Od Dodge’a Challengera po szalone prototypy. Oto najbardziej nietypowe samochody z Poznań Motor Show

Pisałem już o najważniejszych premierach z poznańskiego salonu. Ale na targi idzie się nie tylko po to, by pooglądać przyszłe hity sprzedaży. Oglądanie różnych egzotycznych i nietypowych pojazdów może być jeszcze ciekawsze.

Skoda Scala, Range Rover Evoque, Mercedes EQC, Volkswagen Passat po liftingu, Porsche 911… tegoroczny Poznań Motor Show obfituje w ciekawe i ważne premiery. Niektóre auta, z których uroczyście zdjęto tam płachty, już niedługo będą stały na parkingach pod waszymi blokami i biurowcami. O innych być może będziecie marzyć. Ewentualnie już to robicie. Warto wpaść do Poznania, by obejrzeć te nowości. Ale…

…oglądanie innych stoisk może być jeszcze lepsze.

Owszem, miło jest wsiąść sobie do nowej Skody, zanim trafi do salonów. Ale szczerze mówiąc, bardziej cieszyło mnie coś innego. Chodząc po halach miałem okazję obejrzeć całą masę nietypowych, rzadkich, nieoczywistych lub dziwnych pojazdów wystawionych przez przeróżne firmy. Taka okazja prędko się nie powtórzy. Zapraszam więc na mały przegląd poznańskich ciekawostek z różnych bajek.

Zacząłem od wizyty w Stanach.

Dodge Durango, Challenger, a obok wielki pickup Ram – czy zabłądziłem i trafiłem na salon w Detroit? Nie, to tylko stoisko firmy Klintberg & Way Automotive, która zajmuje się dystrybucją takich samochodów w Polsce. W ofercie oprócz wymienionych modeli jest jeszcze Charger, ale nie zmieścił się już na stoisku.

Nastały dobre czasy dla żyjących w Polsce fanów amerykańskich aut. Pisałem niedawno o firmie Auto Żoliborz, która oferuje Corvette, Chevrolety Camaro i Cadillaki z gwarancją. Wygląda na to, że ma konkurencję. Nie mogłem odmówić sobie zadania kilku pytań przedstawicielom K&W.

Dowiedziałem się, że samochody można kupić w czterech salonach w Polsce (Warszawa, Poznań, Trójmiasto, Pszczyna). Firma jest polskim oddziałem szwedzkiego dealera i współpracuje z koncernem FCA, a samochody są produkowane w USA i dostosowywane w Europie do tutejszych wymogów. Obejmuje je pełna ochrona gwarancyjna.

Ram 1500 jest dostępny w pięciu wersjach wyposażenia. Durango można wybrać z silnikami 5.7 lub 6.4 V8. Challenger może mieć silnik 3.6 V6, 6.2 lub 6.4 – te ostatnie mają osiem cylindrów, a najmocniejszy ma szalone 707 KM. Można zamawiać takie auta do produkcji (5 miesięcy czekania) lub ze stocku. Co ważne, Ram i Durango mogą wyjechać z salonu z instalacją LPG. Spytałem też, czy można kupić Challengera z gazem. Przedstawiciel firmy szeroko się uśmiechnął i powiedział Właściwie czemu nie! Ale chyba trzeba by tankować go w nocy…

Ram mierzy sześć metrów. Jeśli szukacie auta do parkowania pod galerią handlową, szukajcie dalej.

Na przykład tutaj.

W sąsiedniej hali zauważyłem ten mały samochód. Chciałem napisać, że rzucił mi się w oczy, ale wcale tak nie było, bo wygląda niepozornie. Govena to toruński producent elektroniki użytkowej (z dość enigmatyczną stroną internetową), który sprzedaje chińskie, elektryczne wozy Roewe.

Idziemy dalej. Robi się jeszcze dziwniej.

Ta kosmiczna kapsuła jest częścią pracy magisterskiej pewnego poznańskiego studenta. Adaptive Vehicle to prototyp pojazdu, który w zależności od potrzeb użytkownika zmienia swoją długość, rozstaw osi, szerokośc, a nawet środek ciężkości i typ napędu. W mieście może być krótkim autem elektrycznym, a poza nim – niskim, sportowym samochodem spalinowym. Taki samochodowy Dr Jekyll i Mr Hyde. Albo po prostu Transformers.

Czy w takim razie to może być SUVo-limuzyno-vano-kabriolet? Brzmi jak pomysł na zapełnienie kilku kolejnych nisz rynkowych.

Tuż obok mijałem stoisko znanej Giełdy Klasyków. Samochody były ogrodzone sznurem, więc nie mogłem zobaczyć ich z bliska. Boję się myśleć, ile kosztuje takie E36 M3. Ale jest ładne.

Choć konkurs piękności na tym stoisku wygrywa Fiat 130 Coupe. Patrzcie na tę tapicerkę!

Po drugiej stronie alejki mamy Warszawę w Poznaniu.

Kawałek dalej – BMW ze spojlerem, który przypomina mi o najlepszych czasach prasy tuningowej.

Nie można pominąć też stoiska Porsche. Tam też starają się przypominać, ale nie o tuningu, a o złotych latach wyścigów. Stare 935 stoi obok nowego, o którym niedawno pisaliśmy. Tych aut nie było nawet w Genewie!

A jeszcze dalej: coś z zupełnie innej beczki.

Oto elektyczne pojazdy marki Eidola. Można je kupić w wersji osobowej lub dostawczej, ale w obydwu przypadkach mieszczą kierowcę i jednego pasażera. Jest to produkcja chińska i doceniam, że pracownik firmy powiedział mi to od razu – bez owijania w bawełnę i tekstów typu Firma jest chińska, ale studio projektowe mamy w Europie. Zresztą widać, że tak nie jest…

Czerwony egzemplarz może być prowadzony przez kogoś z prawem jazdy AM, dostępnym od 14 roku życia. Za to wersja dostawcza (na prawo jazdy B1) to rozwiązanie w sam raz na nadchodzące czasy tzw. stref czystego transportu. Czymś trzeba będzie dowozić towar do sklepów i restauracji, a poczciwe T4 z 1.9 TDI nie wszędzie wjedzie. Bus musi latać, ale nie zawsze da radę przemknąć przez zakaz.

Teraz zajrzyjmy na stoisko Nissana.

Jego główną atrakcją był Leaf Nismo RC. Wbrew nazwie, nie jest to zdalnie sterowany model, a elektryczna wyścigówka. Powstało 6 egzemplarzy.

Wolniejszym, ale równie ciekawym Leafem był ten, którym Marek Kamiński pojechał do Japonii przez Rosję, Mongolię i Koreę. Zamiast przedniego fotela ma łóżko. Wygląda na wygodne. Podobno panu Markowi podróz tak się spodobała, że wrócił do Polski na kołach, choć pierwotnie wcale nie miał tego w planach.

Przerywamy program, by pokazać ciężarową Tatrę.

Po prostu scrollujcie dalej. Lubię tę firmę.

Ale jeśli już jesteśmy przy żółtych samochodach, oto kolejny. Ciekawe, czy jest droższy od takiej Tatry.

Dalej: Stinger na służbie. Podobno policja ma zamiar założyć gaz do swoich egzemplarzy.

Nie interesuję się motocyklami, ale…

…to BMW jest tak piękne, że mógłbym je sobie kupić i po prostu postawić w dużym pokoju. Byłoby bezpieczniej, bo i tak nie umiem jeździć na niczym, co ma dwa koła i nie jest rowerem lub hulajnogą.

Skoro już wspomniałem o BMW, oto przedziwny prototyp z ich stoiska. Nareszcie coś naprawdę w stylu science-fiction. I z ładnymi kołami.

Podobnie kosmiczny koncept znalazł się też na sąsiednim stoisku Mercedesa. Tak może wyglądać przyszły Smart… o ile oczywiście władze marki nie zdecydują się go uśmiercić.

W tle widać Actrosa. Podejdźmy bliżej. Oto jeden z najwyższych ciągników siodłowych na rynku. W środku jest naszpikowany kamerami, które ułatwiają kierowcy obserwację otoczenia. O ile w przypadku aut osobowych podchodzę do kwestii kamer zamiast lusterek sceptycznie, to w ciężarówkach popieram to z całego serca.

Czas poszukać miejsca na drzemkę.

Chodzenie po targach potrafi zmęczyć. Gdy kolejna kawa nie pomaga, trzeba przyciąć komara. Tylko gdzie? Leaf Marka Kamińskiego był niestety zamknięty. Za to Volkswagen na swoim stoisku pokazał kilka egzemplarzy aut użytkowych fabrycznie przerobionych tak, by dało się w nich (lub na nich) spać. Pojawił się na przykład taki Amarok. W sam raz na Islandię, bo tego typu namioty są tam bardzo popularne.

Był też Crafter w wersji Grand California. To już prawdziwa willa na kołach… choć nadal musi jeździć się nią o wiele lepiej niż klasycznym kamperem.

Czyżby zaplątało mi się tu zdjęcie z przejazdu Pendolino na targi? Nic z tego. To jeden z zakątków Craftera. Nie zabrakło nawet prysznica.

Na stoisku Volkswagena pokazano też prototypowy model ID Buzz, czyli elektryczną interpretację klasycznego Ogórka. Dawnym T1 hipisi jeździli na Woodstock. Gdzie i kogo zawiezie ten model?

Wrócmy na chwilę do kamperów. W Poznaniu poświęcono im dwie osobne hale. Zdecydowana większość wystawionych tam modeli jest zbudowana na Fiacie Ducato, nawet jeżeli nie widać tego na pierwszy rzut oka. W środku potrafi być bardzo przytulnie.

Aby dotrzeć do budynku z kamperami, trzeba przejść spory kawałek na zewnątrz. Jak to często bywa na imprezach motoryzacyjnych, na parkingach można znaleźć równie ciekawe auta, co w halach. Na przykład takie BMW Sprinter. Chyba że to Mercedes 9 Active Tourer.

Na koniec: piękne Alpine. Miałem okazję być wieziony tym egzemplarzem na prawym fotelu. Jest prawie tak samo szybki, jak ciasny. I wspaniały.

Życzę miłego weekendu. Jeśli chcecie wpaść na targi do Poznania, możecie to zrobić jeszcze tylko dziś lub jutro.