Przegląd rynku

Przegląd rynku: samochód do 30 tys. zł. Słowo-klucz: taboret

Przegląd rynku 26.05.2023 102 interakcje
Piotr Szary
Piotr Szary 26.05.2023

Przegląd rynku: samochód do 30 tys. zł. Słowo-klucz: taboret

Piotr Szary
Piotr Szary26.05.2023
102 interakcje Dołącz do dyskusji

Szukamy wysokiego auta, takiego, do którego wygodnie się wsiada.

Ludzie poszukują samochodu idealnego dla siebie według różnych kryteriów. Jedni chcieliby, żeby auto miało mocny silnik. Inni – żeby było bezpieczne. Jeszcze inni chcieliby praktycznego, ustawnego wnętrza. Nie można też zapominać o tych, którym zależy na dobrym prowadzeniu, lubieniu się z LPG, czy też na dobrej jakości systemu audio. I na wszelkich możliwych zestawieniach tych opcji.

Nierzadko poszukiwaną cechą jest też wygodne wsiadanie. I nie ma w tym nic śmiesznego – niezależnie od tego, czy jest to uwarunkowane wyłącznie upodobaniami i komfortem, czy też kwestiami zdrowotnymi, jest to tak samo dobre kryterium jak każde inne. Dlatego dziś zajrzymy w ogłoszenia w poszukiwaniu czegoś podwyższonego. Niektórzy zauważą – i słusznie – że wysokie nadwozie wcale nie musi oznaczać, że fotel umieszczono wyżej niż w bardziej konwencjonalnie wyglądających modelach. Ano, ale to podwyższenie karoserii sprawia, że większy jest otwór drzwiowy i nie trzeba się tak zginać przy wsiadaniu – na potrzeby tego tekstu przyjmiemy, że i taka opcja nam wystarczy. A faktyczne wyższe mocowanie foteli? To będzie ewentualny miły bonus.

A pozostałe kryteria? Już podaję:

  • budżet ok. 30 tys. zł – oczywiście szukałem ofert do 35 tys., żeby było z czego schodzić;
  • wielkość auta: segment B lub C (czyli auta miejskie lub kompakty);
  • rocznik 2010 lub nowszy;
  • silnik dowolny, podobnie jak skrzynia biegów.

OK, ten ostatni podpunkt trochę rozwiniemy: auto będzie użytkowane głównie w mieście, co popycha w stronę silników benzynowych (i może trochę w kierunku przekładni automatycznych), ale będzie też co kilka dni pokonywać trasy po kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę – więc i diesli odrzucać nie trzeba, przynajmniej nie ze względu na filtry cząstek stałych. Powiem wam, jak zrobimy: zrobimy tak, że jeśli w danym modelu trudno o sensowne silniki benzynowe – lub o sensowne oferty z silnikami benzynowymi – to wtedy polecimy diesla. Bo w warunkach zimowych to wolniejsze nagrzewanie się silnika wysokoprężnego może jednak być nieco uciążliwe. OK, zaczynamy – kolejność alfabetyczna.

Wysokie auto do 30 tys. zł, propozycja numer 1: Citroen C3

Pierwsza propozycja na liście i od razu problem z silnikami benzynowymi: jedynym naprawdę godnym polecenia w całej gamie jest wolnossący, 73-konny motor 1.4 serii TU (nie mylić z 95-konnym 1.4 VTi!), a i to tylko wtedy, jeśli komuś wystarczy, że auto po prostu przemieszcza się o własnych siłach. Doprawdy nie jestem w stanie zrozumieć, kto zatwierdził wprowadzenie do produkcji, także opartego o tę samą konstrukcję, silnika 1.1 o mocy 60 KM. Mierne osiągi silniki te wynagradzają budową prostą jak konstrukcja cepa i tanimi częściami, ale do tego dochodzi inny problem, a nawet dwa: pierwszy jest taki, że obie te jednostki oferowano tylko przed liftingiem (tj. do listopada 2012 r.), potem zastąpiono je nowymi, 3-cylindrowymi jednostkami PureTech (1.0 i 1.2), które tak dobre pod względem trwałości nie są. Drugi to oczywiście jakość oferty rynkowej, która jest na tyle mierna, że w praktyce lepiej skupić się na dieslach – zarówno 1.4 jak i 1.6 HDi należą do najlepszych w segmencie, choć oczywiście w autach w tym wieku mogą wymagać pewnego dofinansowania, jak choćby wymiany słynnych już podkładek pod wtryskiwaczami, by w kabinie nie było czuć zapachu paliwa. Aha, i darujcie sobie opcję dla wygodnych: konwencjonalnego automatu w gamie nie było, a skrzynie zautomatyzowane nie są na tyle dobre by je polecać. Warto natomiast poszukać egzemplarzy z powiększoną przednią szybą zwaną Zenith.

W dostępnym budżecie można przebierać w ofertach, nawet po wykluczeniu ww. wersji 1.0, 1.2 i skrzyń zautomatyzowanych. W praktyce 30 tys. zł daje szansę na zakup nawet najdroższych egzemplarzy na rynku jeśli chodzi o tę generację, o ile się trochę potargujemy. Przykładowe oferty poglądowe? Proszę, na przykład taki doskonale wyposażony Citroen C3 1.4 8V z końca produkcji tej wersji za 28900 zł. Albo taki fioletowy, poliftowy diesel 1.6 HDi za 29000 zł – zdjęcia nieciekawe, ale fioletowy kolor jest na tyle oryginalny, że może zachęcić do zakupu. Z tańszych ofert to np. również poliftowy C3 1.4 HDi w kolorze białym za niespełna 21000 zł.

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Jarek

Wysokie auto do 30 tys. zł, propozycja numer 2: Dacia Duster

Nie ma przeglądu bez Dustera, wiadomo. W założonym budżecie czekać na nas będą wyłącznie auta 1. generacji, co oznacza że mowa o pojazdach dość siermiężnych – szczególnie w przypadku egzemplarzy sprzed liftingu z 2013 r. Jeśli to komuś nie przeszkadza, to można sobie nawet poszukać czegoś z napędem 4×4 (z zastrzeżeniem, że w takich autach jest inne zawieszenie z tyłu, co może skutkować nieco wyższymi kosztami serwisowania).

Godne polecenia silniki? 1.6 od Renault (105 KM) jest zgodnie oceniane jako powolne i niezbyt oszczędne, ale nie powinno być szczególnie problematyczne. Poza tym bardzo dobrze nadaje się do LPG. 1.2 TCe kusi lepszymi osiągami, ale jest bardziej awaryjny – odpuszczamy. Diesle 1.5 dCi to dobry wybór, ale na wszelki wypadek warto polować na auta z 2011 r. lub nowsze (powód opisałem niżej, przy Renault). Jeśli auto miałoby mieć napęd na obie osie, to lepiej skupić się na mocniejszych egzemplarzach (107-110 KM), by miało jako-takie osiągi.

Podobnie jak w przypadku Citroena, założony budżet pozwala na komfortowe przeglądanie ogłoszeń. Da się znaleźć zarówno auta w cenach wyraźnie poniżej 25 tys. zł, jak i powyżej 30 – przy czym nawet poniżej 30 tys. zł można znaleźć samochody po liftingu czy z napędem 4×4 – może nie ma ich bardzo wiele, ale coś tam jest. Gorzej będzie z 4×4 po liftingu – tutaj trzeba by już wysupłać z kieszeni większą kwotę, ale przypomnijmy, że napęd na obie osie nie jest priorytetem w tym przeglądzie rynku – nie będziemy się więc tym nadmiernie przejmować. Przykładowe ogłoszenia? A proszę, służę uprzejmie: na przykład biały przedliftowy Duster 1.6 4×2 za 23 tys. zł. Albo lepiej wyposażony Duster w prestiżu (również przedlift 4×2) za 28,9 tys. zł. Tutaj mamy 4×4 z takimi sobie zdjęciami i z relatywnie sporym przebiegiem, ale po wymianie rozrządu i wału napędowego – można rozważyć za te 29,5 tysiąca (do negocjacji). No i do kompletu dorzućmy ze dwa diesle – droższego 4×4 z rąk prywatnych i tańszego od handlarza i do poprawek lakierniczych, a także jakiegoś Dustera po liftingu – może być taki po instytucji państwowej, po wymianie sprzęgła. Troszkę ponad budżet, ale może udałoby się coś urwać.

wysokie auto
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Arkadiusz

Wysokie auto do 30 tys. zł, propozycja numer 3: Fiat 500L

Wygląda dość osobliwie, ale to udane auto – i na tyle obszerne we wnętrzu, że gdy do niego wsiadłem to nie trafiłem łokciem w podłokietnik, bo był tak daleko. Silnikami 0.9 nie warto sobie zawracać głowy, chyba że ktoś koniecznie chce, by nowoczesne auto brzmiało jak Maluch. 95-konny 1.4 jest lepszy, niż wskazywałyby na to dane techniczne – jeździ zaskakująco sprawnie, choć ta uwaga może nie dotyczyć egzemplarzy z 2018 r. i nowszych (według danych są wolniejsze) – ale to nie problem, bo 30 tys. zł i tak na nie nie wystarczy. Alternatywą może być 120-konna wersja turbodoładowana (bardzo dobra, ale w tej cenie nieosiągalna) lub 1,6-litrowy diesel – mniejszy, 1,3-litrowy ropniak jest powszechnie ganiony za mało przyjazną charakterystykę (nie jedzie – chwilkę jedzie – znowu nie jedzie), więc też nie ma sensu. Aha, i w 1.3 JTD rozciągają się łańcuchy rozrządu.

W przypadku Fiata 500L do zakupu nie ma co podchodzić, jeśli nie mamy w kieszeni co najmniej 27 tys. zł. Owszem, są i tańsze auta, ale to albo diesle 1.3, albo dwucylindrowe benzynowe 0.9. Oprócz wersji standardowej, można się też natknąć na wydłużoną o nazwie Living – na przykład tu mamy takie auto z dieslem 1.6, z drobnymi niedostatkami wizualnymi, ale w wyglądającej na przyzwoitą cenie 28 tys. zł. O dziwo, benzynowe 1.4 przekraczają zwykle 30 tys. zł – trzeba się trochę potargować. Przykłady? Choćby tutaj (32900 zł, instalacja LPG) i tutaj (34900 zł, również z LPG). Na korzyść kupującego może świadczyć fakt, że Fiatami 500L interesuje się raczej niewiele osób – może to pomóc w negocjacjach.

wysokie auto
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Adam

Wysokie auto do 30 tys. zł, propozycja numer 4: Ford B-Max

Strasznie za mną chodzi to auto, przejechałem się takim gdy było rynkową nowością i bardzo mi się podobało. Patent ze słupkiem B wbudowanym w tylne, odsuwane drzwi jest świetny (tylko pamiętajcie, że to nie Ford na to wpadł), a autem jeździ się jak innymi Fordami – czyli bardzo dobrze. Ale tak jak w Citroenie, problemem są silniki – choć z innych powodów. Bazowy 1.4 byłby świetną opcją, gdyby nie fakt, że jest aż o 6 KM słabszy niż w Fieście (90 kontra 96 KM) i ma taki sam maksymalny moment obrotowy, co w połączeniu z masą własną większą o ponad 200 kg sprawia, że osiągi tego vanika są raczej niezbyt zachwycające. Na pocieszenie mamy lepsze niż w Fieście wyciszenie. Prawdopodobnie Ford chciał skłonić klientów, by wybierali nowe silniki 1.0 EcoBoost, tym bardziej że wariant 100-konny kosztował zaledwie o 1000 zł więcej od 1.4, a miał nieco więcej ikry.

Sam wybrałbym 1.0 EB chętniej od PureTecha 1.2 z Citroena, ale jakiejś perfekcyjnej opinii to te silniki z początków produkcji nie mają (m.in. problemy z układem chłodzenia), więc trzeba to mieć na uwadze. A 1.6? Noooo, to by było super, gdyby nie dwa detale: w Fieście ten silnik miał 120 KM, w B-Maksie ledwo 105. No i seryjnie stosowano tu dwusprzęgłową skrzynię PowerShift – jej serwis przez lata nieco już staniał, ale i tak nie jest to jeszcze poziom popularniejszych DSG. Zostają więc diesle: 1.6 TDCi (to samo co 1.6 HDi z Citroena) lub słabszy 1.5 TDCi, który też zdaje się być udaną konstrukcją, ale jest jednak dość powolny i nie pali wcale mniej. No i to benzynowe 1.4.

OLX oferuje 4 strony wyników z B-Maxami do 35 tys. zł, ale już np. egzemplarzy z silnikiem 1.4 jest tylko kilka – i to raczej po mniej interesującej nas stronie granicy 30 tys. zł. Większość z tych aut ma instalacje LPG – raczej nie polecam, choć są użytkownicy, którzy chwalą sobie takie rozwiązanie w tych silnikach. Przykładowe oferty z 1.4 bez gazu: czarny B-Max za 31900 zł i biały za 34000 zł. Zadbane 1.0 powinno bez problemów przejechać co najmniej te 200-250 tys. km, ale ponieważ nie jest to jednostka tak pewna i tania w naprawach jak 1.4, warto rozważyć coś o mniejszym przebiegu. Diesle 1.6 mają podobne ceny do 1.5, może są średnio odrobinę droższe – zależnie od potrzeb można rozważyć obie opcje. Jeśli ktoś za wszelką cenę musi mieć tego PowerShifta to OK, i takie auta znajdzie, ale żeby nie było, że nie ostrzegałem. Warto chociaż poszperać za B-Maxem, w którym ktoś wymieniał olej w skrzyni.

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: DIANA

Wysokie auto do 30 tys. zł, propozycja numer 5: Honda Jazz

Jazz zawsze jest dobrą odpowiedzią. Nawet nie ma się tu co rozpisywać: 1.2 będzie OK, 1.3 też, gdyby się ktoś uparł na auto ze Stanów to i 1.5 będzie OK. Hybrydą raczej nie zawracałbym sobie głowy, to nie jest tak znany przez mechaników model jak hybrydowe Toyoty, a i regeneracja akumulatora trakcyjnego może być droższa. W Hondzie Jazz można sobie wybrać przekładnię CVT zamiast manualnej – i też będzie OK, podobnie jak 5-biegowy automat w egzemplarzach z USA. A system Magic Seats ułatwiający przewożenie ładunków to mistrzostwo świata. Od tego auta powinienem był zacząć przegląd (i na nim zakończyć), ale skoro już napisałem, że będzie alfabetycznie…

Jazza do 30 tys. zł znajdziemy bez problemu. To znaczy… ofert w tym przedziale cenowym jest sporo, inną kwestią jest jakość oferowanych samochodów, ale nie wydaje mi się, by sytuacja była zła – przynajmniej pod warunkiem, że zadowoli nas skrzynia manualna. Wyjątkowo dużo jest natomiast ofert od handlarzy i z samochodami niezarejestrowanymi w kraju – wybaczcie, w te drugie nie chciało mi się klikać. Przykładowe samochody zarejestrowane w Polsce? Proszę: tutaj wystawiona za 22500 zł Honda Jazz 1.4 od pana Marka, który pozdrawia wszystkich kupujących i sprzedających na OLX (kupujących to jeszcze rozumiem, ale sprzedających?). Tu mamy auto minimalnie droższe (22900 zł), od handlarza, ze słabszym silnikiem i nieciekawym kolorem nadwozia, a na dodatek bez pozdrowień w opisie, ale za to ze znacznie niższym przebiegiem i z polskiego salonu. Dorzućmy do tego jeszcze takiego Jazza 1.4 za 26 tys. zł. Niestety, chętni na CVT (lub ewentualnie konwencjonalny automat) będą przy tym budżecie zmuszeni do dłuższych poszukiwań – większość wystawianych egzemplarzy to modele sprowadzone ze Stanów Zjednoczonych lub z Europy Zachodniej (co samo w sobie nie jest problemem, no ale też dochodzi kwestia zarejestrowania auta w kraju). Dla wyjątkowo upartych: hybryda. Uwaga: nie pomylcie się i nie wybierzcie czasem przekładni zautomatyzowanej, która zdarzała się w starszych egzemplarzach.

wysokie auto
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: wiklowskimarek

Wysokie auto do 30 tys. zł, propozycja numer 6: Kia Venga

… i Hyundai ix20. Samochody dość przezroczyste, ale poprawne. Niepodważalną zaletą jest fakt, że polecić można wszystkie silniki: benzynowe 1.4 i 1.6 oraz diesle o tych samych pojemnościach (aczkolwiek diesel 1.4 będzie dość powolny). Benzyniaka 1.6 oferowano także z konwencjonalną skrzynią automatyczną, w Kii i starszych Hyundaiach o dziwo zaledwie 4-biegową. W nowszych egzemplarzach (od 2015 r.) spotyka się też 6-biegowe automaty.

Aut do wyboru jest całe mnóstwo, aczkolwiek większość ma oczywiście skrzynie manualne. Chętni na automat będą musieli poprzestać na tych starszych, 4-biegowych – nie będzie to może szczególnie ekonomiczne rozwiązanie, ale komfort jest komfort, no jest tak czy nie jest? Gorzej, że Kie i Hyundaie, w których nie trzeba machać łapą to raczej przekraczają te 30 tys. zł, wyjątki są nieliczne. Inne propozycje? Proszę: Kia Venga 1.4 z Webasto (ogrzewaniem postojowym) za 26400 zł, trochę porysowana ale zadbana mechanicznie Venga 1.4 CRDi za 20500 zł. Dorzućmy do tego jeszcze na przykład takiego Hyundaia ix20 1.6 z automatem za 29000 zł (to ten wspomniany wyżej wyjątek, tylko dlaczego silnik jest umyty?) i kolejnego ix20 z dieslem 1.6 CRDi za 25400 zł.

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: wojtek

Wysokie auto do 30 tys. zł, propozycja numer 7: Nissan Note

Mówimy o Notesie drugiej generacji, jakby ktoś pytał. I tak, wiem, że „Note” nie oznacza notesu, cicho tam. Jest to auto o nienarzucającej się stylistyce, ale tak okrutnie smutne, że aż się przykro robi. No, ale to jest spojrzenie automaniaka – a Note ma kilka zalet, których pominąć nie można, jak choćby spora przestrzeń we wnętrzu czy niezły komfort jazdy. Silnikowo jest trochę biednie – prosty wolnossący silnik 1.2, który jest nieco za słaby, bardziej skomplikowany i nieco bardziej awaryjny 1.2 z kompresorem lub diesel 1.5 znany z Renault i Dacii. W wersji z kompresorem dostępna była przekładnia CVT (X-Tronic). Ogółem polecałbym jednak raczej wolnossaka 1.2 i diesla. Albo ewentualnie zakup Note’a pierwszej generacji z silnikiem benzynowym 1.4 lub 1.6.

Większość Note’ów II kosztuje powyżej 25 tys. zł, dlatego bardzo mnie intryguje ten diesel za 21900 zł do negocjacji, podobno bezwypadkowy, z normalnymi zdjęciami i opisem. I z nowymi oponami letnimi. Albo to jest jakaś okazja życia, albo totalna mina. Do kompletu łapcie innego diesla (z lepszym wyposażeniem) za 29 patyków i benzynowy egzemplarz z silnikiem 1.2/80 KM za równe 30 tysięcy.

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Grzesiek

Wysokie auto do 30 tys. zł, propozycja numer 8: Renault Scenic

Auto pojemne (szczególnie jako wydłużona wersja Grand Scenic), wygodne i trochę zbaczające z kursu, gdy mocniej zawieje – ale to do ogarnięcia. Z silników benzynowych można polecić 1.6 110 KM (oferowano tylko skrzynie manualne) i 2.0 140 KM (tylko CVT), z diesli najbardziej 2.0 dCi, ale to byłby do auta głównie do miasta tzw. overkill. Można rozważyć 1.5 dCi, najlepiej po 2011 r. ze względu na sprzeczne doniesienia, czy starsze auta mają problemy z panewkami czy nie (podobno nie, ale lepiej dmuchać na zimne). 1.6 dCi coraz częściej miewa problemy z pękającymi głowicami. 1.9 dCi – może być, ale dobrze by było znaleźć egzemplarz z potwierdzonymi wymianami oleju co maksymalnie 15 tys. km. W Renault z tych lat brzydko zużyte mogą być niektóre elementy wykończenia wnętrza, jak np. gałka drążka zmiany biegów – ten typ tak ma, ale to można sobie wymienić.

Zacznijmy może od propozycji z CVT, żeby mieć to z głowy – dwusprzęgłowych EDC raczej nie ma co polecać. Tu macie Grand Scenika 2.0 16V w bogato wyposażonej wersji, z może niezbyt piękną kolorystyką wnętrza, ale komfortu to mu raczej odmówić nie można. Cena? 29500 zł. Dorzućmy do tego np. takiego kosztującego 21500 zł diesla 1.5 dCi z olejem wymienianym co 10 tys. km (dobry nawyk!) czy benzynowego minivana z silnikiem 1.6 za 29900 zł (sprzedający to według ogłoszenia osoba prywatna – mhm, a tu mi pociąg jedzie).

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Sprzedający

Wysokie auto do 30 tys. zł, propozycja numer 9: Toyota Verso-S

… a także Subaru Trezia, bo to to samo – tak w ramach ciekawostki na koniec przeglądu. Auta niszowe, rzadko kupowane jako nowe i przez to niezbyt licznie reprezentowane w ogłoszeniach. Może to skutkować taką sobie podażą elementów blacharskich, ale mechanicznie problemów z serwisowaniem być nie powinno – tym bardziej, że to modele z tych bardziej niezawodnych. Silniki były dostępne dwa: benzynowy 1.33 (OK, ale ma problemy z odkładającym się nagarem) oraz diesel lepszy nawet od 1.4 HDi, czyli 1.4 D-4D. Jeśli komuś zależy, by nie trzeba było samodzielnie zmieniać biegów, polecę jednak benzyniaka ze względu na dostępną przekładnię CVT – w dieslu jako opcja występowała skrzynia zautomatyzowana o gorszych manierach. Jeśli wystarczy manual – warto brać pod uwagę obie wersje silnikowe. No, niby bardziej diesla, ale wiecie, większe przebiegi i tak dalej.

Choć ofert nie jest wiele, wiele z nich wygląda całkiem interesująco. Przykładowo taka Toyota z dieslem za 22300 zł. Tu też ciekawa oferta z 1.4 D-4D, bo auto ma znacznie niższy przebieg. Pani Ewa ukryła swoje Subaru za 24900 zł wśród ofert z Toyotami, co było dość sprytnym posunięciem, bo Trezii to raczej mało kto szuka. Benzyniaki? Służę uprzejmie: Subaru za 26800 zł, Toyota w ciekawym kolorze za 27500 zł, Toyota z CVT za 32000 zł (do negocjacji).

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Krzysztof

Na tym dziś zakończymy

Nie znaczy to jednak, że to wszystkie propozycje na rynku, które da się znaleźć w tych 30 tysiącach złotych. Można poszukać Fordów C-Max, Toyot Verso (po prostu Verso, bez „S”) i innych. Szkoda, że w wielu przypadkach trzeba uważać na konkretne wersje silnikowe czy przekładnie zautomatyzowane – ale mimo wszystko wybór jest niezły. Trzeba tylko odrobiny cierpliwości.

 

Czytaj również:

Renault Twingo I: ty myślisz że to tani grat, a ono właśnie pobiło rekord cen na aukcji klasyków

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać