Ciekawostki

Próg zwalniający zmierzy głębokość bieżnika

Ciekawostki 17.05.2018 275 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 17.05.2018

Próg zwalniający zmierzy głębokość bieżnika

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk17.05.2018
275 interakcji Dołącz do dyskusji

Zazwyczaj progi zwalniające są dla kierowców utrapieniem. Ale za sprawą wynalazku firmy Nokian pod nazwą SnapSkan okazuje się, że czasami mogą być przydatne.

Chyba nie ma na świecie kierowcy, który lubiłby progi zwalniające, zwane też (ta nazwa zawsze mnie bawi) „śpiącymi policjantami”. Z niewiadomych względów polscy drogowcy uwielbiają montować tak zwane progi podrzutowe. Na świecie prawie nikt ich nie montuje, bo są zwyczajnie niebezpieczne. Podobno poza Polską zdarzają się najczęściej w Indiach i Rosji. Przejazd przez taki próg nawet z przepisową prędkością jest nieprzyjemny i może skończyć się uszkodzeniem samochodu.

Ale nie wszystkie progi są aż tak „agresywne”.

Co więcej, niektórzy inżynierowie prezentują kreatywne podejście do tematu. Trzy lata temu w pewnym miasteczku w amerykańskim stanie Virginia przeprowadzano testy progów, które zamieniały energię kinetyczną najeżdżającego auta na energię elektryczną. Taki próg był nieco niższy od tradycyjnego, zaś dzięki samochodom, które przez niego przejeżdżały, udało się zasilić elektroniczny znak drogowy.

Jeszcze lepszy pomysł ma fińska firma Nokian.

SnapSkan-2

Ten znany producent ogumienia już dwa lata temu zamontował pierwszy próg mierzący głębokość bieżnika opon, które na niego najeżdżają. Teraz progi zaczną pojawiać się nie tylko w Finlandii, ale i w Norwegii, a w przyszłości – zapewne też w innych krajach.

Przedstawiciele firmy chwalą się, że SnapSkan – bo tak go nazwano – to pierwszy w pełni automatyczny system kontroli opon, który w dodatku może być zamontowany w miejscach publicznych, na przykład na miejskim parkingu.

Jak to działa?

Próg nie ma wbudowanych tradycyjnych mierników. Do skanowania wszystkich czterech opon wykorzystuje technologię 3D. Nie ma też ekranu, który wyświetla wynik. Rezultat „badania” jest dostępny dla osób, które zarejestrują się – poprzez SMS lub e-mail – w systemie SnapSkan. Jeśli okaże się, że nadeszła dla nich pora na wymianę opon, korzystanie z systemu wiąże się z otrzymaniem kodu zniżkowego na nowy komplet. Jeśli ktoś natomiast nie chce korzystać ze SnapSkana, wynik kontroli jego opon zostaje natychmiast usunięty.

Z badań wynika, że aż 80 procent kierowców, którzy mieli styczność z tym systemem, poleciłaby go innym.

Z kolei inne badania (przeprowadzone w Wielkiej Brytanii) mówią, że zdecydowanej większości wypadków na autostradzie spowodowanych złym stanem opon można było uniknąć. Brytyjczycy szacują również, że nawet 18 milionów z aut jeżdżących po ich drogach może mieć opony w niewłaściwym stanie. Nokian mówi z kolei, że zły stan ogumienia odpowiada za 14% wypadków śmiertelnych.

Nie znam takich statystyk dla naszego kraju, ale wystarczy obejrzeć kilka filmów np. z cyklu „Polskie drogi”, by zauważyć zatrważająco wiele wypadków typu „jadę po prostej drodze i nagle wpadam w poślizg”. Na pewno większość z nich była spowodowana złym stanem opon. Wystarczy spojrzeć na opony zaparkowanych aut – często nawet młodych i drogich – by zobaczyć, że wielu kierowców zapomina o tym, że raz na jakiś czas wypadałoby je wymienić.

I o ile zawsze sceptycznie podchodzę do wszelkich wynalazków, które coś samoczynnie kontrolują, łączą się potem z systemem i zbierają dane, to akurat SnapSkan nie wydaje się zły.

Byle tylko automatycznie nie odbierał dowodu rejestracyjnego.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać