Przegląd rynku

Poniedziałkowy przegląd ofert: kupujemy używanego „anglika”

Przegląd rynku 21.12.2020 341 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 21.12.2020

Poniedziałkowy przegląd ofert: kupujemy używanego „anglika”

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski21.12.2020
341 interakcji Dołącz do dyskusji

Używany samochód z kierownicą po prawej stronie: dziś odpowiemy sobie na pytanie, jaki model warto kupić.

Żaden, nara.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

No dobrze, skoro udało mi się już Was wkręcić, to możemy przystąpić do właściwego przeglądu. Nie będę bynajmniej opowiadał o samochodach z kierownicą po prawej stronie typu najtańszy prestiż, Audi A6 C6 za parę tysięcy i BMW E60 „muszę wysiąść żeby zamówić w McDrive”, bo takie oferty nie mają żadnego sensu. Samochody z kierownicą po prawej stronie, zwłaszcza szybkie i mocne nie nadają się do jazdy w trasie w krajach o ruchu prawostronnym, a praktyka pokazuje, że nie powinny w ogóle móc być u nas rejestrowane. No ale są. W tym przeglądzie skupię się więc na samochodach, które ewentualnie warto rozważyć z fajerą po angielskiej stronie i podam nawet powody, dla których warto kupić akurat taki wóz. Zaczynajmy.

OLX oferuje 4000 samochodów z kierownicą po prawej stronie

Z tego 1/4 przypada na trzy marki: Audi, BMW i Mercedes, którymi w ogóle nie będziemy się zajmować, bo to nie ma żadnego sensu. Może ewentualnie Mercedesem, ale to na samym końcu i też niekoniecznie. Póki co, zobaczmy co warto kupić z kierą po prawej spoza niemieckiej trójki premium.

Roadster z kierownicą po prawej stronie

Roadster ma to do siebie, że ma wąską kabinkę, przeważnie ławkę lub dwa fotele blisko siebie i dość łatwo się wychylić na lewo. Da radę tym jeździć nawet z fajerą po prawej. Dlatego można rozważyć roadstera takiego jak Mazda MX-5. Nie ma zbyt wielu ofert, ale jest na przykład podniesiona NB. Wygląda rewelacyjnie. Idealny nonsens, bo przez podniesienie i zmianę zawieszenia utracono główny atut NB, jakim było świetne prowadzenie. Dlatego może sobie mieć kierę z prawej, bo w terenie nie ma to żadnego znaczenia. Znalazłem jednak coś ciekawszego niż zwykła MX-5: to replika nie wiem czego o nazwie Madison. Wygląda jakby udawała jakiegoś Jaguara SS100 czy coś. Trudno jednak jest uwierzyć w to, że pod maską nic nie ma. To znaczy z przodu, bo silnik owszem jest, ale z tyłu i pochodzi z Garbusa. Proporcje są fascynująco zachwiane. Genialne! Biorę dwa!

samochód z kierownicą po prawej

W razie gdyby kogoś to odrzucało, to jest też Marlin i ma silnik z przodu. Nie wiem od czego, chyba od Triumpha. Ale były też egzemplarze z silnikami Forda.

Angielska taksówka

Świetny samochód do obsługi imprez. Obsługa imprez nie wymaga szybkiej jazdy i wyprzedzania w trasie. Przeważnie się toczymy z miejsca na miejsce, a z tyłu trwa bania. Kierownica po prawej stronie nie powinna tu przeszkadzać. Rynek oferuje liczne angielskie taksówki, tzw. hackney carriage w rozsądnych cenach. Typowy LTI ma układ napędowy z Transita i wygląda jak produkt postkomunistyczny jeśli chodzi o jakość wykonania. Klasycznie wygląda taki Austin FX, ale kosztuje o wiele drożej i nie ma ani słowa opisu. Samochodami bez opisu nie warto się interesować choćby przez sekundę. Ten egzemplarz nowszego LTI za 15 000 zł prezentuje się dobrze, ma też rampę dla osób na wózkach i jest zarejestrowany w Polsce. Auto dość wszechstronne, może obsłużyć imprezę, ale i służyć do transportu niepełnosprawnych.

Oferta z Otomoto, fot. Piotr

Zabytkowy Rolls-Royce lub Bentley

Miejmy to za sobą: takie samochody służą do wożenia do ślubów. Wożenie do ślubów nie wymaga wyprzedzania i innych nietypowych manewrów. Dlatego można sobie pozwolić na auto z kierownicą po angielskiej stronie. Będzie tańsze – to ważne, bo przecież inwestujemy tu w typowe narzędzie pracy – i wybór będzie większy, bo przecież przez lata to kraje RHD były głównymi rynkami zbytu dla Rolls-Royce’a. Znalazłem imponujący

samochód z kierownicą po prawej
Rollsa sprzedaje pan Łukasz.

egzemplarz w cenie może nie bardzo okazyjnej, ale sądzę że zwróciłby się przy okazji wynajmu do ślubów. Chyba, że przyszłaby pandemia i cały biznes ślubny trafiłby szlag. Błękitne cacko ma groszową cenę, ale było „długo nie odpalane”, co zapewne po handlarsku oznacza „wszystko jest roboty”. A ja i tak wybrałbym tego Spirita, bo uwielbiam malaise-Rolls. Ich majestatyczna kanciastość powoduje u mnie ponadnaturalną ekscytację. Szkoda, że opis jest taki straszny, a zdjęcie wnętrza jest jedno, i to nieostre.

Samochód terenowy

To nie ma żadnego znaczenia, po której stronie jest kierownica, jeśli masz zamiar zakopać się tym na błotnistej gruntówce. Wiedzą też o tym sprzedający, dlatego terenówki RHD nie są jakieś szczególnie supertanie. Ale można kupić zmotę na solidnej bazie za mniej niż 10 tys. zł, a to już coś. Jeśli Jimny jest za małe – czeka Patrol z ogromnym silnikiem 4.2 diesel. Jest problem: sprzedający zrobił całe jedno zdjęcie i nie ma czasu na odpisywanie. Jest to dla mnie niezwykłe że chcesz sprzedać samochód i chciałbyś pieniądze od kupujących, a zarazem informujesz ich, że nie masz dla nich czasu. Lektura ogłoszeń tego rodzaju prowadzi mnie nieuchronnie w stronę ogłoszenia idealnego, zawierającego brak zdjęć i opis składający się ze słów „klienci wyp…”.

Pan Borys dał jedno zdjęcie swojego Patrola, ale za to pokazuje ono cały samochód i zostało zrobione w dzień, co należy naprawdę docenić.

Na chwilę wpadł mi w oko taki Defender, ale on wcale nie jest jakiś supertani, a to jedyny powód zakupu auta z kierownicą po prawej – jest tańsze niż to z kierownicą po lewej.

Świetną propozycją wydaje mi się Mitsubishi Delica 4×4. Testowałem ten samochód na swoim kanale, był fantastyczny. Kierownica po prawej stronie niewiele w nim zmieniała. I tak jeździ się nim albo w terenie, albo na pustej szosie. A na zatłoczonej po prostu nie wyprzedzasz, tylko się toczysz. Niestety ofert jest jak na lekarstwo, tzn. konkretnie dwie – jedna skandaliczna, druga przeciętna. Nie wiem co to znaczy „górskie taxi”, czy to jakiś odpowiednik „to ten wzmocniony”?

Takie są zdjęcia w tym ogłoszeniu, to nie moja wina. Fot. Tomek

Auto do upalania po torze

To również nie ma żadnego znaczenia, po której stronie jest kierownica, jeśli masz zamiar malowniczo wypakować tym w bandę z opon na torze. Dlatego można śmiało nabyć wóz do upalania z fajerą po prawej. A co najlepsze, może on być jakiś ciekawy i nie być kolejnym BMW E46 ani Civikiem. Może być to na przykład Toyota MR2 SW20. Albo Supra. Ale ta akurat jakoś szczególnie tania nie jest, ani też przesadnie szybka. Za śmieszne 9000 zł można się dowiedzieć, jak jeździ perła inżynierii – Mitsubishi 3000 GT V6 biturbo. Koszmarnie droga jest Toyota Sera, a przy okazji na torze wiele nie pokaże, bo ma 110 KM z wolnossącego 1.5. Ale to raczej samochód ozdobny niż do napadania na zakręty na Słomczynie.

To nie jest tak, że zdjęcia w nocy są zawsze bez sensu. Na przykład pan Krzysztof zrobił bardzo dobre zdjęcie nocne, które wiele mówi o samochodzie. I to się szanuje.

Jest za to Porsche Boxster za jedyne 16 500 zł. Owszem, nie odpala, ale w czym to przeszkadza jeśli kupujemy projekt auta torowego? Porsche za takie pieniądze to zawsze okazja. Jest nawet tańsze niż Subaru Impreza WRX z gazem. Anglik z gazem, ja wam mówię, to jest to.

Ciekawy samochód z rynku japońskiego

Jeśli zależy nam na oryginalnym produkcie Japanese Domestic Market i nie kupujemy tego do jazdy na co dzień, tylko do pokazywania się, to kiera z prawej jest wręcz obowiązkowa – podobnie jak w Japonii obowiązkowa jest kierownica z lewej w luksusowym Mercedesie. Moim zdecydowanym, JDM-owym faworytem z ogłoszeń jest Stagea, czyli coś na kształt Skyline’a kombi. Układ napędowy jest właściwie taki sam. Z tym autem mam największy problem „moralny”, bo ono jest świetnym JDM-em i zarazem znakomicie nadaje się w trasę, ale nie powinno się tym wyprzedzać w Polsce. Podobnie jest z tym Laurelem.  Oraz tym Crownem. Wspaniały, ale mało użyteczny. Porzucam więc marzenia o wielkich Nissanach i idę obejrzeć Figaro. Dlaczego wszyscy importują Figaro a nie Pao? Pao jest najpiękniejszym małym samochodem japońskim. Ależ bym nim jeździł.

Tę piękną Stageę wystawia BRT.

A że Pao się znaleźć nie udao – to jawna granda, idę więc spojrzeć na Elgranda. To luksusowy, bardzo bogato wyposażony van z ogromnym jak na ten segment silnikiem 3.5 V6. Zatwierdzam to. Powiedzmy że wyprzedzanie nim byłoby nieco łatwiejsze, bo jest wyższy i lepiej widać do przodu. Chyba że wyprzedzamy wielką ciężarówkę typu skrzynia, to wtedy wszelkie rozkminy tego typu nie mają sensu.

Typowy zabytek inny niż Rolls

Po zaznaczeniu „kierownica z prawej” wychodzą nam naprawdę ciekawe wozy. Na przykład bardzo ładny Mercedes W115 z RPA. Fajna konfiguracja – benzyna z automatem i wybierakiem przy kierownicy. Bardzo mi się podobał. Do momentu, jak doczytałem, że Henk nie zapłaci za transport do Polski. Ciekawe ile kosztuje kontener z RPA.

Fot. Henk

Dwunastocylindrowy Daimler Double Six za 18 000 zł? Ależ tak, jest. Nie wiem skąd pomysł na te felgi, reszta wydaje się być względnie OK, chociaż brak zdjęć wnętrza stanowi silną zniechętę. MGB w ładnym kolorze już ze zdjęć błaga o remont blacharski i wcale nie jest tanie, więc odrzucam je w całości. Podobna sytuacja jest z tym Mercedesem: ciekawy, ale cena jak za LHD. Ratunku domaga się Morris Minor, ale znowu: tyle kosztują wersje europejskie.

Na końcu czeka na nas ślubowóz ostateczny. Choć wygląda jak te polskie repliki typu Nestor/Kąkol Przodkowo, to fabryczna produkcja. Oni naprawdę coś takiego robili. Jeśli wczytamy się w opis, dowiemy się że takich aut powstało tylko 9, a do naszych czasów dotrwało 20.

Jaguar pana Marka. Niezwykłe są te proporcje.

Pozornie nie ma to sensu, ale kto wie?

I to już wszystko na dziś. Kupujcie te angliki, ale nimi nie wyprzedzajcie.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać