Przegląd rynku

Poniedziałkowy przegląd ofert: gdy potrzebujesz samochodu DZIŚ

Przegląd rynku 20.08.2018 370 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 20.08.2018

Poniedziałkowy przegląd ofert: gdy potrzebujesz samochodu DZIŚ

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski20.08.2018
370 interakcji Dołącz do dyskusji

Są czasem w naszym życiu sytuacje, gdy potrzebujemy kupić samochód naprawdę szybko. Dziś  poniedziałkowy przegląd ofert przedstawia 8 modeli samochodów używanych, które można kupić bez długich poszukiwań.

Dlaczego musisz kupić auto bardzo szybko? Różnie bywa. Żona miała kolizję nie ze swojej winy, zmieniliśmy pracę i pracodawca naciska by zacząć ją jak najszybciej. Sto innych powodów. Ważne, że potrzebujemy auta dziś, maks. jutro. Przyjmujemy budżet 20 000 zł i lecimy na jednej nodze na oględziny. Pierwszy znośny samochód zabieramy do domu. Ale zawsze pozostaje ryzyko, że kupi się jakiś szmelc, który od razu się rozleci. Spróbuję więc zaproponować 8 modeli i wersji aut używanych, które można kupić z możliwie najmniejszym ryzykiem. Oznacza to, że wszelkie wiekowe premium odpada w przedbiegach.

Chevrolet Aveo

Trudno w to uwierzyć, ale rzeczywiście Aveo II generacji już zjechało z cenami poniżej 20 000 zł. Dotyczy to na razie mniejszości egzemplarzy, jednak zakup Aveo za tę kwotę jest jak najbardziej możliwy. Pamiętam, że pisałem pierwszy test Aveo jak ten samochód wchodził na polski rynek i pamiętam też, co mi w tym samochodzie najbardziej przeszkadzało: było to wyjątkowo niskie zawieszenie i nadzwyczaj mały prześwit między krawędzią przedniego zderzaka a jezdnią. Zahacza się nim o większość progów zwalniających. Trudno też pokochać słabe wyciszenie i przeciętne wykończenie. Natomiast bardzo szybko przyzwyczaiłem się do cyfrowo-analogowych wskaźników. Do wyboru są niezbyt ekscytujące wersje benzynowe (ale przynajmniej 4-cylindrowe) produkcji GM lub silnik wysokoprężny 1.3 od Fiat Powertrains. Aveo ma bardzo dobre oceny na stronach zbierających opinie od użytkowników – na autocentrum 88% twierdzi, że kupiłoby to auto ponownie. Pozostaje kwestia wadliwej skrzyni biegów, o której czytałem tylko na forach. Nie znam nikogo, kto miałby ten przypadek, ale ponoć w niektórych samochodach z silnikiem benzynowym 1.4 trzeba było wymieniać mechanizm wybieraka na gwarancji. No to skoro już go wymieniono, to nie ma problemu i można kupować Aveo II choćby dziś.

przegląd ofert

Dacia Sandero

Nie mogło zabraknąć Dacii. Niestety, handlarze zorientowali się już w popycie na Dacie i przestało być tak łatwo, jeśli chodzi o zakup używanego auta tej marki z pewnej ręki. Trudno jest o dobrego używanego Dustera, niewiele lepiej gdy mowa o Sandero Stepway. Pozostaje tylko zwykłe Sandero albo Logan. Akurat te samochody da się „wyrwać” za ok. 20 000 zł – mówimy o drugiej generacji, która debiutowała w 2012 r. Byłem na prezentacji tego wozu w Hiszpanii, od tego czasu jeździłem kilkoma egzemplarzami, w tym kombi i wersją poliftową 1.0. Bardzo lubię jeździć Dacią. Ten samochód jest taki niewymagający. Wsiadasz, jedziesz, dojeżdżasz. Gdyby nie niewygodne fotele, to w ogóle można byłoby przeoczyć, że jedzie się samochodem. Jaki silnik wybrać? Moim zdaniem każdy jest dobry, jeśli chodzi o trwałość – nawet diesel 1.5 dCi został znacząco poprawiony. Tyle że 0.9 TCe strasznie „zamula” z powodu długich biegów – po zmianie biegu wypada z optymalnych obrotów i wpada w turbodziurę. 1.2 jest zamulony przez cały czas. Diesel ma DPF, ale na szczęście z dodatkowym wtryskiwaczem w filtrze, podnoszącym dawkę paliwa, a przez to temperaturę. To wspomaga wypalanie zawartości.

Co wybrać gdy nie ma czasu? Moim zdaniem 1.2. A czy to będzie Sandero czy Logan, to nieważne, szkoda czasu na kombinowanie. Bierzemy to, co jest bliżej. Szansa na poważną awarię – znikoma.

przegląd ofert

Fiat Punto Evo

Naprawdę ci się spieszy i chcesz kupić wóz od prywatnej osoby? Zaznacz markę Fiat, model Punto Evo i przebieraj. Dziesiątki ofert od realnych właścicieli, pięciodrzwiowe nadwozia, zwykłe silniki benzynowe. Istny raj. A przy tym Punto Evo jest i ładne (dzięki zmienionej w stosunku do Grande Punto tablicy przyrządów), i wygodne – ponad 400 cm długości to dużo jak na tę klasę. Idealnie byłoby, gdyby ten samochód do tego wszystkiego był jeszcze niezawodny. Niestety, tak nie jest. Zapewne przyjdzie zmierzyć się z koniecznością regeneracji niefortunnie umieszczonego alternatora (chlapie na niego woda z kałuż), zatrą się łożyska kolumn McPhersona, przestanie działać spryskiwacz, a nadkola będą klekotać – ten typ tak ma. Ale nie przesadzajmy z narzekaniem – przypadki że wóz stanie i nie dojedzie są incydentalne. To raczej „włoska fantazja” – jak coś nie działa, to klniemy po włosku, uderzamy w to pięścią i jeździmy dalej. Tak się eksploatuje włoski wóz.

przegląd ofert

Ford Focus

Do tej pory opisywałem same małe auta, teraz czas na coś bardziej wygodnego i rodzinnego: Focus II. Tak – mówimy o Focusach II za ok. 20 000 zł. To dużo jak na Focusa II, bo tyle kosztują już niektóre Focusy III w ubogich wersjach i z dieslem 1.6. Jednak jeśli nie mamy czasu, to lepiej nie czekać na okazyjną „trójeczkę” i brać sprawdzoną „dwójkę” – był to zresztą samochód udany pod każdym względem. Ograniczenie się do droższych egzemplarzy działa tylko na naszą korzyść, bo na placu boju zostają samochody w najatrakcyjniejszych wersjach: benzynowej 1.6 16V i diesla 1.6 TDCi 90 KM bez dwumasowego koła zamachowego, turbosprężarki z VNT i filtra cząstek stałych.

Pozostaje kwestia silnika 1.8 TDCi, często zachwalanego w ogłoszeniach jako „absolutnie bez DPF”. Rzeczywiście, tę jednostkę wytwarzano do samego końca bez filtra sadzy, tyle że to za mało, żeby ją polecić. Z mojego doświadczenia: jest głośna, wcale nie pali mało. Z doświadczenia mechaników: mniej popularna niż 1.6 TDCi, gorsze zaopatrzenie w części, mniej trwałe dwumasowe koło zamachowe, kłopotliwe wtryskiwacze Continental-Siemens. Są też tacy, co jeżdżą i są zadowoleni.

Focus nie ma poważnych wad, ale trzeba się przygotować że będzie w nim coś trzeszczało albo nie stykało w elektryce. Mimo wszystko za ok. 15-20 tys. zł da się kupić szybko coś sensownego.

przegląd ofert

Kia Cee’d

Propozycja dla ludzi, którzy potrzebują na szybkości auta do jeżdżenia w trasy za niewielkie pieniądze. Polecam Kię Cee’d pierwszej generacji z dieslem 1.6. Ten silnik występuje w trzech wersjach mocy (bo limit 20 000 zł): prosta 90-konna, mocniejsza 116-konna z turbosprężarką o zmiennej geometrii i poliftowa 128 KM z DPF. Zaznaczam od razu, że zakup Cee’da z drugiej ręki nie jest aż tak łatwy jak Punto Evo, bo ten model jest też chętnie importowany przez handlarzy, ale na wszelki wypadek zaznaczamy sobie kraj pochodzenia „Polska” i robi się trochę łatwiej. Powiem uczciwie, że poza łuszczącym się lakierem nie znam jakichś typowych usterek Cee’da. Znam za to kilka osób z tym autem i każdej zepsuło się coś innego. Jednemu padł rozrusznik. Innemu pordzewiały drzwi pod uszczelkami. Komuś trudno wchodzą biegi. Komuś nie działa radio mimo naprawy. Nie wracają klamki, zwłaszcza zimą. I takie to awarie. O silniku nie słyszę nic złego. O dziwo, więcej problemów sprawia podobno następna generacja, gdzie wystąpiła jakaś poważna wada fabryczna z uszczelnieniem sprzęgła i olej ze skrzyni biegów wlewa się do kosza sprzęgłowego. Ale to nie w „jedynce”.

przegląd ofert

Opel Corsa

On oszalał! Poleca Opla! Polecam, bo są dwa powody: po pierwsze Corsa nie jest taka zła, dzieli dużo elementów podwozia z Punto, które też powyżej chwaliłem. Po drugie zaś przez lata Corsa otwierała listę bestsellerów wśród klientów prywatnych. Kiedy statystyczny polski prywatny nabywca nowego samochodu – zazwyczaj mężczyzna w wieku tuż-przedemerytalnym – szedł do salonu, wyjeżdżał zeń najczęściej Corsą. W przedziale 15-20 tys. zł na OLX mamy do wyboru prawie 500 sztuk. To prawda, że trzeba jeszcze odsiać auta „do opłat” czy ciężarowe z 2 miejscami. To prawda, że sporo jest wersji trzydrzwiowych i trzycylindrowych, które już szczególnie atrakcyjne nie są. To w końcu prawda – niestety uniwersalna – że sprzedający najbezczelniej w świecie kłamią, wystawiając auta sprowadzone i zaznaczając Polskę jako kraj pochodzenia.

Da się jednak kupić coś sensownego – najlepiej Corsę z silnikiem 1.2 lub 1.4. Nawet diesle nie są tu takie złe (1.3 – Fiat, 1.7 – Isuzu). Auta w niemetalizowanym kolorze potrafią już mieć ślady rdzy na nadwoziu, więc trzeba wzmóc czujność. Użytkownicy oceniają Corsę przeciętnie. Najczęściej narzekają na drobne usterki i ogólnie słabe dopracowanie wszystkich podzespołów: wnętrze stuka, silnik wyje (mowa o 1.2, opinie o 1.0 nie nadają się do zacytowania), układ kierowniczy jest „drewniany”, a hamulce niezbyt trwałe. Ale gdy potrzeba auta natychmiast, można to przeboleć. No i dzięki wyborowi Corsy można mieć prawie nowe auto bez elektrycznych szyb z przodu, a to już coś!

przegląd ofert

Skoda Fabia Combi

Bardzo bawi mnie sytuacja, że producenci aut z segmentu miejskiego w większości twierdzą, że w tej klasie aut kombi to nie ma sensu i nie warto go produkować. Tymczasem Fabia Combi to nieustający bestseller z pierwszej trójki sprzedaży w Polsce (i nie tylko w Polsce), co jedynie podkreśla stopień oderwania koncernowych prezesów od realiów. Może w Skodzie nie wiedzieli, że małe kombi to wielki błąd i dlatego je zrobili?

Tak czy inaczej – Fabia Combi do 20 000 zł to bardzo dobry wybór, jeśli chodzi o samochód „na szybkości”. Praktyczna, doskonale znana mechanikom, z gigantycznym zapleczem części. Ale z jakim silnikiem? Tu pojawia się problem. Dość trudno trafić na Fabię II 1.4 16V. Przeważnie na rynku wtórnym wystawiane są auta po flotach z 1.6 TDI pod maską. Czy warto pakować się w diesla? Akurat w Fabii bym go nie skreślał. Poza incydentalnymi przypadkami uszkodzeń wtryskiwaczy, 1.6 TDI to całkiem dobry silnik. Ma też tę miłą zaletę, że nawet bazowy wariant 75-konny można „zaczipować” na… 120 KM. To nie żart, rozmawiałem kiedyś ze specem od chiptuningu z VTG i dowiedziałem się, że wszystkie silniki z linii 1.6 TDI różnią się tylko oprogramowaniem.

Czasem trafiają się takie okazje, jak czerwona Fabia Combi z 1.4 16V od pierwszego właściciela (wyciek substancji chemicznych trochę mnie przeraził). Najczęstsza konfiguracja to jednak diesel + akrylowy lakier + ubogie wyposażenie. Często trzeba dodać do tego jeszcze przebieg ponad 200 000 km. A u tego handlarza kupiłem auto dla żony i byłem prawie całkiem zadowolony.

przegląd ofert

Toyota Yaris

Naprawdę trudno kupić złego Yarisa. Trzeba by się postarać wyszukać jakiś najgorszy autokomis o najbardziej zniechęcającej nazwie typu „Euro-prestige-cars-salon-gwarancje” i tam znaleźć najbardziej zapyziałego, wgryzionego w ziemię Yarisa, najlepiej cuchnącego stęchlizną. Tu widziałbym potencjał na zły zakup. Jeśli kupimy Yarisa od pierwszego właściciela, z polskiego salonu i przynajmniej w jakiś wizualny sposób zweryfikujemy jego bezwypadkowość, to właściwie nie ma co się zastanawiać. W podlinkowanym ogłoszeniu polecam w szczególności sztucznego tygrysa w bagażniku, który dodaje autentyczności.

Yaris to prawdopodobnie najciaśniejszy z opisywanych samochodów. Dość dziwne wnętrze wymaga przyzwyczajenia, ale brak analogowych zegarów przed kierowcą wcale nie przeszkadza. Silnik 1.0 rzeczywiście rewelacyjnie mało pali, tyle że na wolnych obrotach podskakuje (3 cylindry – do 2005 r. były cztery) i nic nie da się z tym zrobić. Czterocylindrowy 1.33 VVT-i i diesel 1.4 D-4D (też 4-cyl.) mają tę zaletę, że standardem jest w nich skrzynia 6-biegowa. W pozostałych samochodach opisanych powyżej ekstremalnie trudno będzie trafić na coś z sześcioma biegami. Yaris ma przesuwaną tylną kanapę, ale jeśli przemieści się ją do przodu, to pasażerowie z tyłu będą musieli zdjąć nogi przed wsiadaniem. Niezawodność stoi na poziomie typowym dla Toyot, czyli jest bardzo wysoka. Usterki? Czasem wyje skrzynia biegów w dieslu, a 1.3 Dual VVT-i nie „lubi” jazdy na krótkich odcinkach. Zawory potrafią zalepić się nagarem. To zresztą uniwersalna prawda – jak masz do przejechania kilometr w jedną i kilometr w drugą, to samochód nie jest najlepszym środkiem transportu.

przegląd ofert

I to już wszystko. Jest jeszcze wcześnie, bierzcie forsę i lećcie. Nie ma czasu na zastanawianie się.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać