Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Przewoził dwa dziwne psy w samochodzie. Kierowcy w szoku, mógł dostać wysoki mandat (ironia)

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 26.09.2022 9 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 26.09.2022

Przewoził dwa dziwne psy w samochodzie. Kierowcy w szoku, mógł dostać wysoki mandat (ironia)

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski26.09.2022
9 interakcji Dołącz do dyskusji

Nie, nie psy, tylko kozy. Gazeta epoznan.pl wypisuje bzdury na temat przewożenia zwierząt w samochodzie. 

Ostatnio często natrafiam na artykuły, w których opisano jakąś nietypową sytuację drogową albo związaną z jazdą samochodem i na końcu pojawia się informacja, że kierowca postępował niezgodnie z przepisami oraz groziłby mu wysoki mandat. A potem następuje powołanie się na parasolowy artykuł 60. ustawy Prawo o ruchu drogowym, który pozwala nałożyć na kierującego mandat za cokolwiek, co nie spodoba się policji.

Tym razem kierowca w Poznaniu przewoził samochodem dwie kozy

Zrzut ekranu z artykułu:

Podobno kierowcy byli w szoku i przecierali oczy ze zdumienia. Dlaczego? Zastanówmy się:

a) nigdy nie widzieli kozy

b) nigdy nie widzieli BMW E46

c) nigdy nie widzieli, żeby ktoś przewoził zwierzęta samochodem

Ci sami kierowcy na widok tego samego BMW, w którym na tylnym siedzeniu jechałyby dwa psy, powiedzieliby pewnie „o jakie słodkie pieski!”. Na widok kozy przecierają oczy ze zdumienia, ale nie wiadomo dlaczego, skoro przewóz kozy i dużego psa niczym się od siebie nie różni. Koza waży ok. 60 kg, czyli jak przeciętny duży pies typu bernardyn, nowofundland czy mastiff. W razie gwałtownego hamowania nieprzypięty pasami duży pies zrobi tyle samo szkód co koza. To dlatego, że (kierowcy przecierają oczy ze zdumienia) gatunek nie ma znaczenia, liczy się masa.

Przewożenie zwierząt samochodem osobowym nie jest zabronione

Nie ma żadnego przepisu, który mówiłby: wolno wozić samochodem psa, ale nie kozę. Takie przepisy są w komunikacji zbiorowej i ostatnio była afera o kogoś, kto jechał autobusem z owcą. Robił to niezgodnie z regulaminem przewozu, ale zgodnie z logiką. Zwierzę było uwiązane i miało pieluchę. Epoznan.pl tymczasem pisze takie kontrowersyjne tezy:

Zgodnie z przepisami kodeksu drogowego, zabrania się używania pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w pojeździe lub poza nim. Przewożone mienie, a zwierzęta hodowlane takim mieniem są, powinny być przewożone w sposób bezpieczny, a transportowanie ich na siedzeniu samochodu osobowego do takich nie należy. A przynajmniej można mieć co do tego wątpliwości.

Jak wspomniałem, parasolowy przepis art. 60 istnieje i można podciągnąć go pod wszystko. Przewożone mienie powinno być transportowane w sposób bezpieczny – zgoda, ale co mają z tym wspólnego zwierzęta hodowlane? Każdy ładunek trzeba umieścić tak, żeby nie zasłaniał widoczności, nie utrudniał kierowania pojazdem oraz żeby zminimalizować szanse na jego przemieszczanie się. Kozy na tylnym siedzeniu ani nie zasłaniają, ani nie utrudniają, a jeśli przypnie się je szelką albo rozwiesi siatkę, mają też małą szansę na przemieszczenie się.

Właściwie policja mogłaby zatrzymywać każdy pojazd i sprawdzać, czy na tylnym siedzeniu nie leży coś, co mogłoby przelecieć do przodu przy hamowaniu. Mógłby to na przykład być nieprzypięty pasem fotelik dziecięcy. Albo torba z zakupami. Cokolwiek. W przypadku hamowania nie robi to żadnej różnicy. Można by zatrzymywać pickupy i sprawdzać, czy na pace wszystko jest przypięte, np. narzędzia ogrodnicze. I walić mandaty i po 15 punktów karnych dla każdego! A czemu nie! Możemy tak podchodzić do prawa, żeby zawsze naciągać je na niekorzyść rzekomego podejrzanego i każdą wątpliwość interpretować w kierunku jak najwyższej kary. Na pewno będzie się nam wtedy super żyło.

Możecie przewozić kozę w swoim BMW. Niech inni się gapią

Na wszelki wypadek jednak przypnijcie ją szelkami, żeby nie dać policji powodu do ukarania was. Policja tylko na to czeka.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać