Przegląd rynku

Przegląd ofert: złe diesle z dużymi przebiegami, czyli prawdziwa okazja

Przegląd rynku 10.09.2018 298 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 10.09.2018

Przegląd ofert: złe diesle z dużymi przebiegami, czyli prawdziwa okazja

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski10.09.2018
298 interakcji Dołącz do dyskusji

Ostatni rodzaj auta, na jaki kupujący zwracają uwagę: diesel o niskiej renomie z dużym przebiegiem. Dlaczego więc o nich piszę? Bo można je znaleźć za bardzo małe pieniądze, zadbane i użytkowane przez świadomych właścicieli, a klienci nie rzucają się na nie jak na słodziaki w Biedronce. Zapraszam na poniedziałkowy przegląd ofert.

Mam znajomego handlarza samochodami. On w najmniejszym stopniu nie boi się tzw. złych diesli. Ma tylko jedną zasadę: kupować je z dużym przebiegiem. Przebieg to rzecz względna, a jeśli jest realnie duży, to znaczy że trafił się po prostu dobry egzemplarz. „Najgorsza rzecz to takie 1.5 dCi od starszego pana, co to tylko 60 000 km w 7 lat przejechał” – mawia mój szczupły inaczej kolega – „to jakby z bombą pod siedzeniem latać. A jak masz 320 000 km w tym samym silniku, to już wiesz, że ta bomba jest nieuzbrojona. Jest tak czy nie?”

Trudno mu nie przyznać racji, więc lećmy z przeglądem „złe diesle z dużym przebiegiem”.

Zaczynamy od końca.

Volkswagen Passat

Nie mogło być takiego przeglądu bez Passata B6 2.0 TDI z jednym ze „złych diesli” z tej serii, czyli 16V z pompowtryskiwaczami. To dokładnie ta seria, w której skumulowały się wszelkie usterki w rodzaju pękającej głowicy cylindrów czy wytartego zabieraka pompy oleju (ew. wytartej zębatki – jeśli mowa o wersji z zębatką). To te awarie spędzały sen z powiek właścicielom Passatów B6, którzy skusili się na te cacka, gdy były nowe. Od debiutu B6 minęło już 13 lat. I teraz zobaczcie jaka jest sytuacja: za kilkanaście tysięcy złotych można kupić bardzo zadbane B-szóstki z „tym najgorszym dieslem” (np. typ BMP). Znalazłem auto w konfiguracji, którą każdy znawca VW odradza jak skok w ogień: 2.0 TDI PD + DSG. Passat ma 321 000 km i wygląda bardzo dobrze. Jego właściciel pisze, że w ramach gwarancji wymieniono głowicę na wolną od wady. No nie jest to supernajbogatsza wersja, ale i tak wypada całkiem nieźle.

Sądzę, że można bez większych obaw skusić się na taki wóz. Jest nieporównanie tańszy niż B7 i stanowi dowód na to, że nawet najbardziej odradzana wersja może być źródłem satysfakcji, jeśli człowiek wie, w co się pakuje. Problemy z B6 to już trochę pieśń przeszłości, a jeśli ktoś szuka takiego z przebiegiem 160 tys. km… cóż, powodzenia.

przegląd ofert

Toyota Avensis

Diesel z serii AD zadebiutował w tym samochodzie już w roku 2004 jako 2.2 D-CAT, a w 2006 r. AD stało się jedyną rodziną diesli w Avensisie, zastępując starszego 1CD-FTV. Jakiś czas później zaczęły pojawiać się problemy polegające na znikaniu płynu chłodzącego. Kiedy znikanie stawało się już dotkliwym problemem i właściciel decydował się na demontaż głowicy, można było zauważyć pęknięcia wokół tulei cylindrów. Co ciekawe, silniki te powstawały w Polsce. Usterka jest nienaprawialna. Toyota wymieniała sporo silników nawet po gwarancji. Nie udało mi się nigdy ustalić, ile.

Tu mamy Avensisa 2.2 D-4D z silnikiem z serii AD, jeszcze tym przed poprawkami (pierwsze były ponoć w 2007 lub 2008 r.). Ma najechane 330 000 km z małym minusem i podobno właściciel już wymienił w nim sporo rzeczy, które wymienia się w dieslach o takim nalocie. Gdyby wada bloku w tym egzemplarzu występowała, pewnie by się już ujawniła. Ryzyko jest nieco większe niż w Passacie, ale z drugiej strony zawsze powtarzam, żeby nie przenosić awarii dotyczącej jakiejś partii samochodów na całość produkcji. Pewnie większym problemem jest to, że silnik 2.2 D-4D do najoszczędniejszych nie należy.

przegląd ofert

Renault Clio II

Silnik 1.5 dCi nierozłącznie wiąże się z problemem obróconej z nagła panewki korbowodowej, co oznacza całkowite zniszczenie silnika. Jednak po pladze tego typu awarii, która miała miejsce z 5-7 lat temu, obecnie panuje już spokój. To dlatego, że nowsze wersje 1.5 dCi zostały znacząco poprawione. Cały czas występuje ryzyko w przypadku najstarszych odmian, takich jak jednostka z Clio II albo te z Megane II przed liftingiem.

Tu jednak ktoś oferuje Clio II z dieslem i bardzo dużym – jak na miejskie auto – przebiegiem. Wygląda na to, że trafił się wyjątkowo solidny egzemplarz 1.5 dCi, choć mam znajomego, który też ma takie Clio i też na liczniku jest ponad 300 tys. km. A co najlepsze, z 1.5 dCi naprawdę przyjemnie się jeździ. Nie terkocze jak volkswagenowskie 1.4 TDI, nie ma koszmarnej charakterystyki pracy jak Fiat 1.3 JTD (nic, nic, nic, MOC, nic). Jeździ płynnie, przyjemnie wkręca się na obroty i pali między 4,5 a 5 l/100 km.

Na pewno dużo dobrego w przypadku tego silnika robi lekceważenie fabrycznych zaleceń co do jazdy 30 tys. km na jednym oleju. Co za bzdura. W takim małym silniku najlepiej wymieniać co go 10 tys. km. Volkswagen dla diesli jeszcze w latach 90. podawał interwał 7500 km.

przegląd ofert

Renault Espace

Sypie się moja teoria, że w życiu pewne są tylko trzy rzeczy: śmierć, podatki i zatarcie 2.2 dCi. Podobnie jak wczesne 1.9 dCi, ten silnik cierpi na niedostateczne ciśnienie smarowania, tzn. cylindry smarują się nierównomiernie. Przez co jeden ostatecznie się zaciera i koniec. Tak przynajmniej mówił mi mechanik. Chyba nie do końca się to sprawdza, bo tu mamy do czynienia z Espace 2.2 dCi, które też natłukło już ponad 300 tys. km. Patrząc na zdjęcia mam wrażenie, że samochód jest bardzo zużyty, ale ma też groszową cenę. Mimo wszystko bałbym się 2.2 dCi. Ale z podatkami mam tak samo.

przegląd ofert

Ford Mondeo

Diesel 2.0 TDCi 130 KM w Mondeo mk 3 (dla mnie to jest druga generacja, ale piszę mk 3 żeby janusze wiedzieli) wsławił się negatywnie awaryjnością pompy wysokiego ciśnienia paliwa, w której obluzowany wirnik ścinał bieżnię, a opiłki powstające w ten sposób zalepiały wtryskiwacze. Usterka dość poważna i nie tak łatwa do naprawy, bo trzeba było czyścić układ paliwowy z opiłków, a one niekoniecznie chciały go opuścić. Jednak w opisywanym ogłoszeniu sprzedawca wydaje się doskonale wiedzieć o potencjalnej wadzie i pisze w pierwszym zdaniu, że wszystko jest w porządku. Wolę takie opisy niż te, które przemilczają temat, a sprzedający indagowany już osobiście milczy, kręci głową albo się odwraca udając że nie słyszał.

Poza tą wadą diesle z tej serii wytrzymują całkiem długo. Nie są może najoszczędniejsze ani najkulturalniejsze w pracy, ale przy tej cenie można to zaakceptować. Jeśli ktoś raz na parę miesięcy zajrzy czy nie pojawiły się opiłki w paliwie, to pewnie jeszcze pojeździ. Chyba, że korozja zaatakuje wcześniej.

przegląd ofert

Opel Insignia

„Insignia uszczelka pompy oleju” to bardzo dobre hasło dla wyszukiwarki. Gwarantuje spory ruch. Chodzi o silnik 2.0 CDTI, w którym poddaje się wykonana ze złego materiału uszczelka w pompie olejowej, powodując że pompa nie tłoczy dostatecznie dużego ciśnienia. Z tym samym problemem mogą spotkać się użytkownicy innych aut z tym dieslem produkcji Fiat-GM, ale to Insignie w Polsce pokonują najwięcej kilometrów. Czekam na możliwość zrobienia artykułu o takiej Insigni, w której silnik rozleciał się po 105 tys. km. Handlarz Grubas posiada już dwa takie Ople bez silników. Tak że coś jest na rzeczy. W tym ogłoszeniu sprzedający pewnie uszczelkę już wymienił, choć nic o tym nie napisał – wspomniał za to o regeneracji turbo i nowym kole dwumasowym. Ciekawe czy doczekamy się Insigni z przebiegiem pół miliona.

przegląd ofert

Audi A6

Nie mogło zabraknąć a-szóstki z silnikiem 2.5 TDI V6 (nie rzędowym jak w modelu poprzedzającym). Ten silnik też doczekał się złej opinii, a wszystko przez rzeczywiście dosyć nieudany, wczesny wariant 150 KM. Późniejsze, 163 i 179 KM były już znacznie lepsze, choć faktyczna, dokładna wiedza na temat kolejnych ewolucji 2.5 TDI jest niezwykle skomplikowana. Ponoć były aż cztery generacje różniące się wieloma szczegółami konstrukcyjnymi. Poprzestańmy może na tym, że należy wybierać auta po lifcie, najlepiej z oznaczeniami silników BAU i BCZ, a oznaczenie można znaleźć na naklejce umieszczonej pod wykładziną bagażnika.

Ktoś ma takie Audi od 12 lat i wydaje się ono prawie zupełnie niezniszczone. 360 tys. km? To przecież nic. Drugie tyle przed nim. Mam nadzieję.

przegląd ofert

Jest jednak jeden samochód, którego nie odważyłbym się ani polecić, ani kupić z dużym przebiegiem. Z małym pewnie też nie. To Land Rover Disco III 2.7 TDV6. Jednak o tym, że się mylę, przekonuje nas pan Stanisław z Torunia, który ma taki wóz z przebiegiem 440 tys. km i podobno wszystko jest w najlepszym porządku.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać