Przegląd rynku

Ponudniałkowy przegląd ofert: nudne kombi dla nudnego ojca

Przegląd rynku 08.06.2020 1076 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 08.06.2020

Ponudniałkowy przegląd ofert: nudne kombi dla nudnego ojca

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski08.06.2020
1076 interakcji Dołącz do dyskusji

Znajomy napisał mi, że znudziła mu się już jego Kia Cee’d kombi I i chciałby coś innego, tak do 25-30 tys. zł. Problem w tym, że sam jest dość nudnym gościem. Idziemy więc po nudne kombi dla rodziny.

Znacie ten typ. Interesuje się bieżącymi wydarzeniami, ale nie ma żadnych poglądów. Kontakt z kulturą to serial na Netflixie, ale 20 lat temu był na koncercie Budki Suflera. Dzieciom dał na imię Kubuś i Hania, bo tak było modnie, teraz w przedszkolu w grupie jest 3 Kubusiów i 5 Hań. Był kiedyś na wakacjach w Egipcie, ale mu się nie podobało, lepiej pojechać na Mazury. Samochód? No ma jeździć i mieć duży bagażnik. Jego największą życiową ambicją jest wygranie w totka, ale nie gra, bo jest zbyt skąpy. Gdyby wygrał, i tak nie wiedziałby co zrobić z pieniędzmi. Pewnie zamieniłby dwupokojowe mieszkanie na trzypokojowe i kupiłby większy telewizor. Teraz jednak chce kupić inny samochód zamiast swojej Kii Cee’d kombi. Budżet to maksymalnie 30 tys. zł.

Ustawiłem pojazdy w kolejności od najmniej nudnego do najnudniejszego. Pominąłem SUV-y bo są zbyt ciekawe.

Seat Exeo

Jaki on nudny, przecież to AUDI! Tak, ale Audi A4 bez znaczka to już nie Audi. Nudność Seata Exeo była tak znacząca, że ten model przepadł na rynku europejskim, dokładnie tak samo jak przepadnie obecnie produkowany, równie nudny SUV Tarraco. Exeo w cenie do 30 tys. zł jest około 60, ale pod uwagę bierzemy tylko kombi. Niewiele to pomaga, bo jest to auto dość ciasne i z małym bagażnikiem, z dzisiejszego punktu widzenia – kompaktowe, bliższe Opla Astry niż Forda Mondeo.

Ceny tego wozu są dość niskie. Przeważają diesle 2.0 z common rail. Nie ma się co po nich spodziewać totalnej niezawodności, ale są i tak lepsze niż benzynowy 1.8 TSI. Uwaga, w Exeo występował też krótko starszy silnik 1.8 T (nie TSI), wycofano go po ok. roku. Można rozpoznać po pojemności: 1798 ccm – TSI, 1781 – Turbo. Niestety, ten starszy jest niemal nie do dostania a szkoda, bo 1.8 T można zagazować w przeciwieństwie do TSI. Sprzedający piszą często w tytule Turbo, zaglądamy a tam 1.8 TSI radośnie żre olej przez wypalone pierścienie. Była też odmiana 1.6 MPI, równie rzadko występująca w naturze.

Jako że Exeo miało podnieść Seata na nowy poziom, raczej nie spotyka się samochodów bardzo ubogo wyposażonych. Nawet bazowe wersje prezentują się nieźle i nie mają tysiąca zaślepek. Jeśli dodamy do tego, że Exeo ma wnętrze z Audi A4 w wersji Cabrio, to dochodzimy do całkiem ciekawego i ekscytującego auta, przynajmniej jak na ten przegląd. Nie wiem, czy przeskok na coś takiego po Kii Cee’d nie będzie zbyt dużym szokiem.

Oferta z Otomoto, fot. Michał

Peugeot 308

Mógłbym tu wrzucić 508, jest nawet liczniej reprezentowany, ale moim zdaniem 508 jest jednak autem z pewnym charakterem, jest w nim jakiś wyraz, nie nazwałbym go bezpłciowym pudłem do wożenia tyłka z A do B. O takiej ilości charakteru pomarzyć jedynie może mniejszy model 308. Można kupić go za grosze, bo mało kto zwraca nań uwagę. Samochód ten jest po prostu nieciekawy – choć jak na to, co będzie działo się w dalszej części tego zestawienia, i tak wyróżnia się na plus… to znaczy na minus. Choćby dzięki wskaźnikom, które poruszają wskazówkami w różne strony.

Występuje przewaga diesli, czego wcale nie żałuję, bo ten 1.6 HDi/e-HDi jest całkiem dobry i bardzo mało pali. Ma też cztery cylindry, podczas gdy benzynowy 1.2 – tylko trzy. Szczególne zainteresowanie budzą egzemplarze w najbiedniejszych wersjach, które nie straszą kierowcy wielkim ekranem centralnym. Zamiast niego mamy mały wyświetlacz, a do kompletu gumową kierownicę bez przycisków. Taka konfiguracja nie zdarza się jednak zbyt często, w większości przypadków trzeba pogodzić się z nowoczesnością w kabinie.

Miłe jest to, że 308 za 25-30 tys. zł to będzie samochód zaledwie 4- lub 5-letni, niemal nowy. Nie znaczy to, że będzie miał mały przebieg. Prawda jest taka, że francuskie samochody straszliwie tracą wartość i nie ma ku temu istotnego powodu.

Czy mówiłem coś o przewadze diesli? Uwaga: benzynowy 308 kombi w ogłoszeniach na OLX występuje w sile jednej sztuki sprowadzonej ze Szwajcarii. Więcej nie ma, koniec. Ale jest to całkiem uboga odmiana z 3-cylindrowym 1.2. Gdyby nie ten felerny pasek rozrządu w oleju, to bym polecał to auto jako następcę nudnego Cee’da.

kombi dla rodziny
Oferta z Otomoto. Fot. MCAR Samochody Krajowe z Gwarancją

Hyundai i40

Hyundaie są ogólnie nudne, niewiele jest ciekawych Hyundaiów. Mimo wyglądu zewnętrznego, który stara się być jakiś, również model i40 jest okrutnie nudny. Wnętrze wygląda jak z każdego innego samochodu, gama silników składa się z zamulonych jednostek benzynowych i diesla 1.7, z którym taki Hyundai faktycznie jest oszczędny, ale trudno go zaliczyć do królów autostrady. Jedynym ekscytującym momentem w trakcie eksploatacji może być odkrycie, że pogiął się dach, bo jakaś partia samochodów była wadliwie wykonana. Ale nie tragizujmy i zobaczmy co można kupić – do 30 tys. zł można wybierać spośród 60 egzemplarzy.

Właściwie żaden Hyundai i40 nie wyróżnia się niczym szczególnym, więc można wklejać zupełnie losowe ogłoszenia. Jedyne, co je różni to poziom wyposażenia. Diesel 115 i 136 KM jeżdżą bardzo podobnie, tzn. akceptowalnie, natomiast 1.6 GDI wywołuje u kierowcy głównie frustrację. Nie zapomnę tego, jak wyprzedzałem ciężarówkę ix35 z 1.6 GDI i czekałem, aż nabierze obrotów i pojawi się moc. Nie pojawiła się nigdy.

Mnie to się podoba ten, ale obawiam się że ta automatyczna skrzynia biegów i ciekawy kolor mogą być nadmiernie ekscytujące dla naszego nudnego kupującego. Szary diesel na kołpaku z czarnym wnętrzem i realistycznym przebiegiem robi robotę. Opcjonalnie można rozważyć czarnego na alufeldze, to nie ma żadnego znaczenia. Nie macie wrażenia, że to centralne pokrętło na konsoli środkowej wygląda jak programator od pralki? To powinno tak działać, wsiadasz, programujesz program „jedź do domu”, „jedź do pracy”, „jedź do teściowej” albo „na zakupy” i już, a po co jeździć gdzieś indziej?

oferta z otomoto, fot. Łukasz

Ford Mondeo

Niektórzy powiedzą, że Mondeo nie jest takie nudne, bo świetnie się prowadzi. A ja zapytam: dla ilu ludzi ma to znaczenie? Ile osób napada swoim Mondeo 1.8 TDCi kombi na ostry zakręt? Chyba niewielu, bo cały syf przeważnie walający się w samochodzie nagle gwałtownie się przemieści i świetne prowadzenie skończy się porozsypywanymi po aucie śmieciami. Zresztą nie mogę wyjść z podziwu, ile śmieci ludzie przewożą samochodami. Nieważne, wróćmy do Mondeo… choć w sumie niewiele od niego odeszliśmy.

W cenie od 25 do 30 tys. zł możemy wybierać spośród 420 Fordów Mondeo, w tym 275 to diesle. Podobnie jak w przypadku innych propozycji, odrzucamy ciekawe wersje silnikowe typu 2.5 turbo i zostajemy przy tym co jest najnudniejsze. Zbyt bogate wyposażenie z automatyczną skrzynią biegów i wyświetlaczem Convers+ też działa na niekorzyść. Na szczęście nie wszystkie auta są aż tak ekscytujące. Można trafić np. na eleganckie Mondeo 1.6 z LPG z normalnymi zegarami, czarne z czarnym wnętrzem i na plastikowych kołpakach. I tego szukamy. Ogólnie benzynowy 1.6 fajnie pasuje do Mondeo, bo ten silnik na tyle zamula to wielkie auto, że wszelkie korzyści ze świetnego prowadzenia ulatują w powietrze. Jechałem też kiedyś takim Mondeo z silnikiem 2.0 (też benzynowym) i sądziłem, że to ten 1.6, bo mocy w dolnych partiach obrotów było równie mało.

Równie znakomitym pomysłem jest Mondeo z 1.6 TDCi o mocy 115 KM. Takie auta mają groszowe ceny i osiągi autobusu miejskiego, ale – czego nie da się pominąć – rewelacyjnie mało palą. Niestety, lub może na szczęście, w tej wersji seryjny jest DPF. Co ciekawe, można było mieć najsłabszego diesla w bogatej wersji wyposażenia, ale nie rozpędzajmy się, ma być nieciekawie… Z tego samego powodu, tzn. nadmiernie ekscytującej wersji, odrzucam 1.6 Ecoboost, choć tak naprawdę ten silnik jest bardzo dobry i można go polecić.

Ostatecznie mój faworyt to ten pojazd. Roczna pisemna gwarancja, że na pewno znudzisz się nim po 2 tygodniach. Wchodzę w to.

kombi dla rodziny
Oferta z Otomoto, fot. Auto-Servis Michał Boroń

Opel Astra

Żaden przegląd nudnych aut nie mógł się obyć bez Opla Astry. Ktoś powie, że to przecież nie ta klasa, Mondeo jest większe itp., ale nie jest to przegląd aut z jednej klasy tylko kombi do 3 dych, więc nie widzę problemu. Poza tym Insignia ze swoim nieco prestiżowym, dyrektorskim charakterem wydaje się jednak bardziej ciekawa. Dlatego zostajemy przy Astrze. 30 tys. zł pozwala już kupić auto poprzedniej generacji, tj. od 2010 r. w górę. Nudnych ofert na pewno nie zabraknie.

Do 2014 r. te Astry produkowano ze znanym doskonale dieslem 1.7 CDTI, podobnym jak w poprzedniej generacji – jeszcze konstrukcji Isuzu. Po 2014 r. pojawił się nowy diesel 1.6 CDTI. Wybór między nimi powinien zakończyć się konkluzją „wolnossąca benzyna z LPG”. Wolnossące odmiany benzynowe najczęściej są w rozsądnych wersjach wyposażenia. Po co komu wielki wyświetlacz, skoro może być mały. Felgi strukturalne to też zbyteczny wynalazek, plastikowe kołpaki robią robotę dokładnie tak samo.

Skoro o kołpakach mowa, to mam dylemat czy polecić wersję 1.4 Turbo. To całe turbo to diabelski wynalazek, ale auto wydaje się ładne, wystarczająco nieciekawe i ma fabryczny gaz. Nie wiem czy uderzenie momentu obrotowego nie wyzwoliłoby we właścicielu wyścigowych zamiłowań i nie zacząłby szukać czegoś naprawdę ekscytującego, jak Astra 1.6 Turbo OPC Line. Uspokójmy się, czeka na nas srebrne kombi z wolnossącym silnikiem benzynowym, jest wspaniałe, tego szukamy.

Zapomniałem dodać: w tej kwocie do wyboru jest prawie 1000 Astr. Znajdziecie prawie każdą, nawet zupełnie absurdalną konfigurację.

Oferta z Otomoto, fot. Marcin

Skoda Octavia

Trudno w to uwierzyć, ale na każdą wystawioną Octavię przypadają trzy Ople Astra. Dlaczego Octavii jest tylko 360, a Astr 1000? To przez popularność marki Opel wśród aut importowanych. Nie jest to zła wiadomość dla kupujących Skodę, bo dzięki temu mogą oni łatwiej nabyć auto z polskiego salonu. Z Octavią jest taki problem, że cena 25-30 tys. zł to wartość graniczna między Octavią II (2004-12) a III (2012-20). W Octavii III nie znajdziemy już wolnossących silników benzynowych, tylko same TSI – od 1.0, przez 1.2, 1.4, 1.8 i 2.0 w RSie. Dlatego ze smutkiem pozostanę przy Octavii II jako nudniejszej, żeby nie wyłamywać się z klimatu tego przeglądu. Dobra wiadomość jest taka, że Octavia II za ponad 25 tys. zł może być naprawdę w idealnym stanie i z małym przebiegiem.

Zawsze dobrym wyborem na nudne kombi jest Octavia II w wersji Tour. Była ona sprzedawana tylko w odmianie 1.4 lub 1.6, często montowano od razu instalację gazową. Ma stary przód, choć robiono ją jeszcze w 2012 r. Równocześnie oferowano także model poliftowy z tym samym silnikiem 1.6. Do gustu przypadł mi szczególnie ten egzemplarz, nie sądziłem że poliftowa Octavia II w środku może być tak uboga. Bardzo podoba mi się obecność akcesoryjnego radia. Można zabrać panel do domu i wtedy nikt nie ukradnie.

Ogólnie przeglądając ogłoszenia z Octavią II można nabrać wrażenia, że jest to samochód, którego mało kto chce się pozbywać. Na ulicach widzimy ich setki, w ogłoszeniach jakby mniej. A zadziwiająco duży odsetek ofert to pojazdy sprowadzone w niecodziennych konfiguracjach – sporo jest np. 2.0 TDI z DSG, a nawet dziwactw typu 1.8 TSI 4×4, ale nie Scout. 

Ostatecznie jednak powiem Wam, że wybrałbym Octavię III. A to dlatego, że znalazłem idealny egzemplarz. Srebrny, na kołpakach, z najuboższym wnętrzem. Nawet bez lakierowanych klamek. Musi się tym naprawdę przyjemnie jeździć, zakąszając suchy chleb i słuchając radia „sympatyczne przeboje pop”, które gra w kółko tę samą piosenkę.

Oferta z Otomoto. Fot. Michał

Toyota Avensis

Nie ma nudniejszego samochodu niż Avensis. Został on tak skutecznie odarty z jakichkolwiek elementów wyróżniających, że nie da się znaleźć nawet jednej ciekawej rzeczy na jego temat. To po prostu samochód, zapalasz i jedzie. Awarie? Wątpliwe, chyba że kupisz dojechanego diesla. Avensis nie jest mistrzem sztywności i po większym przebiegu w środku robi się głośno, drzwi potrafią nawet postukiwać, ale to w sumie jedyna powtarzalna usterka.

W cenie 25-30 tys. zł rozmawiamy o Avensisie III generacji, czyli po 2008 r. Bardzo łatwo kupić Avensisa z polskiego salonu. Samochód ten sprzedawał się w Polsce powyżej oczekiwań, trzymano go w produkcji m.in. z powodu naszego rynku. Dominują jednak dwulitrowe diesle, które występują w dwóch wersjach, tj. 126 KM do 2010 r. i później 124 KM, po niezbędnych poprawkach. Lepiej trzymać się tego nowszego. Konfiguracja białe kombi diesel manual jest przerażająco nudna. Wersje benzynowe częściej bywają sprowadzone, ale to nie szkodzi, bo trudno oprzeć się szaremu Avensisowi na kołpakach. Piękna sprawa. Czasem zdarzają się egzemplarze stosunkowo młode, typu 2013 r., ale z dużym przebiegiem i za bardzo małe pieniądze. Jak na przykład ten. Ale co ja tam widzę na błotniku, czy to rdza?

Najbardziej ekscytująca konfiguracja Avensisa to 2.2 D-CAT z automatem. Ten silnik miewa swoje humory, ma też drogi osprzęt, a w połączeniu z automatyczną skrzynią biegów można się niemile zdziwić przy dystrybutorze, bo pali zasadniczo tyle co benzynowy. A jeśli już o benzynowych mowa, to mało kto wie, że silniki Valvematic da się przerobić na LPG bez większych problemów, tzn. oczywiście instalacja musi być nowoczesna, ale one mają nawet hydrauliczne kasowanie luzów zaworowych. Nie ma też w nich bezpośredniego wtrysku paliwa.

Oferta z Otomoto, fot. Przybyliński-Automobile

Ten nudny przegląd zakończy najnudniejsze znalezione dziś auto: srebrny Avensis kombi na kołpaku w ubogiej wersji wyposażenia. Ma mały przebieg, bo wszyscy, którzy nim wcześniej jeździli, zasypiali po 100 km. Zwracam uwagę, że całe wnętrze jest idealnie jednolicie szare bez żadnego akcentu kolorystycznego. Nie bardzo wiem co mam więcej napisać, ten przegląd jest strasznie nudny i sam nad nim zasypiam, a jeszcze nawet nie było żadnego Volkswagena.

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać