Przegląd rynku

Poniedziałkowy przegląd ofert: 4×4 na zimę za 15 000 zł

Przegląd rynku 10.12.2018 342 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 10.12.2018

Poniedziałkowy przegląd ofert: 4×4 na zimę za 15 000 zł

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski10.12.2018
342 interakcje Dołącz do dyskusji

Zapraszam na poniedziałkowy przegląd ofert podszyty żalem, zazdrością i innymi złymi uczuciami. A wszystkiemu winna Toyota.

Mój kolega przysłał mi ostatnio MMS ze swoim nowym nabytkiem: Toyotą RAV4 I generacji, pięciodrzwiową, w idealnym stanie i bez rdzy. Dostałem piany z zazdrości i przestałem się do niego odzywać. Napisał mi jeszcze, że szukał właśnie auta z 4×4 na zimę do 15 000 zł, ale żeby było wszechstronne i niezbyt paliwożerne. No to teraz przegląd ofert tego typu; oczywiście BEZ tej Toyoty, bo już się sprzedała. Tym razem porzucamy kolejność alfabetyczną i jedziemy od pozycji oczywistych do najmniej oczywistych.

Jeden: Audi A4 Quattro

Nie ma oczywistszego samochodu z 4×4 niż jakieś Audi. Za 15 000 zł można kupić rozsądne A4 B6. Ale uwaga: żeby było quattro, trzeba znaleźć konkretną wersję i te wersje się dość mocno „cenią”, a sprzedający „wiedzą co mają”. Wyruszyłem na początek na poszukiwania wyjątkowej konfiguracji dla B6: 1.9 TDI quattro 130 KM. Silnik w tej odmianie ma oznaczenie AVF i łączył się tylko z sześciobiegową skrzynią manualną. Doskonały samochód, który i mało pali, i ma prawdziwe quattro, i nie koroduje. Można mu nawet wybaczyć to, że jest nudny i ciasny.

Rzeczywiście w ogłoszeniach pojawiają się samochody w tej wersji – nie jest łatwo je znaleźć, ale są. I przeważnie mają przebieg ok. 300 tys. km, co z jednej strony może zniechęcać, a z drugiej dobrze świadczy o uczciwości sprzedających. W sumie mimo mojej średniej miłości do Audi (i tak większej niż do BMW) nie bardzo jestem w stanie znaleźć jakieś słabe strony A4 B6 1.9 TDI quattro. Może tylko przednie zawieszenie. No i może z czasem podda się też skrzynia biegów (i tak lepsza niż w B5). Na pewno zdechnie coś w silniku albo w układzie przeniesienia napędu – od przepływki do dwumasy, a przez turbo ze zmienną geometrią łopatek w części gorącej. Coś na pewno będzie do wymiany. Ale i tak polecam taki wóz.

Znalazłem dwa ogłoszenia o podobnej treści i ze zdjęciami na tej samej drodze, ale z innym numerem telefonu. Ale może to być czysto przypadkowe podobieństwo i niepotrzebnie doszukuję się handlarskiego spisku.

Dwa: Subaru Legacy

Symetryczny napęd AWD oznacza tu tyle, że mamy silnik bokser pośrodku auta (więc masa nie jest przeniesiona na żadną stronę jak w autach z silnikiem w poprzek), następnie skrzynię biegów i skrzynię rozdzielczą oraz wał napędowy idący na tył, a wszystko teoretycznie można by przełożyć do góry nogami i wyglądałoby tak samo. Ale dla przeciętnego użytkownika to mało istotne: liczy się że napęd jest stały, nic się nie „dopina” w trakcie przejeżdżania po śliskiej lub grząskiej nawierzchni, a jeszcze można poratować się reduktorem – ale tylko w wersjach z ręczną skrzynią biegów. Do tego odrobina drzwi bez ramek (szumią) i parę kropek korozji na nadkolach, i oto mamy Subaru Legacy w najlepszym wydaniu. Silnik 2.0 165 KM ma 4 wałki rozrządu i szklankową regulację luzów zaworowych, co może być problemem dla tych, którzy chcieliby ten silnik zatruć LPG. Ewentualna regulacja luzów okaże się droga i skomplikowana. Pewien mój znajomy chciał zlecić ją w Foresterze i skontaktował się z mechanikiem, który twierdził, że da się to zrobić bez wyjmowania silnika. Następnie tenże sam mechanik pomęczył się trochę z problemem i koniec końców wytargał silnik do góry. Czyli mamy klasyczny przypadek: podobno komuś się udało, ale pewności nie ma.

Pewność natomiast jest, że w Subaru występuje też silnik 2.0 125 KM SOHC, który ma hydrauliczną samoregulację luzu zaworowego. Tam problem nie występuje i można śmiało gazować.

EDYCJA: napisał do mnie czytelnik, który przedstawił się jako fan Subaru i posiadacz wielu aut tej marki, zwrócił uwagę że regulacja luzu zaworów w 2.0 SOHC jest na śrubkę. Dziękuję za informację.

przegląd ofert

Opcjonalnie, jeśli Legacy jest za duże i bardzo zależy nam na silniku 2.0 125 KM SOHC, to można poszukać sobie Imprezy – mniejsza, ale jeździ podobnie i pali tyle samo. Zainteresował mnie w szczególności egzemplarz, gdzie sprzedający specjalnie poczekał aż zapadnie ciemna noc i dopiero wtedy poszedł zrobić zdjęcia do ogłoszenia. To GENIUSZ! Właściciele Subaru ogólnie są specyficzni, bo albo nie zrobią zdjęć, albo napiszą opis „PRZYSZŁA PORA NA MOJEGO SUBARAKA” i to tyle.

Trzy: Hyundai Santa Fe 2.4 LPG

To prawdopodobnie najbardziej niewyględny samochód z 4×4, jaki możemy sobie kupić za 15 000 zł. Przyjedź takim Hyundaiem, a nikt cię nie zapamięta. Pochodzi on jeszcze z czasów, gdy Koreańczycy średnio przykładali się do stylizacji. Niestety dotyczy to także wnętrza, które jest porażająco smutne. Jednak Santa Fe ma pewną zaletę: w ogóle nie chce się psuć. To jakość aut japońskich z lat 90.: korozja? Owszem, tak. Usterki? W żadnym razie.

W dodatku mamy tu do czynienia z wersją benzynową 2.4 + LPG. Użytkownicy zgodnie ją chwalą. To silnik, który pracował też w wielu innych modelach Hyundaia, zwłaszcza amerykańskich i zawsze cieszył się nieposzlakowaną opinią. Jedyną powtarzającą się usterką jest wadliwy zamek centralny. Idealny samochód dla kogoś, kto zawsze chce dojechać z A do B nawet po złej drodze w zimie i ma w najniższej części pleców jak wygląda wnętrze, w którym podróżuje.

przegląd ofert

Cztery: Mitsubishi Outlander

Wydawało się Wam może przez chwilę, że wnętrze Hyundaia jest okropne? Hahaha, to zajrzyjcie sobie do pierwszego Outlandera. Tę deskę rozdzielczą rysował ośmiolatek. Ni przypiął/ni wypiął/zróbmy cokolwiek, o a tu mamy dużą powierzchnię niewykorzystanego plastiku, to możemy dać włącznik od awaryjnych. Bez sensu, ale co to szkodzi?

Nabijam się z deski rozdzielczej, bo oprócz tego Outlander nie daje większych powodów do narzekania. To bardzo rzetelny kompaktowy crossover bez silników Diesla w ofercie. Najlepiej pozostać przy zwykłym benzynowym 2.0 136 KM – to znana i poważana linia 4G63. Był też 2.4 MIVEC i 2.0 Turbo, oba jednak dość paliwożerne, a jeśli ktoś planuje montaż LPG, to dwulitrowy wariant wolnossący dobrze poradzi sobie z instalacją.

Outlander ma udany napęd na 4 koła i zadziwiająco wygodne wnętrze z nieprzesadnie rozbudowanym tunelem. Po stronie wad zapisujemy: podatne na uszkodzenia i bicie tarcze hamulcowe, odpadający lakier, ogniska korozji i niezbyt tanie części. Ogólnie jednak trudno być niezadowolonym z tego wozu.

przegląd ofert

Pięć: BMW 330xd

Dlaczego ten samochód jest tak nisko na liście? Pewnie dlatego, że jest stary, drogi i trudno znaleźć jakieś silne uzasadnienie dla E46 z napędem na 4 koła. Nie jest to elektronicznie sterowany xDrive ze sprzęgłem wielopłytkowym, a stały napęd na 4 koła rozdzielany w proporcji mniej więcej 38:62 (przód/tył), skonstruowany podobnie jak ten z X5 E53. Tyle że skrzynia rozdzielcza w serii 3 ma mniejsze rozmiary i trzeba było zrezygnować z trwałego przeniesienia napędu łańcuchem na rzecz stałego zazębienia kołami zębatymi (większe opory, większe zużycie podzespołów). 330xd jest cięższe od zwykłego 330d o ok. 90-95 kg zależnie od rynku przeznaczenia. Więcej pali i ma gorszy dostęp serwisowy, bo elementy układu napędowego zasłaniają silnik od dołu.

Z drugiej strony, to bogato wyposażone kombi z najlepszym w tym aucie silnikiem 2.9 diesel 184 KM – M57, sześć cylindrów, bez klapek w dolocie. Niezniszczalny sprzęt. Jeśli naprawdę jeździsz po złych, śliskich drogach, mieszkasz w górach, albo na wsi gdzie rzadko odśnieżają, to znajdziesz powód, żeby kupić sobie takie E46. Na pewno będzie bardzo przyjemnie jeździć i regularnie się psuć. Jak to BMW.

przegląd ofert

Sześć: Renault Scenic RX4

Ten samochód zawsze budził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony koncepcja – genialna. Minivan z dużym prześwitem i napędem na 4 koła. Wszechstronność trudna do pobicia. Z drugiej – więcej wad, niż właściciele są gotowi przyznać. Napęd 4×4 od Steyra nie jest super trwały (z czasem pojawiają się podobne problemy co we Freelanderze: „spina” 4×4 gdy nie powinno), części trudno dostać bo nadwozie jest inne niż w zwykłym Scenicu, jeździ to średnio, a na progach wykwita korozja. Jednak znalazłem egzemplarz, który warto kupić: nie ma kiepskiego 1.9 dCi, a benzynowy silnik 2.0. Ma też polskie pochodzenie i pochodzi od prywatnego właściciela. Sądzę, że Scenic RX4 to samochód, który ma potencjał, żeby podrożeć w przyszłości, bo był ciekawą ślepą uliczką motoryzacji. W dodatku produkowano go tylko przez 3 lata (2000-2003).

przegląd ofert

RX4 ma nadzwyczaj wygodne fotele. W dodatku każdy pasażer siedzi na swoim (rodzina na swoim w wersji Renault). Pozycja za kierownicą rodem z autokaru da się wybaczyć.

Siedem: Alfa Romeo 156 Crosswagon

Ależ to było nowatorskie posunięcie. SUV-y nie zakorzeniły się jeszcze tak w świadomości nabywców, ale już wtedy mieli oni ochotę na coś podwyższonego. I proszę, oto Alfa Romeo 156 kombi w wersji specjalnej Sportwagon: zdecydowanie podwyższonej, z plastikowymi osłonami wokół nadwozia, a co najważniejsze – ze stałym napędem na obie osie. Cena trochę przerażała (minimum 32 000 euro, o 2000 euro drożej niż zwykła wersja Q4), a ponadto nie oferowano wyboru silników ani skrzyni biegów. Wszystkie Crosswagony wyjechały z fabryki z dieslem 1.9 JTD 150 KM 16V i sześciobiegową skrzynią mechaniczną. Za to ten samochód naprawdę ma stały napęd na 4 koła, nie żadne haldeksy ani inne halluxy. Oprócz stałego napędu Crosswagon wyróżnia się też obecnością metalowych osłon podwozia.

Napęd w Crosswagonie jest bardzo dobry, ale sam samochód ma 3 wady. Po pierwsze: słabe zawieszenie, dodatkowo dość skomplikowane. Duża szansa, że na dzień dobry przyjdzie wymienić górne wahacze z przodu. Druga wada: jest ciasny, na poziomie nawet gorszym niż dzisiejsze kompakty. Raczej nie dla dryblasów. Trzecia: spróbujcie dokupić jakąś część charakterystyczną tylko dla wersji Crosswagon i nie zaszlochać na widok ceny w ASO.

przegląd ofert

Ale za te 10 300 zł to naprawdę okazja.

 

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać