Ciekawostki

Władze nigdy nie pozwolą na samochody w pełni autonomiczne – mówi członek zarządu BMW

Ciekawostki 28.06.2018 164 interakcje
Adam Majcherek
Adam Majcherek 28.06.2018

Władze nigdy nie pozwolą na samochody w pełni autonomiczne – mówi członek zarządu BMW

Adam Majcherek
Adam Majcherek28.06.2018
164 interakcje Dołącz do dyskusji

Samochody autonomiczne miały być rozwiązaniem wszystkich problemów związanych z motoryzacją. Pojawiają się jednak głosy, że niekoniecznie.

Nie brakuje opinii, że drogi staną się bezpieczne dopiero wtedy gdy wszystkie samochody będą prowadzić roboty. Autonomiczne samochody wpięte w sieć, informujące się nawzajem o niebezpieczeństwach, przewidujące co się może wydarzyć, korzystające z rozwiązań technologicznych bardziej zaawansowanych niż ludzkie zmysły. A przede wszystkim wyzute z uczuć, działające według racjonalnych algorytmów. Takie, które nie kierują się emocjami, nie będą łamały przepisów ani narażały nikogo na niebezpieczeństwo. 

Dodatkowo takie rozwiązanie połączone z ideą współdzielenia sprawiłoby, że pozbylibyśmy się problemu prywatnych samochodów, które przez 95 proc. czasu stoją nieużywane, a służą nam co najwyżej kilka razy dziennie. Samochody byłyby współdzielone, jeździłyby bez przerwy, ale sumarycznie byłoby ich mniej. Skończyłby się problem z miejscami parkingowymi – auta przystawałyby na nich tylko na moment w oczekiwaniu na kolejnego użytkownika, a nie na cały dzień, który właściciel spędza np. w pracy. 

I oczywiście wszystkie byłyby nowe lub prawie nowe, elektryczne i w ogóle superekologiczne. W teorii wygląda to świetnie, ale pojawiają się głosy, że to nierealna mrzonka.  

Samochody autonomiczne utrudnią ruch w miastach

Do takiego wniosku doszli badacze World Economic Forum, Boston Consulting Group i władze Bostonu. Według nich wraz ze wzrostem liczby samochodów autonomicznych i wprowadzaniem nowych usług transportowych ruch w miastach wcale nie będzie płynniejszy, a liczba korków wzrośnie.

Według badań przeprowadzonych na podstawie ruchu miejskiego w Bostonie, ogólnie wprowadzenie samochodów autonomicznych będzie owocowało możliwością ograniczenia liczby miejsc parkingowych w mieście o połowę i skróci średni czas podróży o 4 proc. Poza ścisłym centrum miasta to rozwiązanie może zdać egzamin. Tam autonomiczne pojazdy dostępne na zasadach carsharingu mogą zastąpić prywatne auta i ograniczą czas podróży o 12 proc. Jednak w ścisłym centrum taka forma transportu byłaby najczęściej zastępstwem dla transportu publicznego. To oznaczałoby wzrost liczby aut na ulicach i wydłużenie czasu podróży w stosunku do dzisiejszych warunków o 5,5 proc.

Opracowanie to potwierdza wyniki innych badań. W ubiegłym roku na Uniwersytecie Kalifornijskim przeprowadzono badania potwierdzające, że upowszechnienie indywidualnych usług transportowych będzie skutkowało zwiększeniem ruchu w większych miastach. Do tego już w 2014 roku Toyota ostrzegała, że samochody autonomiczne będą odpowiedzialne za wzrost zanieczyszczenia powietrza i dalsze wyprowadzanie się mieszkańców z centrów miast.

Według autorów bostońskiego opracowania, mieszkańcy miast chętnie przesiądą się z transportu publicznego do autonomicznych pojazdów. Wybór taniej robo-taksówki zamiast zatłoczonego autobusu wydaje się być oczywisty. Przed władzami stoi więc wyzwanie – jak przekonać mieszkańców, że transport publiczny wciąż jest bardziej atrakcyjny. 

Jednym z rozwiązań jest wprowadzenie ograniczenia w korzystaniu z samochodów autonomicznych.

I to scenariusz, który jest realny – przynajmniej według Iana Robertsona, wieloletniego członka rady nadzorczej BMW. Według AutoExpressu Robertson twierdzi, że władze nigdy nie pozwolą na to, by ludzie w pełni korzystali z możliwości jakie dają samochody autonomiczne. Według niego to na ile będzie można korzystać z autonomicznych możliwości samochodów będzie wynikało z przepisów, a nie z możliwości technologicznych. To ludzie mają być zawsze odpowiedzialni za to jak zachowuje się pojazd, którym podróżują. Według Robertsona nie ma takiej możliwości by przepisy pozwalały maszynom podejmować decyzje, od których zależy ludzkie życie. Pytanie tylko, czy przechodzący z końcem czerwca na emeryturę członek zarządu BMW naprawdę tak myśli, czy próbuje tylko zwrócić na siebie uwagę kontrowersyjnymi wypowiedziami u schyłku swojej kariery zawodowej?

Inna sprawa, że wbrew wielu zapowiedziom o rychłym nadejściu samochodów autonomicznych (np. W 2016 r. BMW zapowiadało wprowadzenie ich do sprzedaży w 2021 r.), nawet przedstawiciele UE nie widzą takiej możliwości. Unijna komisarz ds. transportu Violeta Bulc twierdziła w zeszłym roku, że spodziewa się wymieszania autonomicznych samochodów ze zwykłymi w okolicach 2030 r. I to takich, które wciąż będą wyposażone w kierownicę i kierowcy będą mogli przejąć nad nimi kontrolę. Zupełnie autonomiczne pojazdy, bez takiej możliwości, widzi jeszcze 10, 15 lat później.

Oznacza to, że mamy jeszcze ze 20 lat jazdy z kierownicą w dłoniach. To źle, czy dobrze? 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać