Wiadomości

3,5 tys. samochodów z wypożyczalni zniszczonych w pożarze. To się może powtórzyć

Wiadomości 06.04.2020 77 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 06.04.2020

3,5 tys. samochodów z wypożyczalni zniszczonych w pożarze. To się może powtórzyć

Adam Majcherek
Adam Majcherek06.04.2020
77 interakcji Dołącz do dyskusji

Pożar na tymczasowym parkingu groził zniszczeniem prawie 8 tys. samochodów.

W najnowszym blenderze Tymon pisał m.in. o 18 tys. samochodów z wypożyczalni uziemionych na Maui. Epidemia koronawirusa bardzo silnie uderzyła w biznes turystyczny, co sprawiło, że tysiące aut zamiast krążyć po pięknych wyspach, zajmowały miejsca na lotniskowych parkingach. Oczywiście parkingi nie są przygotowane na to, że jednocześnie trafią na nie wszystkie samochody, więc wykorzystano do tego celu wolne skrawki ziemi – auta trafiły na okoliczne łąki. Czy po zakończeniu kwarantanny ktoś będzie jeszcze zainteresowany przywróceniem ich do użytkowania – to się jeszcze okaże. 

Tyle aut na trawiastym podłożu może oznaczać nieszczęście.

Takie, jakie miało miejsce na terenach należących do Southwest Florida International Airport. W ciągu prawie doby spłonęło tam ponad 3,5 tys. z prawie 8 tys. samochodów zebranych na czas epidemii na porośniętym trawą obszarze w sąsiedztwie lotniska. 

Gdy służby ratownicze otrzymały zgłoszenie, płonęło już 20 aut.

Zanim strażacy dotarli na miejsce, paliła się już setka samochodów i podobno szybko przestano liczyć kolejne. Trawiaste podłoże sprawiło, że ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie, służby walczyły z nim z ziemi i powietrza. Jednostki lotnicze dokonały aż 80 zrzutów materiałów gaszących, a cała akcja ratownicza zajęła 18 godzin. Raczej nie brało w niej udziału żadne Subaru Sambar. Rozmiar tragedii można zobaczyć na twitterowych publikacjach lokalnego biura szeryfa:

Przyczyn pożaru jeszcze nie ustalono.

Lokalne władze wszczęły śledztwo w tej sprawie. Komentujący sprawę sugerują, że jedną z przyczyn mogło być zapalenie się suchej trawy rozgrzanej przez gorące elementy układów wydechowych parkowanych tam samochodów. Co prawda na Maui żaden z 18 tys. aut postawionych w trawie nie wywołał takiego zdarzenia, ale nie znamy szczegółowych warunków klimatycznych czy stanu podłoża w momencie parkowania samochodów w żadnym z tych miejsc. 

Zapewne prowadzący śledztwo na obecnym etapie nie mogą wykluczyć również celowego działania.

Samochody w wypożyczalni muszą na siebie zarabiać, stojąc generują tylko koszty. Do tego pozostawione w trawie, na nieubitej ziemi, będą marnieć szybciej niż na parkingach. Czas pokaże, czy po skończeniu epidemii firmy będą mieć fundusze na przywrócenie ich do całkowitej sprawności. I czy po wszystkie będzie miał się kto zgłosić – niewykluczone, że część przedsiębiorców do tego czasu nie będzie już przedsiębiorcami. Możliwe, że postawiony pod ścianą właściciel niewielkiej wypożyczalni postanowił spróbować ograniczyć koszty i liczył na skorzystanie z polisy ubezpieczeniowej, doprowadzając w efekcie do ogromnego nieszczęścia. 

Oby w kolejnych miesiącach takich nieszczęść było jak najmniej. 

Na marginesie – abstrahując od etycznych aspektów takiego postępowania, warto uszczegółowić, że duże firmy wynajmu samochodów nie miałyby interesu w takim przestępstwie. W ich przypadku koszt zewnętrznego ubezpieczenia jest irracjonalnie wysoki, więc ubezpieczają się same – przygotowują własne fundusze, z których pokrywają straty we flocie. Zdarzenie jak to opisane powyżej może być wyłącznie ciosem w ich działalność. Szczęśliwie tym razem przed pożarem udało się uchronić 3800 aut.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać