Klasyki / Felietony

Zaginiony prototyp Porsche wart 47 mln zł czy kolejny nigeryjski przekręt? Zapnijcie pasy, wchodzimy w czwartą gęstość

Klasyki / Felietony 20.12.2019 477 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 20.12.2019

Zaginiony prototyp Porsche wart 47 mln zł czy kolejny nigeryjski przekręt? Zapnijcie pasy, wchodzimy w czwartą gęstość

Michał Koziar
Michał Koziar20.12.2019
477 interakcji Dołącz do dyskusji

Pewien człowiek z Kanady sprzedaje zardzewiałe Porsche 911 za przeszło 12 milionów dolarów i próbuje udowodnić, że to zaginiony prototyp. W tej ofercie jest wszystko: spisek koncernu VAG ukrywającego prawdę o aucie, tajne szyfry ukryte na etykietach szamponów, atak na World Trade Center i wszczynanie rewolucji.

Zacznijmy od początku. Na ebayu wisi aukcja z Porsche 911 z 1970 r. za 16 milionów dolarów kanadyjskich (zaokrąglając: 47 milionów złotych). Znajdziemy w niej jedno złe zdjęcie auta i kolejne z tabliczką znamionową. Dalej jest już tylko tabelka numerów VIN i szereg zrzutów ekranu. Zawierają maile, w których rzekomo padają propozycje zakupu auta za 8 i 10 milionów dolarów. Jedna z nich, od użytkownika totaldiplomat, ma jakoby pochodzić od Heinza Dietera Poetscha, członka rady VAG i zarządu Porsche. Wygląda to bardzo wiarygodnie w połączeniu z pojawiającym się w wiadomości wykładem o tym, jak to zły ebay zarabia mnóstwo pieniędzy na biednych wystawiających. Wisienka na torcie to ostatni email z gadką o bilionach dolarów. Wygląda jak niespecjalnie skrywana ironia, ale sprzedawca chyba uznał, że to na serio. O ile sam tego nie napisał, żeby uwiarygodnić swoją ofertę.

porsche 911 prototyp
Tak było, nie zmyślam.

Chyba muszę zacząć stosować tę metodę sprzedaży. Zanim coś wystawię, napiszę sam do siebie z różnych kont, że np. mój Polonez jest wart 10 tys. zł.

Wszyscy na pokład, wypływamy na nieznane wody.

Mógłbym się jeszcze pośmiać z nowej, niezbyt mądrej metody sprzedaży na emaile i przejść do porządku dziennego, ale nie tym razem. W opisie sprzedawca poleca swoją stronę internetową porscheprototype.com. Tak, założył stronę internetową, z pomocą której stara się udowodnić, że jego samochód to zaginiony prototyp. Przejrzałem całą i powiem jedno – zapnijcie pasy, zaraz wejdziemy w czwartą gęstość.

Z góry wybaczcie, jeśli nie zrelacjonuję precyzyjnie całej historii zaprezentowanej przez autora strony, ale jest spisana tak chaotycznie, że nie da się wszystkiego zrozumieć. Na dzień dobry w twarz uderza wiele kolorów fontu i styl graficzny tekstu rodem z tekstów o chemtrails albo NOP. Zacząłem czytać i zanim dowiedziałem się czegokolwiek o samochodzie, poinformowano mnie, że Porsche ukrywa prawdę o 911 (pewnie właśnie tym z Kanady) i jest to czyn tak zły jak afera dieselgate. Ta dla odmiany jest większym skandalem niż atak na World Trade Center. Autor strony dedykuje swoje rozważania filozofom i historykom. Mam jedno pytanie – co do kroćset?

porsche 911 prototyp

Zasadniczo do końca tekstu nie znajdziemy żadnych dowodów, jedynie oskarżenia wobec Porsche o zatajaniu informacji i obietnice, że autor odkrył prawdę. Tę najprawdziwszą z prawdziwych, o jego samochodzie, ukrywanym prototypie. Jest też coś o żółtym Porsche, choć na zdjęciach widać srebrne. Pod koniec stwierdza, że jego odkrycie zmieniło się w rewolucję przeciw nikczemnej grupie VAG. My możemy się do niej dołączyć, wysyłając maile. Co?

porsche 911 prototyp

Przejdźmy do dowodów.

Na końcu strony znajduje się galeria zdjęć – to podobno dowody na to, że oferowane w Kanadzie 911 to prototyp C 20 – wydłużony i z innym silnikiem. Na początek jakże ważna informacja – to Porsche ma tabliczkę znamionową starszego typu. Czego to ma dowodzić? Że północnoamerykański oddział Porsche jest częścią spisku.

Kawałek dalej możemy znaleźć wydany przez nich certyfikat autentyczności stwierdzający, że oferowana za 47 mln zł 911-stka pochodzi z roku modelowego 1971 r. Wobec tego należy już do serii D, a nie C, z której pochodził prototyp C 20. Stąd porównanie tabliczki montowanej w autach z lat 1969-1970 z późniejszą. To nie tak, że fabryki często montują takie nieistotne elementy tak długo, aż opróżnią magazyn i nie wyrzucają ich po wejściu nowego roku modelowego. O długości auta, która pozwoliłaby potwierdzić, że jest ono prototypem z serii C sprzedawca milczy.

Dalej pojawia się list od dwóch naukowców z Uniwersytetu Lakehead. Mieli oni jakoby potwierdzić, że pojazd to prototyp, bo ma inne sprzęgło, hamulce i pedały niż pozostałe 911-stki z lat 1969-1974. Zwrócili też uwagę na jakiś numer na desce rozdzielczej, ale nikt nie tłumaczy, co miałby on znaczyć – prawdopodobnie jest numerem części.

Sprawdziłem, kim są panowie podpisani pod dokumentem. Badaniem zajmował się głównie technolog Kailash Bhatia, który według wszelkich informacji ma niewiele wspólnego z motoryzacją, nie jest też raczej żadnym specjalistą od Porsche. Zajmuje się reaktorami chemicznymi i temu podobnymi zabawkami. Drugi z badaczy raczej też nie należy do ekspertów od motoryzacji. Czy dokonano porównań z elementami od innych modeli Porsche, by wykluczyć, że te części trafiły do narodowego skarbu w wyniku skundlenia? Nie.

porsche 911 prototyp

Jedziemy dalej.

Jeśli inny kształt pedałów nie przekonał was o spisku ze strony firmy Porsche, to sprzedawca ma kolejny żelazny argument. Zdjęcia brzydko pospawanego wydechu. To na pewno nie jest efekt niechlujnej wymiany całego układu w trakcie eksploatacji. Uszczypnijcie mnie. Potem jest kolejny potężny dowód – tabliczka z numerem lakieru mocowana na nity, a nie śrubki. Dziwne obrazki wyglądające jak odrysowywanie ołówkiem faktury podłoża na zajęciach w przedszkolu na razie zostawmy.

porsche 911 prototyp
No prototyp, jak w mordę strzelił. Ciekawie wyglądają te rzekome „podpisy” badaczy.

Uwaga, kolejny wątek w historii. Porsche 911 z programu zamówień specjalnych, czyli takie z dodatkowymi pakietami upodobniającymi je do wyścigowego modelu 935. Tak powstały 911 z płaskim nosem, oferowane od 1981 r. do 1988 r. Tymi zdjęciami sprzedawca udowadnia, że jego auto jest podobne do płaskonosa, ale inne. Chyba chodzi o to, że jego wóz jest prototypem wersji specjalnej 911-stki wprowadzonej co najmniej 10 lat później. Co lepsze, fura za 47 milionów złotych powstała kilka lat przed sportowym modelem 935, który był inspiracją dla stworzenia płaskonosych wersji drogowych. To się nie dodaje, jak mawia pan Kolonko. Ale to nieważne.

Na dobicie sprzedawca przyznaje się, że ma bałagan w papierach. Pokazuje jakiś dokument, prawdopodobnie z kanadyjskiego odpowiednika wydziału komunikacji, stwierdzający, że auto o jego numerze VIN pochodzi z 1986 r. To chyba ma uzasadniać teorię o prototypie płaskonosa. Problem w tym, że były produkowane już 5 lat wcześniej, a ten dokument albo został sfałszowany, albo powstał przez pomyłkę urzędnika. Wisienką na torcie jest fakt, że sprzedawca sam udostępnił raport, z którego wynika, że auto od początku swojej historii jest w Kanadzie. Interesujące, jak na rzekomy prototyp niemieckiej firmy.

porsche 911 prototyp
Niemiecki prototyp, który nigdy nie jeździł nigdzie poza Kanadą. Ciekawe.

Etykieta od szamponu to mikrofilm!

To koniec tej części strony, ale prawdziwy hit kryje się w zakładce „szokujący sekretny mit„. Darujcie sobie czytanie bełkotu o prototypach. Gość zahacza tam nawet o niemiecką inwazję na ZSRR w 1941 r., ale nie podaje żadnych ciekawych informacji. Przejdźcie od razu do fragmentu ze zdjęciami mikrofilmu. Zapamiętajcie tylko, że Porsche z numerami 13320-13330 były prototypami modelu 901, względnie 911. Nieistotne, tak czy siak to auta przedprodukcyjne z okolic pierwszej połowy lat 60.

Tutaj wyjaśnia się zagadka tych dziwnych rysunków i zdjęć auta obrobionych w GIMP-ie. Właściciel wozu znalazł w nim etykietę z napisem Johnson&Johnson. Pewnie od jakiegoś szamponu czy innego płynu do ciała. Uznał że to mikrofilm. Jakoby odczytał go, odbijając ołówkiem jego strukturę na kartce, następnie zestawiając to wszystko ze zdjęciem auta. Też nic z tego nie rozumiem, ale zobaczcie sami:

porsche 911 prototyp

porsche 911 prototyp

Ja też nie wiem, jak mu z tych bazgrołów wyszło, że to prototyp. Ale skoro etykieta od szamponu tak mówi, to to musi być prawda. Podobno dodatkowy dowód to twarz rysunkowej postaci. Na koniec dodano ważne hasło – abstrakcyjny ekspresjonizm. To chyba miało być podsumowanie całej tej strony.

Jednak nigeryjski książę.

Podsumowując – według tych rozważań auto jest prototypem jednocześnie z pierwszej połowy lat 60., z 1970 r. oraz z lat 80. Porsche robi na złość sprzedawcy i nie chce się do tego przyznać, a poza tym podle fałszuje wyniki testów emisji spalin i jest gorsze od terrorystów. Dowody są ewidentne – kilka części nie od kompletu i mikrofilm w postaci etykiety od płynu do mycia. Totalnie w to wierzę.

Nie śmiałbym zasugerować, że to zwykły zardzewiały ulep, którego ktoś kiedyś przerobił, by wyglądał jak płaskonos.

Tak czy siak mam nadzieję, że dostarczyłem wam trochę rozrywki w piątek. Nie wiem tylko, co trzeba mieć w głowie, by żywić nadzieję, że ktoś zapłaci 47 milionów zł za wróżenie z etykiety Johnson&Johnson. Zwłaszcza że gość już od 10 lat próbuje dokonać nigeryjskiego przekrętu sprzedając to auto – najstarsze wątki o nim pochodzą z 2009 r. Żeby było jasne, nie mogę w 100 proc. wykluczyć, że to Porsche 911 to jest jakiś prototyp. Ale opowieści sprzedawcy nie trzymają się kupy. Podobnie jak cena wywoławcza.

porsche 911 prototyp

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać