Przegląd rynku

Poniedziałkowy przegląd ofert: Francja w ogniu

Przegląd rynku 26.11.2018 212 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 26.11.2018

Poniedziałkowy przegląd ofert: Francja w ogniu

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski26.11.2018
212 interakcje Dołącz do dyskusji

Francja płonie i śmierdzi dymem z palonych na autostradach opon. W Paryżu zamieszki. Wyrażam głębokie zaniepokojenie o stan francuskiej demokracji. Przyczyna to znaczna podwyżka akcyzy na olej napędowy. A to oznacza tylko jedno: po fali protestów przyjdzie fala pozbywania się francuskich diesli. Zobaczmy, co niedługo do nas zjedzie… albo już zjechało.

W tym przeglądzie ofert biorą udział tylko pojazdy sprowadzone z Francji i z silnikiem Diesla, nie starsze niż 2012 r. Przeważnie są w okazyjnych cenach w stosunku do aut niemieckich, a jeśli ktoś nadal wierzy że niemieckie są lepsze, bo są niemieckie, polecam mu pytanie na niedzielę o najgłupsze mity motoryzacyjne. To właśnie jeden z nich. Wiem co mówię, sam jeżdżę niemieckim autem.

Co tam w ogłoszeniach?

Citroen C4 Picasso

W kwestii Citroena C4 Picasso drugiej generacji panuje w ogłoszeniach konkretny galimatias. To znaczy zgodnie z przewidywaniami przeważa model 1.6 HDi 120 KM z manualną skrzynią biegów, trafiają się też jednak wersje z „automatem”. Przy czym niektórzy sprzedający zupełnie bezczelnie wprowadzają w błąd potencjalnych klientów, twierdząc, że jest to tzw. zwykły automat, czyli hydrokinetyczny. Bzdura i to bzdura, którą każdy kupujący wyłapie po przejażdżce. Jest to skrzynia zautomatyzowana, czyli manual z elektronicznie sterowanym sprzęgłem. Nie działa to ani płynnie, ani przyjemnie, jest za to tanie w produkcji. Jeśli ktoś chce C4 Picasso II z automatem klasycznego rodzaju, musi znaleźć 2.0 HDi – a to naprawdę nie będzie proste. W tej odmianie automatyczną skrzynię biegów zapewniał japoński Aisin. Trafiłem na jeden egzemplarz w ciekawej konfiguracji: 2.0 HDi 150 KM, ale z ręczną skrzynią i do tego w ciekawym kolorze. Uwaga: jeśli to wersja BlueHDi, to nie ma już filtra cząstek stałych typu mokrego (tzn. z płynem Eolys lub Infineum), tylko suchy DPF + katalizator SCR z zasobnikiem AdBlue.

Właściciele przeważnie są tym samochodem zachwyceni. Najwyżej oceniają widoczność z kabiny i przestronność. Czasem tylko narzekają, że C4 Picasso kiwa się na nierównościach, tak jak Macron wykiwał swoich wyborców.

francja w ogniu

Citroen C4 Aircross

Ten samochód nie był zły. Właściwie powinien był się sprzedawać. Był tylko jeden problem: stanowił klon Mitsubishi ASX. A zatem po co kupować kopię, skoro można kupić oryginał? Ale uwaga, bo można się nieźle naciąć: równocześnie oferowano na europejskim rynku Citroena C4 Aircross lub Peugeota 4008 i z francuskim silnikiem 1.6 HDi 114 KM, i z dieslem Mitsubishi 1.8 DID 150 KM. Na pierwszy rzut oka – nie do odróżnienia. Owszem, 1.8 ma więcej mocy i zapewne lepiej jeździ, ale jeśli chodzi o porównanie kosztów eksploatacji, wariant z 1.6 miażdży wersję japońską z uwagi na dużo niższe ceny części. Z C4 Aircross jest taki problem, że z zewnątrz wygląda fajnie, a w środku niestety jak Mitsubishi ASX. Zabrakło chęci i funduszy na opracowanie bardziej oryginalnej tablicy przyrządów. Druga sprawa to zabezpieczenie antykorozyjne. Jak wiadomo, ASX ma z tym problem. Niestety, C4 Aircross pochodzi z tej samej fabryki, tzn. mamy tu do czynienia z Citroenem produkowanym w Japonii. Oto efekt globalizacji. Sam samochód nie jest zły, tylko przeszkadza ten dysonans między marką Citroen a brakiem creative technologie.

francja w ogniu

Peugeot 308 1.6 HDi

Francuski Golf, czyli zwykłe kompaktowe kombi ze zwykłym dieslem 1.6. Moc tylko 100 KM, bo po co więcej. Biegów tylko 5, bo po co więcej. Da się jechać 130 km/h po autostradzie, bo szybciej i tak nie wolno. Dość uboga wersja wyposażenia. Ale przynajmniej kombi ma aż o 12 cm większy rozstaw osi od standardowego hatchbacka (aż 273 cm!), dzięki czemu faktycznie jest przestronne i z tyłu da się wygodnie siedzieć, czego o hatchbacku powiedzieć się nie da. Pozostaje kwestia nietypowego kokpitu, w którym kierownica zasłania trochę zegary, co oczywiście zależy od pozycji za kierownicą, no i klimatyzacji sterowanej z ekranu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby ten ekran nie wymagał aż tak energicznego wciskania, zwłaszcza przy niższych temperaturach. Poza tym jednak moje doświadczenia z 308-mką są pozytywne. Podobnie jak większości użytkowników: najczęściej narzekają na niedomagania montażowe, typu coś skrzypi, łuszczy się lakier, coś łomocze itp. Czasem nie działają podnośniki szyb. 308 II generacji najlepiej kupić z dieslem: benzynowy 1.2 Puretech/THP tak dobrych opinii już nie ma. Pożary znane z 307 to już przeszłość, chyba że mowa o pożarach opon na autostradzie. To tzw. francuska kultura polityczna.

francja w ogniu

Peugeot Partner Tepee

Jeśli na widok nowoczesnej deski rozdzielczej w 308 II czy C4 Picasso dostajesz wysypki, zawsze jest alternatywa: osobowy Partner Tepee. Jego wnętrze jest tak proste jak umysły osób palących opony na autostradzie. W dodatku „osobowa” wersja Tepee wcale nie musi łączyć się z bogatym wyposażeniem. Firma Papis oferuje egzemplarz z 2015 r., a więc zaledwie 3-letni, w okazyjnej cenie 37 500 zł, z klimatyzacją włączaną przyciskiem i tradycyjnymi pokrętłami do regulacji nawiewu. Ponadto Partner, jako jeden z bardzo niewielu modeli osobowych, ma drzwi przesuwne z obu stron – nie do przecenienia dla osób z dziećmi. I jest niesamowicie wręcz przestronny dzięki swojej pudełkowatości. Znam dwie osoby, które żyją tak aktywnie jak ci aktorzy w reklamach: jeżdżą na rowerach, wożą rodzinę na wakacje z przyczepą kempingową, jeżdżą na narty, jeden kolega nawet ma motorówkę. Czym jeździ? Nie, nie SUV-em. Partnerem. Ten samochód jest niesłychanie wręcz wszechstronny, a nie docenia się go tylko z powodu użytkowego wizerunku (stąd rozdzielenie w obecnej generacji na Riftera i Partnera). I ma jedną małą wadę: w trasie zżera paliwo jak nienormalny. Autostradą Partnerem? Szykuj osiem litrów coraz droższego dzięki Macronowi diesla na każde 100 km.

francja w ogniu

Renault Kadjar

Kadjar ma technicznie wiele wspólnego z Qashqaiem II. Wyróżnia go ogromny bagażnik i wnętrze, w którym jakość materiałów jest odwrotnie proporcjonalna do jakości ich spasowania. Tzn. są naprawdę ładne i wrzucone byle jak do wnętrza, przez co klekoczą i tłuką się bez żadnego opamiętania. Do estetyki jednak nie można mieć zastrzeżeń. Kadjar jest oferowany z dwoma dieslami: 1.5 dCi 110 KM lub 1.6 dCi 130 KM, przy czym ten drugi występuje także z napędem na 4 koła, a pierwszy ma zawsze tylko napęd na przód. W ogłoszeniach łatwiej trafić na 1.6 dCi, ale zwykle 2WD. Moje doświadczenia z 1.6 dCi: trudno ruszyć, brak momentu obrotowego w dolnej partii obrotomierza. Trzeba go „kręcić”, ale wtedy dużo pali. Jeśli jeździsz delikatnie, zmieścisz się w 6,5 l/100 km.

francja w ogniu

Jeden z wiodących portali motoryzacyjnych napisał o Kadjarze, że został on zaprojektowany tak, by trafić do jak największej grypy klientów. Moim zdaniem to przesadna obelga. Nie jest wybitny jako SUV, ale porównywanie go do grypy to przesada. W końcu grypa to prędzej hiszpanka.

Renault Scenic

Scenic III generacji to prawdziwa okazja. Schodzą się w nim wszystkie cechy, które sprawiają, że samochód używany jest tani. Niemodne nadwozie – minivan. Niepoważane pochodzenie – francuskie. Model już nieprodukowany. W dodatku diesel. Można mieć ten wóz tak tanio, że aż trudno uwierzyć że ktoś faktycznie chce się go pozbyć za te pieniądze. Ale może liczy na jakąś premię od premiera Francji za to, że wymieni nieekologicznego diesla z DPF (pamiętacie jak diesle z DPF były przedstawiane jako ekologiczne? To było jakieś 5 lat temu…) na coś bardziej przyjaznego środowisku.

Sam Scenic III nie jest jakoś znacznie lepszy niż Scenic II, ale zachowuje przynajmniej wszystkie jego zalety przy lepszym wyposażeniu. Na tapet bierzemy 1.5 dCi 110 KM. Jeśli jeździliście z tym silnikiem, wiecie że nie jest tak zły jak się przedstawia. Owszem, paskudnie brzmi, ale bardzo szybko reaguje na gaz, łatwiej rusza niż 1.6 dCi, pali 6 l/100 km i dzięki licznym udoskonaleniom nie psuje się już tak, jak pierwsza generacja tych jednostek. Ponadto Renault z 1.5 dCi ma zupełnie bezobsługowy, bezproblemowy filtr cząstek stałych, w którym 5. wtryskiwacz dotryskuje paliwo do filtra, żeby zwiększyć temperaturę i wypalić więcej opon. Nie, nie opon. Chodziło mi o sadzę.

Te 5 osobnych siedzeń to zaleta nie do przecenienia. Można zamontować 3 foteliki dziecięce. Spróbujcie to zrobić na zwykłej kanapie…

francja w ogniu

I na koniec:

Renault Talisman

Pamiętacie pana Marka, który miał takie straszne problemy z Talismanem i bardzo szeroko opisywał je w internecie, a potem popadł w konflikt z leasingodawcą? No to wydaje mi się, że musiał to być dość odosobniony przypadek, bo mimo długotrwałych poszukiwań nie znalazłem podobnych sytuacji w stosunku do Talismana. Najwyraźniej trafił się słaby egzemplarz. Zresztą słyszałem kiedyś plotkę, której prawdziwości nie mogę zweryfikować, że Renault, aby przyspieszyć sprzedaż Talismana, wydało do sprzedaży pewną partię aut przedprodukcyjnych, stąd te wady montażowe. Pewnym potwierdzeniem może być to, że przedprodukcyjne egzemplarze jeździły też w parku prasowym, ale to akurat dotyczyło Espace.

Moje doświadczenia z Talismanem są takie:

Nie wiem po co jest sedan, auto nie należy do „eleganckich, reprezentacyjnych limuzyn” i robienie z niego sedana, choć wcześniej było liftbackiem jest krokiem w tył

Wnętrze faktycznie jest średnio wykonane. Ta konsola środkowa z tabletem sprawia wrażenie dość mizernie zrobionej. Auto ma taki mocno koreański charakter, co nie dziwi biorąc pod uwagę że to wspólna konstrukcja z Samsungiem.

1.6 dCi jako najmocniejszy diesel to żart, zwłaszcza że w Koleosie jest 2.0 dCi 175 KM z automatem i tu też można byłoby je wsadzić.

Ale za to takiego Talismana można dość tanio kupić, a jest to przynajmniej wygodny wóz w długą trasę i to z dużym zasięgiem. A jest tylko jedna rzecz gorsza od powolnego, zamulonego auta w trasie: wóz, który trzeba często tankować.

francja w ogniu

Tym strasznie drogim paliwem, a teraz jeszcze droższym przez francuskiego miłośnika starszych kobiet.

Choć z drugiej strony, jak porówna się zarobki Francuzów a nasze w stosunku do ceny litra paliwa, to chyba my powinniśmy palić opony na drogach, a nie oni. Ale to już temat na osobny wpis.

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać