Wiadomości

Usunąć progi zwalniające – proponuje brytyjski sekretarz ds. ochrony środowiska. Powodem emisja spalin

Wiadomości 19.06.2020 320 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 19.06.2020

Usunąć progi zwalniające – proponuje brytyjski sekretarz ds. ochrony środowiska. Powodem emisja spalin

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk19.06.2020
320 interakcji Dołącz do dyskusji

Zdaniem pana Michaela Gove’a, progi zwalniające to wyższa emisja spalin, więc warto je usunąć. Specjaliści od bezpieczeństwa ruchu drogowego gwałtownie protestują.

„Włodarze miast powinni skupić się na poprawie układu dróg i skrzyżowań – tak, by zoptymalizować płynność jazdy. Warto rozważyć usunięcie progów zwalniających” – powiedział Michael Gove, brytyjski sekretarz ds. ochrony środowiska. Rzeczywiście, progi zwalniające nie sprzyjają płynnemu ruchowi, a co za tym idzie – zwiększają emisję szkodliwych substancji. Najpierw samochód musi wytracić przed nim prędkość, więc do atmosfery przedostaje się pył z opon i klocków hamulcowych. Później musi przyspieszyć, więc wydziela spaliny, w tym CO2.

Ale jest też druga strona medalu

Na propozycję Gove’a natychmiast zareagowali aktywiści zajmujący się sprawami bezpieczeństwa ruchu drogowego. Przedstawiciele organizacji Living Streets, której celem jest poprawa bezpieczeństwa dzieci idących do szkół, powiedzieli, że „usunięcie progów bez zainstalowania czegoś w zastępstwie – jak szykany lub fotoradary – może powstrzymać dzieci od chodzenia i jeżdżenia na rowerze”. Nie chodzi tylko o powstrzymywanie.

Kevin Clinton, dyrektor biura bezpieczeństwa drogowego w Królewskim Stowarzyszeniu ds. Przeciwdziałaniu Wypadków stwierdził, że „to progi zwalniające są jednym z głównych powodów, dla których liczba ofiar i rannych na naszych drogach spadła w ciągu ostatnich kilku dekad”. „Garby” są stosowane w Wielkiej Brytanii od lat 70.

Jak rozwiązać ten problem?

motoblender

Z jednej strony potencjalni drogowi wariaci, pędzący na złamanie karku przez osiedla i w okolicy szkół. Z drugiej – zatruwanie powietrza. Czy da się zrobić coś poza zakazaniem prywatnego transportu, przynajmniej tego, który jest prowadzony przez człowieka (prędzej czy później zapewne nieuchronnym)?

W idealnym świecie, dobrze byłoby każdy próg zwalniający zastąpić fotoradarami, odcinkowymi pomiarami lub kamerami mierzącymi prędkość. Ale to drogie rozwiązanie, które wymaga wielu osób do jego obsługi. Co jeszcze da się zrobić? Niezłym pomysłem są szykany – na przykład takie, które wymuszają jazdę slalomem. Ważne jednak, by były zaprojektowane w taki sposób, by mogły przejechać przez nie także większe pojazdy: autobusy, ciężarówki, śmieciarki.

Powinno się dążyć do płynnej, powolnej jazdy

Na osiedlach, w okolicach szkół i wszędzie tam, gdzie kierowcy muszą jeździć powoli, infrastruktura powinna być projektowana w taki sposób, by pozwalała na możliwie płynną jazdę, bez zwalniania i przyspieszania – tyle że z małą prędkością. Jedziesz przepisowo? Świetnie, będzie ci wygodnie i komfortowo. Przesadzasz z prędkością? Uważaj, bo możesz uszkodzić sobie samochód.

Absurdalne są progi zwalniające stosowane na większości polskich ulic, tak zwane podrzutowe. Są na tyle ostre, że można sobie na nich uszkodzić samochód nawet jadąc o wiele poniżej dozwolonej prędkości. W okolicy, w której kiedyś mieszkałem, jest ulica z ograniczeniem do 30 km/h, ale przejazd przez próg z szybkością choćby 10 km/h powoduje potworny wstrząs i dźwięk, jakby auto miało się rozpaść. Niezależnie od tego, czy jadę wielkim SUV-em czy zwykłym sedanem. Trzeba więc ostro hamować przed progiem, a tuż za nim znowu się rozpędzać… i tak do kolejnego. Progi powinny „premiować” jazdę przepisową, a nie zmuszać prawie do zatrzymania się i prowokować np. omijanie chodnikiem – bo i takie manewry już tam widziałem. Oczywiście te progi i tak są niezłe w porównaniu z rozwiązaniem, które zastosowali Francuzi, tyle że przeciwko rowerzystom. Pod Paryżem pojawiły się betonowe kule na drodze rowerowej, zamontowane tak, że ich nie widać. W nocy wpadasz na tę kulę, uderzasz głową w krawężnik-separator i umierasz. Proste i działa.

fot: lgoumari

A przyszłością i tak są systemy samochodowe, które same zapisują prędkość i automatycznie wystawiają mandat kierowcy. Zobaczycie – już niedługo tak będzie.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać