkswagena Garbusa. Jednak bardzo dobry, włoski projekt tego auta pozwala przeoczyć, że silnik znajduje się z tyłu, a nie z przodu – nie ma się wrażenia, że samochód jest nieproporcjonalny.

Puma GT na sprzedaż
O, tu jest silnik.

Puma nieźle sprzedawała się w Brazylii – powstało co najmniej kilka tysięcy sztuk. Eksportowano ją do USA i Kanady. W Europie istniało przedstawicielstwo w Szwajcarii, ale nieznana jest liczba egzemplarzy, które przypłynęły na stary kontynent. Taka motoryzacyjna ciekawostka dla osób, preferujących ciekawe auto, które wygląda jak szybkie, niż szybkie auto, które wygląda na nieciekawe (np. Audi S4).

Puma GT na sprzedaż

Ale o co chodzi z opisem?

Sprzedający przedstawia się jako Piotrek i używa w tytule słowa LARYTAS, co sugerowałoby, że jest rdzennym Polakiem. Samochód wydaje się być wrzucony w krajobraz brytyjski (charakterystyczny płot, auta na angielskich blachach w tle). A opis? Albo tłumaczyli go kosmici, albo bardzo zły autotłumacz.

Puma GT na sprzedaż

Spróbujmy rozszyfrować kilka wyrażeń:

Podwójne węglowodany – dual carbs, czyli dwa gaźniki. Rzeczywiście widać je pod maską.

Nowe opony na okrągło – new tyres all round, czyli wszystkie

Nowe wstrząsy – new shocks, czyli nowe amortyzatory

Serdecznie zapraszam do czołgania się, nad i pod samochodem. – chyba chodzi o crawl under the car, ale trudno stwierdzić.

I przebój:

Szybka sprzedaż preferowana, gdy samochód siedzi w moim samochodzie pod osłoną samochodu (zasadniczo na drodze mojego samochodu żony)
Niska rezerwa, gdy sprzedaje się samochód, cieszę się, że mogę na tym stracić.

Z powyższego nie rozumiem już nic: samochód siedzi w moim samochodzie pod osłoną samochodu. Może chodzi o to, że trzyma ten wóz pod plandeką lub w jakiejś szopie? A „cieszę się, że mogę na tym stracić” zasługuje na uwiecznienie jako jakiś mem. Historia mojego życia jeśli chodzi o sprzedaż samochodów.

Może ktoś wspomoże w zrozumieniu tego dziwacznego opisu…

Tyle że jeśli ktoś napisał już LARYTAS i ma na imię Piotrek, to czemu nie napisał kilku zdań od siebie, tylko przerzucił angielski opis przez autotłumacza? Czyżby nie zauważył, że to co wyszło, jest niezrozumiałe? A może nowe zasady handlu klasykami są takie, jak w rynku nieruchomości – bierzemy cudze ogłoszenie, wystawiamy jako swoje z wyższą ceną i pobieramy prowizję od skontaktowania klienta ze sprzedającym? Ale nawet i wtedy przydałby się opis, który coś by mówił, a nie powodował ból mięśni brzucha od śmiechu z nieporadnego tłumaczenia.

A może to po prostu opis typu kit-car?

Sprzedający wciska kit, sprzedając car. Sounds legit: brzmi legitymacyjnie. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać