Przegląd rynku

Przegląd ofert: wizytówka dla firmy z branży motoryzacyjnej

Przegląd rynku 20.07.2020 713 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 20.07.2020

Przegląd ofert: wizytówka dla firmy z branży motoryzacyjnej

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski20.07.2020
713 interakcje Dołącz do dyskusji

Tomek założył firmę zajmującą się detailingiem. Dojeżdża do klienta i może urządzić mu detailing na miejscu. Chodzi o to, żeby dojeżdżał stylowo, i żeby klient wiedział, że Tomek jest fanem motoryzacji.

Normalnie powiedziałbym „kup kombivana i nie stękaj”, i tak by skończyła się ta piosenka. Berlingo, Doblo, Kangoo, Partner, to są auta zakupu warte. Ale podjechanie Partnerem jedynką do klienta raczej nie świadczy o tym, że jesteś fanem motoryzacji. Tu chodzi o wizytówkę firmy, o samochód który będzie się kojarzył z tą marką, to jest ten typ od detailingu co jeździ ….. – widzimy już chyba o jakie kryteria chodzi. Samochód musi być ciekawy, może być stary, musi być praktyczny, żeby zmieścił te odkurzacze i inne rzeczy potrzebne do detailingu (nie bardzo potrafię je nazwać). Musi być charakterystyczny, ale użyteczny na co dzień jako auto do pracy. I nie może kosztować więcej niż 15 000 zł. Instrukcje zrozumiane? Można startować? No to odpalamy odkurzacz piorący i idziemy na poszukiwania. Oferty ustawiłem w kolejności alfabetycznej.

A jak Audi 100 C3 Cygaro Avant 2.5 TDI 

Moim zdaniem C4 jest wciąż za nowoczesne i łatwe do przeoczenia. Co innego cygaro w Avancie, to już istny klasyk. Oczywiście sedan odpada, choć w ogłoszeniach jest znacznie bardziej popularny. Znalazłem Avanta z niezniszczalnym silnikiem 2.5 TDI (5-cylindrowym), wprowadzonym pod sam koniec produkcji. Tylko 350 tys. km to prawie nic dla tej jednostki, nadwozie jest ocynkowane, a bagażnik ogromny. Parę prac wizualnych z zakresu detailingu (to nie powinno być problemem), obstawiam też parę inwestycji w mechanikę i mamy bardzo ciekawe, zwracające uwagę auto, które świetnie sprawdzi się z nazwą firmy na boku. Setka w cygarze to często lepszy „conversation starter” niż Baleron, zaraz znajdzie się ktoś, czyj dziadek miał takie auto, marzył o nim, lub marzył by zepsuło się jego sąsiadowi. 115-konny diesel nie był pierwszym silnikiem wysokoprężnym z turbo i wtryskiem bezpośrednim w aucie osobowym, ale pierwszym w grupie VAG.

Oferta z Otomoto, fot. salon samochodów używanych BEST.

B jak BMW E34 520i Touring

Jeśli powiedziało się A, trzeba powiedzieć B – B jak Bawaria. Coraz trudniej o ładne E34 kombi, liczba ofert jest znikoma, tylko ceny zapomniały wzrosnąć. I oto czeka na nas wycenione na zaledwie 5800 zł BMW E34 520i w łysej wersji, nawet bez elektrycznych szyb z przodu. Jest kilka wad, jak przyznaje sprzedający, jedną z nich jest zapewne przebieg podany jako 199 000 km. Licznik stoi w miejscu od 15 lat? Są też jakieś wgniecenia i brudna tapicerka, ale usunięcie tych drobiazgów nie powinno stanowić problemu dla kogoś, kto para się detailingiem. Można nawet zrobić z tego foto story i pokazywać na fanpejdżu, jak powstaje auto-wizytówka. Słaby silnik i ubogie wyposażenie nie mają znaczenia, skoro planujemy eksploatować to auto jako robocze. Opcjonalnie, choć bez entuzjazmu, można zwrócić uwagę na to kombi w wersji 518i – jest jeszcze słabsze i w gorszym stanie, ale za to droższe. Jedyny atut to wersja 518i, widzisz pan co tu pisze? To jest ten osłabiony.

wizytówka dla firmy
Zdjęcie: Edward

C jak Citroen XM Break

Miało być C jak Chevrolet, ale ten Caprice Wagon od dłuższego czasu nie może się sprzedać. Musi być w wyjątkowym stanie. Dlatego przeniosłem swoje zainteresowanie na Citroeny. A tak, panie i panowie, XM Break (kombi) z najmocniejszym silnikiem 3.0 V6 i manualną skrzynią biegów. To fantastyczny wóz na wizytówkę firmy. Po pierwsze, jest ogromny. Po drugie, tył nie klęka, bo jest hydropneumatyka i możemy włożyć do niego nawet bardzo ciężki odkurzacz. Po trzecie, jeśli ktoś radzi sobie z XM-em i to w wersji V6, to na pewno jest fanem motoryzacji. Może nieco patologicznej, ale jest. Nie można mu tego odmówić. Zapewne nie jest to najbardziej idealny z idealnych XM-ów, ale chodzi w końcu o samochód do pracy, więc nie oczekujmy stanu muzealnego. Gdybym tylko wiedział czemu służą te szmaty pod butlą na gaz…

Zdjęcie z Otomoto. Fot. Radek

Na literę C jest też Chrysler Voyager, ale uznałem, że jest jeszcze za mało charakterystyczny na wizytówkę dla firmy.

F jak Ford Sierra Ghia

Nie było łatwo wybrać coś na F. Wśród Fordów prawie nie ma ciekawych ofert. Odpadają wszelkie sedany, nie ma już Aerostarów ani pierwszego Explorera (jedna sztuka na OLX). Może Scorpio – no ewentualnie tak, ale nie kombi, można spojrzeć na takiego złotego liftbacka. Bardziej od Scorpio przekonała mnie Sierra w odmianie Ghia (link powyżej), bo to faktycznie dość rzadki samochód i gdyby trafić do niego oryginalne felgi (albo kołpaki), to mógłby się prezentować naprawdę dobrze. Przede wszystkim zaś taką Sierrą bardzo przyjemnie się jeździ, co miałem przyjemność sprawdzić. Jeśli dobrze widzę, to ten egzemplarz ma nawet klimatyzację.

Jest tylko taki problem, że to ogłoszenie zdobywa komplet punktów w kategorii „najgorszy opis”. Nie będę dzwonił zawracać trąby sprzedającemu, ale mam nadzieję że na pytanie „w jakim stanie jest podłoga?” nie odpowie nam „podłoga to powierzchnia pomieszczenia mieszkalnego lub roboczego, pokryta materiałem izolującym je od ziemi”.

 

Zdjęcie z Otomoto, autor: Dominik

L jak Lancia Phedra w stylu Rolanda Garrosa

Zapewne lepszą wizytówką firmy byłaby niezwykła i ociekająca wspaniałością Kappa 3.0 V6 z automatem, ale jak już wspomniałem, sedan odpada, bo nie mieści się doń odkurzacz piorący. Dlatego musi to być kombi lub van. Niech będzie van – na przykład Phedra. Mało kto już o niej pamięta, auto jest bardzo charakterystyczne dzięki swojemu dziwnemu przodowi, a do tego jeszcze trafia się wyjątkowa konfiguracja – benzyna, automat, zielony z beżowym wnętrzem, jak Peugeoty z serii Roland Garros. Przy okazji taka Phedra to po prostu eurovan II generacji, tylko dziwny, ale z częściami nie powinno być problemu. Zwłaszcza, że silniki do tego wozu to zapewniał koncern Peugeot-Citroen, a nie Fiat-Lancia. Nadzwyczaj elegancki pojazd należący do umierającego gatunku i z logo umierającej marki. Mam nadzieję, że firma by przez niego nie umarła.

Zdjęcie z Otomoto – autohandel Auto Mati

M jak Mitsubishi (ale nie wiem jakie)

Specjalnie pomijam tu Mercedesa balerona. Baleron nie nadaje się jako wizytówka firmy. Nikt go nie zapamięta, to po prostu kolejny Baleron. Zresztą w ofercie i tak przeważają nieciekawe i niepraktyczne sedany. Ale za to znalazłem bardzo fajne Mitsubishi: jest duże, ma wystarczająco obszerny bagażnik, jest od 20 lat w jednych rękach i nazywa się Galant. Cena 3300 zł to jak za darmo, nawet jeśli trzeba będzie to i owo naprawić. Wiem, że do tych samochodów jest słabo z częściami, ale miejmy nadzieję, że przez te 20 lat było względnie sumiennie serwisowane.

Ktoś może jednak powiedzieć, że on nie chce tak starego wozu i wolałby coś nowocześniejszego. Wtedy może wydać znacznie więcej pieniędzy na Galanta kombi 2.5 V6. Mam znajomego, który uwielbia ten samochód, twierdzi że to najlepszy produkt motoryzacyjny jaki wypuściła japońska gospodarka. Choć nie wiem, czy dla większości ludzi nie wygląda on zbyt generycznie. Niestety, na M nie znalazłem żadnej ciekawej Mazdy – szukałem kanciastej MPV-ki, ale „a gdzie tam!”.

P, R jak PoRażka

Nie znalazłem żadnego ciekawego Peugeota, Poloneza ani Renault. No dobrze, znalazłem jedno Renault: Espace III V6. To jest coś ciekawego, może za sprawą tego niezwykłego wybieraka przy kierownicy. Ale nie wiem, czy bym to komuś polecił. Auto jest oferowane z ewidentnymi brakami, jak zniknięty kierunkowskaz. Czego jeszcze brakuje?

Ale wiecie, co jeszcze zaczyna się na P? Pozostałe. To taka kategoria na OLX, gdzie można znaleźć najciekawsze graty. I proszę bardzo, oto wóz idealny na wizytówkę firmy detailingowej: Tata Safari. Nikt nie wie co to jest ani gdzie do tego kupić części, więc szybko zaprzyjaźnisz się z wszystkimi mechanikami i sprzedawcami części w okolicy. A ci mechanicy i sprzedawcy napędzą ci może klientów na detailing. Warto spróbować. Nie to, żeby taką Tatą dawało się jeździć, ale można ją postawić przed firmą i okleić reklamą, i ludzie będą mówili „aaa to ta firma gdzie stoi Tata”, a wiadomo że tata nas nie oszuka, bo przecież to rodzina.

Oferta z Otomoto od firmy Kriada.

S jak Saab 9000

Znalazłem dwa fajne Saaby 9000 – oba linki powyżej. Całkiem na poważnie rozważyłbym ten samochód jako wóz do rozkręcania firmy. Pojeździłem kiedyś jeden dzień takim 9000 i było to jedno z najmilszych motoryzacyjnych zaskoczeń w ostatnich latach. Auto wydaje się złożone bardzo solidnie, jest dynamiczne (choć jeździłem wolnossącym 2.0) i dobrze wyciszone, wydaje się takie pancerne. Wiem, że miewa swoje awarie, ale ponoć wciąż da się je utrzymać we względnie dobrej kondycji. No i wygląda już klasycznie, z daleka widać że jest się koneserem. Ciekawe, czy da się jeździć 9000 i nie być aktywnym saabiarzem. O dziwo, ceny 9000 wciąż rzadko osiągają 9000, a przekraczają tę wartość jeszcze rzadziej. Być może dlatego, że nie jest to Mercedes. Do wyboru są dwa ciekawe wozy, jeden manual, a drugi automat.

Istotne zalety 9000 są takie, że bardzo mało rdzewieje i jest bezpieczny, a wadą może okazać się dojechany łańcuch rozrządu i uszkodzona z powodu pracy na LPG kaseta zapłonowa Direct Ignition.

V jak Volvo i Volkswagen

Pozostały nam dwie oczywistości, tj. Volvo i Volkswagen. W obu przypadkach bez problemu kupimy stare, praktyczne auto w niezłym stanie, choć również w obu przypadkach widać jak one drożeją. Czasem nawet w sposób zupełnie nieuzasadniony. Zacznijmy od Volvo: tu wybór jest oczywisty, trzeba brać 940, ewentualnie 740 kombi. One wszystkie są takie same, więc co się trafi, to trzeba kupić. Byleby było niezardzewiałe i nieskatowane pracą na budowie. Wybór jest obecnie znikomy, ale znalazłem coś względnie interesującego. Drogo? Może być coś tańszego. Nie zmienia to faktu, że jest coraz trudniej. Z rynku wymiotło kombi, zostały prawie same sedany. Kto potrzebuje sedanów, heloł?

Podobnie sytuacja się ma w przypadku Volkswagenów, gdzie nasz wzrok powinniśmy kierować w stronę modelu T3. Jest niebywale rozpoznawalny, praktyczny i nadal tani w utrzymaniu, choć „baza” podrożała. Znalazłem jednak coś ciekawego: egzemplarz z atrakcyjnym oklejeniem. Wystarczy w żółtym polu napisać nazwę firmy i wizytówka gotowa. Fajnie, że ma skrzynię pięciobiegową. Gorzej, że w ogłoszeniu napisano „aukcja grzecznościowa”. Doskonale wiem, co to znaczy, choć żadnej aukcji przecież nie ma. To znaczy „do końca będę udawał, że nie odpowiadam za to, co napisałem w opisie, a kwity są na kogoś innego”. A także „wystawiam nie swój samochód, ale absolutnie nie jestem handlarzem, niech wam to nawet przez myśl nie przejdzie”.

Zdjęcie grzecznościowe z oferty od pana Tomasza.

Z jak Zapomniałem o najważniejszym

Jest jeden samochód, który spełnia wszystkie kryteria z naddatkiem. Praktyczny, oszczędny, zapada natychmiast w pamięć i budzi pozytywne odczucia. Może trochę ryje dziurę w mózgu podczas jazdy, ale przecież nauszniki ochronne marki Peltor nie kosztują aż tak dużo pieniędzy. Mogę go całkowicie polecić jako wizytówkę każdej firmy, ponieważ miałem taki pojazd i wiem, jakie zainteresowanie budzi wśród ludzi. Nie ma nic lepszego. Nie trzeba nawet go oklejać reklamą, wszyscy i tak go zapamiętają. Wiecie, o czym mówię.

O tym.

Fot. Konrad

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać