Przegląd rynku

Poniedziałkowy przegląd ofert: sanie świętego Mikołaja

Przegląd rynku 07.12.2020 261 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 07.12.2020

Poniedziałkowy przegląd ofert: sanie świętego Mikołaja

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski07.12.2020
261 interakcji Dołącz do dyskusji

Zbliżają się święta, czas na prezent. O prezentach pisał już Paweł w przeglądzie, a dziś je rozwieziemy.

Niestety na OLX nie udało mi się znaleźć żadnego renifera, więc pozostaniemy przy samych saniach świętego Mikołaja, oczywiście w wersji zmotoryzowanej. Oto specyfikacja istotnych warunków zamówienia, jakie dostałem od firmy Święty Mikołaj sp. z o.o. sp. k. w sprawie zmotoryzowanych sań do szybkiego dowozu prezentów.

  • nadwozie kombi lub SUV
  • budżet do 50 tys. zł
  • mocny silnik, najlepiej ok. 300 KM – żeby prezenty dostarczyć jak najszybciej
  • kolor czerwony – ta barwa jest nieodłącznie kojarzona z marką „Święty Mikołaj”, więc to szczególnie ważny parametr.

Wszystko jasne? No to ogień.

Volvo

Oczywiście, że trzeba zacząć od marki skandynawskiej. Wybór czerwonych, mocnych Volvo jest całkiem spory, a przegląd zaczniemy od tego XC60 z przebiegiem 274 tys. km. Ma mocnego diesla 2.4, ale z manualną skrzynią biegów. Ciekawe ile osób zniechęci się taką konfiguracją. Ja uważam, że jest całkiem fajna. Szkoda tylko, że auto jest od handlarza i na szwedzkich blachach, a to oznacza że pewnie trzeba jeszcze zapłacić akcyzę (18,6%). Odrzucam czerwone V60, bo ma tylko 115 KM. Również 136 KM z dwulitrowego diesla w tym wozie nie wystarczy, żeby spełnić SIWZ Ś.M.

Idziemy w stronę bardziej atrakcyjnych ofert, tzn. XC70 w III budzie w przepięknym karminowym kolorze. Są ich trzy, każde z innym silnikiem. Po pierwsze: diesel 2.4 o mocy 215 KM, prawie najmocniejszy w tej generacji (była też wersja 220 KM na niektóre rynki). Ma bardzo bogate wyposażenie, jest zarejestrowany w Polsce, wprawdzie zapewne oferuje go handlarz, ale może warto dać mu szansę. Tak, wiem, automatyczna skrzynia biegów w tym wozie nie jest najlepsza.

Autokomis oferuje w dosyć atrakcyjnej cenie mało popularną wersję 3.2 AWD. Ten silnik to rzędowa, wolnossąca szóstka łączona tylko z automatem. Chciałem kiedyś to kupić jako auto rodzinne, tyle że nie w XC70, a w zwykłym V70, ale trochę przestraszyłem się kosztów serwisowania (nawet nie paliwa).

Wszystkie kryteria spełnia ostatnia oferta: XC70 T6. Trzy litry, biturbo, 304 KM i AWD. Pamiętam takie auto jako prasowe. Było potwornie szybkie, wciągało 17 l/100 km. Podobno ten silnik można zagazować, więc spalanie nie powinno przerażać. Trochę przerażają mnie dwie rzeczy: opinia o tym silniku jako dość awaryjnym i wystawiającym trwałość skrzyni biegów na ciężką próbę oraz to, że w opisie napisano przebieg „185 000 mil”, a na prędkościomierzu widnieją kilometry. Coś tu jest nie tak, ale nie potrafię powiedzieć co. No ale do świąt powinno dojeździć.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. AUTO KOMIS OSOWA

Mercedes i BMW

W przypadku Mercedesa sytuacja jest bardzo zła, właściwie nie ma aut spełniających kryteria. Mamy owszem czerwoną klasę C, ale silnik o mocy 120 KM to żart. Poza tym jeszcze znalazłem GLK w kolorze bordo. Ma 170 KM i automat. Można mieć różną opinię na temat stylizacji tego wozu, ale co do jednego występuje zgodność: jest kompletnie niezawodny. Oczywiście jak dla mnie idealnymi saniami świętego Mikołaja byłaby czerwona Gelenda, bo nie dość że można nią dowieźć prezenty nawet do podmiejskich osiedli składających się z patosegmentów przy błotnistej gruntówce, ale także dzięki obecności żółtych bomb cisnąć nią na wskroś po chodnikach i trawnikach w mieście. Święty Mikołaj to przecież pojazd uprzywilejowany.

W BMW znalazłem trzy wozy, z czego dwa średnie, a jeden wręcz idealny. Te dwa średnie to trójki kombi. Pierwsza ma piękny kolor, ale tylko diesla 2.0 ze skrzynią z łapy i bez iDrive. Przebolałbym, bo prezentuje się elegancko. Druga jeszcze bardziej pasuje kolorem do świętego Mikołaja, i to w dodatku jest to nowsza buda F31. Cóż z tego, skoro po pierwsze ma tylko 143 KM, po drugie sprzedający wprowadza klientów w błąd pisząc o 320d, podczas gdy nawet na zdjęciach widać że jest to 318d (nawet bez tego znaczka byłoby to oczywiste).

Zobaczmy zatem ostatnią propozycję: to sprowadzone z USA, ale sprzedawane prywatnie BMW X5 z trzylitrową benzyną biturbo. Cieszmy się, że to nie kiszkowaty 4.4 V8 N63. Chętnie zobaczyłbym Carfax do tego wozu, co nie zmienia faktu, że wszystko się zgadza ze specyfikacją – jest czerwony, mocny, a nawet ma trzeci rząd siedzeń, gdzie można zabrać grzeczne dzieci na co-drive ze św. Mikołajem.

Fot. Tomasz (zdjęcie z ogłoszenia na Otomoto)

Audi i Volkswagen

Audi daje ogromny wybór mocnych i czerwonych aut. Nawet Q5 z manualną skrzynią biegów jakoś się broni, ale przebija je gigantyczne Q7 z trzylitrowym dieslem. Opis wskazuje na handlarza, ale auto jest zarejestrowane w Polsce i w tym kolorze naprawdę robi spore wrażenie. Oczywiście nie sądzę, żeby w przypadku 12-letniego, luksusowego SUV-a wydatki kończyły się na zakupie, ale elfy od św. Mikołaja na pewno poradzą sobie z wymianą rozrządu czy serwisem zawieszenia. Nie wspomnę o nieuchronnej wymianie akumulatora ukrytego pod siedzeniem kierowcy. Podobno po 2 tygodniach nieużywania Q7 przestaje odpalać i ten typ tak ma. Ale może to tylko plotki i nie powinienem czytać tyle forów.

Czerwone A4 Avant przytargane ze Szwecji wygląda jak mały RS, ale opis nie zachęca, wręcz przeciwnie. Ani jedno słowo nie odnosi się do tego samochodu, opis jest całkowicie generyczny. Poza tym sprzedawca zbyt dużo wysiłku poświęca na ewentualne spychanie z siebie odpowiedzialności. Idźmy dalej. S4 z LPG ma 15 lat, ale to naprawdę niecodzienny samochód – w dość kompaktowym nadwoziu siedzi 4,2-litrowe V8 o mocy 340 KM. Co uważam o tym samochodzie, można poczytać sobie tutaj. Na pewno wolałbym kupić coś takiego – nawet mając na względzie ewentualne koszty serwisu – niż cokolwiek z dwulitrowym dieslem, ponieważ po prostu o wiele lepiej trzyma wartość.

I jeszcze dwie oferty z Audi: pierwsza to A4 Allroad w bardzo nietypowej odmianie. Czerwone, 3.0 TDI 240 KM i manual. Musi to naprawdę niesamowicie rwać z każdego biegu. Jeździłem kiedyś A6 C6 3.0 TDI z manualem, było dużo cięższe, a i tak przyspieszenie robiło wrażenie. To jak na razie najsilniejszy konkurent dla Volvo z pierwszego akapitu. Choć oczywiście jakby można było lekko naciągnąć kryteria, to ubrałbym świętego Mikołaja w ten wóz. Ależ bym mu założył lampki choinkowe wokół szyb i tak jeździł.

Zdjęcie z Otomoto, fot. Mikołaj

Volkswageny nie porażają ofertą mocnych i czerwonych aut z praktycznym nadwoziem. Tiguan ma tylko 180 KM (chociaż to wersja europejska, jeśli dobrze widzę). Golf GTI od Krzyśka – mimo fajnych zdjęć i rozsądnie brzmiącego opisu – nie zmieści wszystkich prezentów, więc trzeba byłoby latać z trzyczepką.

Różne inne marki

W ostatniej części przeglądu zróbmy misz-masz. Bardzo mocnym kandydatem na Mikołajowóz jest 3,7-litrowa Mazda CX-9. Typowo amerykański styl z ogromną pojemnością, gigantycznym nadwoziem i co najwyżej przeciętnymi osiągami. Z polskiego salonu – jak najbardziej, ten samochód był u nas dostępny i nawet całkiem nieźle się sprzedawał. W bonusie dostajemy 95-litrowy zbiornik gazu. Z siedmioosobową Mazdą mocno rywalizuje jeszcze bardziej siedmioosobowy Dodge Caravan, choć jego charakter jest zupełnie inny. To typowy minivan. Ale układ napędowy jak z tej Mazdy: 3.6 V6 w poprzek, ok. 280 KM i automat. Brakuje tylko AWD. Fantastycznie prezentuje się również RAM z 4,7-litrowym V8, problem w tym że ma otwartą pakę. Zatrzymasz się na chwilę, żeby wskoczyć przez komin i ktoś ci podprowadzi fanty ze skrzyni. Nie zatwierdzam – św. Mikołaj.

Zdjęcie z Otomoto od USA AUTO SYSTEM

Zamkniętą pakę ma ogromny Chevrolet Avalanche, ale nadal nie jest to kombi ani SUV, tylko pickup. Na szczęście w tej samej kategorii znajdziemy równie gigantycznego Suburbana. Lubię te Suburbany, tzn. nie te, tylko te starsze, chociaż wnętrze jest po prostu paskudne – najdelikatniej mówiąc. Jednak jako sanie świętego Mikołaja sprawdziłby się lepiej niż świetnie, o tyle że można byłoby za jego pomocą poprzyciągać domy grzecznych dzieci bliżej siebie i ułatwić sobie pracę na kolejne lata.

Trochę naciągana oferta to ten Land Cruiser J80. Ogromny – tak, mocny – też, ale na pewno nie szybki. No i nie całe auto jest czerwone, a to godzi w wizerunek marki św. Mikołaj. Naciągam też zasady pod Octavię 2.0 TDI RS, bo nie ma nadwozia kombi. Wybaczam jej, bo nawet zwykła Octavia ma gigantyczny bagażnik. Przy okazji zwracam uwagę, że Octavia II zestarzała się średnio, change my mind.

Zanim przejdę do ostatniej oferty, jeszcze dwa Fordy: oba są naprawdę eleganckie i żaden nie jest zbyt mocny. Raz, dwa!

sanie świętego mikołaja
Fot. Euro Wagen Zbigniew Ławniczak

ZWYCIĘZCA

I na koniec THE ULTIMATE SANTA’S SLEIGH, 390-konny potwór z V8 i kompresorem, na ramie i z napędem na 4 koła. Oferta dla naprawdę odważnych. Auto, którym zdążysz obskoczyć wszystkie grzeczne dzieci targając 3,5-tonowy wór prezentów na haku, a po Wigilii zepsuje się i naprawa potrwa do 23 grudnia następnego roku. Panie i panowie, oto Range Rover Sport 4.2 Supercharger. Wesołych Świąt!

sanie świętego mikołaja
Fot. Gazda Group Katowice

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać