Przegląd rynku

Poniedziałkowy przegląd ofert: świeży samochód na długie trasy

Przegląd rynku 25.01.2021 295 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 25.01.2021

Poniedziałkowy przegląd ofert: świeży samochód na długie trasy

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski25.01.2021
295 interakcji Dołącz do dyskusji

Znam co najmniej kilka osób, które naprawdę jeżdżą samochodem w długie trasy, bo muszą, bo ich praca wymaga osobistej obecności na miejscu. Dziś idziemy po samochód na trasę.

Auto ma być świeże, maksymalnie czteroletnie, z możliwością ponownego leasingu. Ma nie kosztować więcej niż 100 tys. zł i ma zapewniać wysoki komfort w trasie, dobre osiągi i niskie spalanie. Diesel mile widziany, bo ma duży zasięg. Mile widziana automatyczna skrzynia biegów i systemy bezpieczeństwa pozwalające na choć odrobinę relaksu podczas nudnych odcinków autostradowych. Aktywny tempomat wysoce ceniony. Nadwozie – wszystko jedno, może być sedan. Odpadają SUV-y, bo za dużo palą i są za głośne.

Zanim jednak zacznę, to taka refleksja: są klienci na takie samochody. To właśnie oni najczęściej szukają diesli, bo diesle mało palą w trasie. I teraz kolejni producenci rezygnują z diesli, no bo wiadomo, nieekologiczne. Zamiast nich dają hybrydy plug-in, które lepiej sobie radzą z obniżaniem CO2 w gamie, ale na trasę są słabe. No i klienci mówią: ale my wolelibyśmy diesla. „No to u nas już nie ma, ale przecież produkuje je jeszcze XXX”. Ale XXX też zaraz rezygnuje z diesli i też ich nie ma. Zatem jest to ostatni moment na zakup auta do jeżdżenia w długie trasy, z oszczędnym dieselkiem. Zaczynamy – jak zwykle jest siedem propozycji.

Audi A5… to znaczy A6

Bardzo chciałem, żeby to było A5, bo jest smukłe, ładne i ciche w trasie. Może się to wydawać śmieszne, ale nadwozie typu liftback jest bardziej aerodynamiczne niż sedan, więc pewnie oszczędza nam pół decybela przy 130 km/h, a to już coś. Niestety, A5 z 2017 r. i nowsze za mniej niż 100 tys. zł to marzenie ściętej głowy, z wyjątkiem tego jednego wozu. Reszta to jakieś pouszkadzane gruzy i „odstąpię leasing”.

O dziwo, o wiele więcej jest egzemplarzy A6. Niektóre porażają opisem, choć konfiguracja „diesel 190 KM + automat” wygląda całkiem nieźle. Całkiem serio uważam, że dwa litry i cztery cylindry zupełnie wystarczą do pokonywania tras, chyba że ktoś chce cały czas jechać 200 km/h – ale to wtedy polecam mu udać się do psychiatry. 2.0 TDI z DSG to zresztą najpopularniejszy zestaw do A6 C7. Na odważnych czeka czerwone kombi z manualną skrzynią biegów: z pewnością nie była to często wybierana wersja tego modelu. Kusi wersja Quattro, szkoda że nie domyka się jej tylna klapa. Pewnie trzeba coś wyregulować. Tak czasem bywa, kiedy… albo nieważne. Przebieg 185 tys. km brzmi realnie.

Przebieg 33 tys. km w 4 lata nie brzmi realnie. Opis z gatunku „dawać kasę i wypad”. A może jednak warto zainteresować się dwulitrową benzynką? Auta z 2.0 TFSI wydają się być w lepszym stanie i rzadziej pochodzić od handlarzy. Niestety, różnica w spalaniu potrafi wynosić nawet 3 l/100 km.

Nie radzę przesadnie długo wybrzydzać. Za niecałe 100 tys. zł da się kupić ładnie wyglądające A6 C7 Avant z dieslem i automatem, a główna różnica między ofertami dotyczy przebiegu. Te krajowe po 4 latach jazdy mają 180-220 tys. km, a te sprowadzone… to ja bym się w nich nie przywiązywał do stanu licznika.

samochód na trasę
Oferta z Otomoto od Lukas Car

BMW serii 5

Podobnie jak w przypadku Audi, tu też chciałem żeby to nie była po prostu piątka. Nawet znalazłem czwórkę Gran Coupe z mikroprzebiegiem i najsłabszym dieslem. W dodatku trzeba zmieniać biegi z łapy. Ale to musi być naprawdę oszczędny wóz. No ale cóż, pozostaje nam jednak piątka, bo ofert jest znacznie więcej. I to już mowa o najnowszym modelu G30. Szkoda, że sprzedający uciekają się do manewrów „do ceny dolicz to i to”, a w ogłoszeniu podają cenę bez doliczenia tej kwoty. Jakbym wystawił swoje Kangoo za 1000 zł i napisał „do ceny dolicz 2990 zł” to byłoby uczciwie czy nie? Bo dokładnie tak jest w tym BMW, tylko cena bazowa jest wyższa.

Oczywiście model F11 jest tańszy. Tu akurat oferta z rozsądnym opisem i przebiegiem poniżej 200 tys. km. Na nowy poziom wprowadza nas ten opis: to jedyne na świecie BMW z MMI zamiast iDrive, a napęd na 4 koła nazywa się tu x-Dreiv, to po niemiecku jest. Taka porada, że może na przykład zanim się wystawi ogłoszenie to można sprawdzić jak się coś pisze. Nie dlatego, żeby nie było beki, tylko dlatego że osoba szukająca w wyszukiwarce „xDrive” nie znajdzie „x-Dreiv”. Ogólnie firma A.T Auto powinna minimalnie popracować nad opisami. Ja rozumiem że JEDZIE JAK BOLID KUBICY (to chyba od potu), ale M-POVER to już przesada. Może M-POVERTY?

Nie zrażajmy się tak od razu. Rozsądną ofertę na F11 przedstawia pan Rafał. Z opisu dowiadujemy się, że to jest ten wzmocniony – ma fabryczny pakiet podnoszący moc silnika. Wygląda to sensownie, bo można pewnie zweryfikować całą historię serwisową w Inchcape. Bardzo podobne auto za 99 000 zł oferuje też dealer Porsche. Takie BMW z dieselkiem 2.0 potrafi być w trasie naprawdę oszczędne, a 190 KM to wystarczająco dużo, żeby odechciało się szukać koszmarnie drogiej wersji 6-cylindrowej. Jeśli nie macie 100 tys. zł pod ręką, to nie martwcie się, bo takie BMW możecie też mieć w zamian za działkę w Legionowie. Dziwne, bo nigdy nie widziałem żeby ktoś proponował zamianę nieruchomości za samochód. Spotkaliście się z tym kiedykolwiek?

samochód na trasę
Oferta z Otomoto od pana Rafała.

Mercedes klasy E lub CLS

100 tys. zł to za mało na klasę E z 2017 r. lub nowszą. Pozostaje zadowolić się klasą C albo E, ale z przebiegiem 300 tys. km, ale w ogłoszeniu jest 179 000 km, ale miała zmieniony silnik, to razem ma 479 000 km, to się nie klei, dajcie pieniążki.

Jeśli chodzi o C – to jest świetne auto do jazdy w trasie, byłem kiedyś takim w Sosnowcu. Cóż z tego, skoro to był benzynowy 1.5 i on wciągał ponad 9 litrów na stówę. A w ogłoszeniach diesli w C za bardzo nie ma. Znalazłem takiego: tani to on nie jest. To może taki? Nie, bo to 1.6 diesel 136 KM. Chodzi nam o samochód na autostradę, ale taki, którym można jechać choć przez jakiś czas lewym pasem. W ofertach jest na tyle słabo, że zacząłem już rozważać czy by nie polecić samochodu „kosmetycznie uszkodzonego”. Co to znaczy „kosmetycznie uszkodzony”, wystarczy pomazać szminką i uszkodzenie zniknie? No ale deklarowany przebieg jest rzeczywiście śmiesznie, wręcz niewiarygodnie mały.

Ostatecznie znalazłem coś ciekawego: C W205 kombi z dieslem 2.1 CDI. Silnik ma swoje lata, ale to dobrze, więcej części, lepiej znany mechanikom. 170 KM wystarczy do jazdy w trasie, a auto jest nadzwyczaj komfortowe i dobrze wyciszone. Nie powiem, żebym kochał tę konsolę z piano black, ale naprawdę narzekanie mija się w tym przypadku z celem.

Oferta od TOM LOGISTIK

Volvo S90/V90

Model S90 nie jest przebojem sprzedaży w Polsce, ale ci którzy go kupują, naprawdę jeżdżą nim w trasy. Stąd czeka na nas na przykład 4-letni diesel z przebiegiem autostradowym wynoszącym 240 tys. km. Czy przejedzie drugie tyle? A skąd mam wiedzieć, wygląda ładnie, jazda po autostradzie naprawdę nie zużywa samochodu. A poza tym ten przebieg wcale nie jest taki duży, bo tutaj mamy auto, które przejechało już 275 tys. km. Najmniejszy przebieg ma egzemplarz opisany jako TOTALNY FULL, który totalnym fullem może nie jest, ale to akurat nie szkodzi, bo nie warto napalać się na jakieś nieistotne gadżety w wyposażeniu.

A co z V90? Jest wyraźnie popularniejsze niż sedan, czemu trudno się dziwić. Oczywiście, że wolałbym kombi. Zajmuje tyle samo miejsca, jeździ tak samo, pali tyle samo, a w razie potrzeby zabierze więcej śmieci. Wybór jest spory, popatrzmy czy coś przykuje naszą uwagę. Na początek ta ślicznotka, gdzie sprzedający „wita nas na swojej aukcji”. Jakiej aukcji? Ktoś tu coś licytuje? Chyba w dół. Aha, opis handlarski ale „osoba prywatna”. Serio handlarze, nie mam nic do Was, póki uczciwie piszecie że auto jest od firmy, na fakturę itp. Dokładnie taka sama sytuacja jest tutaj, poza tym cena w ogłoszeniu jest niższa niż ta podana w opisie, co sprawia że uciekam jak najdalej. Ciekawe ile by wynosiła po przybyciu na miejsce w celu oględzin.

Wolałbym sto razy kupić samochód od Master1. A nawet mi nie zapłacili za reklamę, jakby zapłacili to bym wolał milion razy. Albo taką ofertę komisową, choćby ze względu na ładny kolor wnętrza (w niski przebieg średnio wierzę). Jest to już ten poziom cen, gdzie po samochód możemy pójść do komfortowego salonu sprzedaży. Choć możemy też znaleźć tam dziwactwo, jakim jest V90 z manualną skrzynią biegów. Ostatecznie odrzucam auto bez opisu, a także ogłoszenie, w którym ktoś zblurował tło na zdjęciach. Dlaczego? Co ukrywa? Aha wiem, w tym tle widać pewnie powypadkowe auta, które lepi do sprzedaży. Mój ostateczny typ to ten z Master1, a na drugim miejscu – ten z manualną skrzynią. W końcu zmiana biegów też jest jakimś urozmaiceniem długiej trasy.

Oferta od Master1.

Opel Insignia

Tu miał być Lexus, ale nie ma tak tanich Lexusów z wyjątkiem CT200h, który nawet jako nowy nie kosztował 100 tys. zł, ale jazda tym w trasie byłaby wyjątkowo wyrafinowaną formą kary. Co do Opla, to mój znajomy miał Insignię I jako auto do jeżdżenia w trasie i trzy razy zatarł silnik, czy coś. I to na gwarancji. Czy to powinno nas zniechęcać? A w żadnym wypadku. Oczywiście w tym przypadku bierzemy pod uwagę wyłącznie Insignię II, tylko z dieslem 2.0 i najlepiej z automatem.

Nie ma problemu z zakupem bogatej Insigni, wyposażonej choćby w inteligentne reflektory IntelliLux. Auta bywają naprawdę dopasione po beret: fotele AGR mają oczywiście elektryczną regulację, pamięć i masaż, podgrzewana kierownica (super sprawa w długiej trasie), kamery tu i tam – jak na auto w cenie znacznie poniżej stówy, Insignia rzeczywiście kusi wyposażeniem. Da się też znaleźć samochody z przebiegiem poniżej 100 tys. km – ledwo dotarte (miejmy nadzieję, że silnika jeszcze nie wymieniano). A nawet egzemplarze na fabrycznej gwarancji. Ogólnie muszę trochę odpuścić darcie łacha z Opla, ponieważ – spójrzcie sami – mamy dwuletnie auto z realistycznym przebiegiem poniżej 150 tys. km, naprawdę NA FULLU MAX za 80 tys. zł. No dobra, ten opis jest taki średni, ale przynajmniej nikt nie wkręca że to oferta od osoby prywatnej.

samochód na trasę
Oferta z OLX, autor zdjęcia nie podany.

A na ludzi ceniących sobie amerykański styl i chcących poczuć się jak na amerykańskim freewayu, czeka Buick Regal 2.0 Turbo. Jeśli wydaje się Wam, że to Insignia, to dlatego, że to Insignia.

Mazda 6

Nie jest łatwo o „szóstkę” z dieslem, ale sytuacja jest tu o tyle dobra, że delikatnie traktowany silnik benzynowy Skyactiv-G będzie spalał mniej więcej tyle co diesel. Nie ma na pewno tyle momentu obrotowego co 2.2 Sky-D, ale jest cichy i przyjemny w trasie. Jeśli trzeba więcej momentu, to można sięgnąć po 2.5, tyle że tu już tak oszczędnie nie będzie. Bardzo zdziwiło mnie ogłoszenie z autem, które raz ma 235 km, raz 189 km, a na wskaźniku 169 km. Daję mu jakieś 200 tysięcy z okładem.

Zaletą, choć jedynie estetyczną, takiej Mazdy 6, jest możliwość kupna auta w ładnym kolorze. Większość samochodów premium pochodzących z Niemiec ma nudne, smutne kolory. Niestety, jak bardzo piękna nie byłaby taka Mazda i jak bardzo nie byłby pewny diler, który ją sprzedaje, to jednak 2.0 145 KM + automat to jest taka przeciętna opcja w trasę. Z drugiej strony, z budżetem 100 tys. zł, kupimy samochód praktycznie w ogóle nie zużyty, ze znikomym przebiegiem i to czasem jeszcze na fabrycznej gwarancji. Trudno pobić taką ofertę. O ile godzimy się na silnik benzynowy 2.0.

A jeśli to jednak musi być diesel?

No to wtedy jest tak średnio, ale nie jest tragicznie. Nadal da się coś niecoś kupić. Tę Mazdę sprzedaje salon Mazdy, myślę że nie lecą z klientem w kulki. Cena zaskakująco rozsądna. Tu dla odmiany jest drogo, ale za to moc 175 KM. No i oferta zdecydowanie najdroższa, auto zaledwie dwuletnie i to z napędem na 4 koła, którą to ofertę odrzucam ze względu na brak opisu. Sprzedajesz wóz za stówę i dajesz opis jak przy gruzie za 2000 zł?

Oferta od salonu Odyssey

Volkswagen Passat

Nie ma na OLX jeszcze używanych Arteonów, a CC jest już za stary. Cóż pozostaje – zwykły Passat. Jest to auto najłatwiejsze do kupienia z tego przeglądu, ofert jest ponad 500, więc w oczywisty sposób nie przejrzę wszystkich. Skupię się tylko na tych z dieslem i automatyczną skrzynią biegów oraz nadwoziem kombi.

Zapewne jest to najrozsądniejsze posunięcie, żeby po prostu pójść do salonu i wziąć takiego lekko używanego Passacika. Raczej się nie natniemy. Ponadto za 70 tys. zł da się już kupić coś całkiem znośnego. Podnieśmy cenę w okolicę 80-85 tys. zł i mamy diesla już nie 150-, a 190-konnego i to z napędem na 4 koła. Może być nawet wersja z wirtualnym kokpitem. Mówcie co chcecie, ale ja uważam, że Passat B8 nadal wygląda świetnie. I ta alcantarowa tapicerka jest naprawdę super. Ależ bym tym leciał w trasę, radośnie klekocząc nowoczesnym tedeikiem z Adblue. A przecież oprócz zwykłego 4MOTION można mieć jeszcze Alltracka. A jeśli Alltrack ci niepotrzebny, to do 100 tys. wyrwiesz kombi z DSG nie z rocznika 2017, a 2018. I nie musimy interesować się ogłoszeniami „osoba prywatna FV marża”, bo profesjonalne firmy z największą przyjemnością sprzedadzą nam Passata w miłej atmosferze.

Oferta z Otomoto od G&G Auto

No i widzicie, miał być przegląd fajnych aut do jazdy w trasie, a skończyliśmy z Passatem. Tylko nie skończcie tak, jeździjcie w tej trasie przepisowo, jako i ja jeżdżę.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać