Przegląd rynku

Kupujemy polski samochód za granicą. Przegląd ofert z 3 kontynentów i 11 krajów

Przegląd rynku 12.03.2019 449 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 12.03.2019

Kupujemy polski samochód za granicą. Przegląd ofert z 3 kontynentów i 11 krajów

Michał Koziar
Michał Koziar12.03.2019
449 interakcji Dołącz do dyskusji

Wersja eksportowa – każdy kto szukał polskiego youngtimera przynajmniej raz przeczytał to sformułowanie w ogłoszeniu. Większość też pewnie coś słyszała o tym, że produkowane nad Wisłą auta trafiały do różnych krajów. Postanowiliśmy więc przyjrzeć się ich sytuacji rynkowej poza granicami Polski.

Zdarza wam się czasem podróżować palcem po mapie i marzyć o miejscach, które moglibyście zobaczyć i odwiedzić? Ja czasami tak robię, ale ze względu na moje zboczenie zastanawiam się głównie czy znalazłbym tam części do polskiego grata, którym bym tam pojechał. Co za tym idzie, sprawdzam, czy eksportowano tam nasze produkty motoryzacyjne. Z tego zboczenia zrodził się pomysł na przegląd, w którym pokrótce zreferuję wam gdzie zagranicą można kupić polskie samochody, jakie i za ile.

Polskie samochody nie wszędzie są egzotyką.

Oczywiście, nie ograniczyłem się tylko do Europy. Znalazłem też kilka smacznych kąsków w Ameryce Południowej i Azji. Afrykę nieco zignorowałem, bo byłoby to zbyt proste. Przykładowo w Egipcie częściej niż w Polsce widuje się na drodze Poloneza. Samochody te pochodzą z Montowni Nasr w Kairze. Wcześniej w północnoafrykańskim kraju składano także Fiaty 125p. Trafiały tam też Nysy i Żuki. Te ostatnie były tam bardzo popularne, Egipcjanie pokusili się nawet o własną wersję pod nazwą Ramzes.

Postanowiłem też nieco pominąć Maluchy, ponieważ był sprzedawane jako pełnoprawne Fiaty. Można je spotkać w większości krajów Europy, a także poza nią. Ich popularność jest porównywalna do innych starszych tanich pojazdów marki z Turynu, więc same wystarczyłyby na oddzielny przegląd.

Czechy i Słowacja.

Zacznijmy od najprostszego kierunku poszukiwań, czyli bratnich krajów demokracji ludowej. Nasi południowi sąsiedzi, Czesi oraz Słowacy, wciąż mają u siebie trochę polskich aut. Najmłodsze Polonezy są już raczej na wymarciu i nieliczne egzemplarze to wersje użytkowe, takie jak ten zmęczony Truck Roy z silnikiem diesla. Cena? Około 2,5 tys. zł.

Nieco lepiej wygląda sytuacja Dużych Fiatów, choć nadal nie jest rewelacyjnie. Pomijając egzemplarze w beznadziejnym stanie lub bez papierów pozostają tylko te ładne, ale drogie. Piękny, granatowy egzemplarz z 1976 r. kosztuje aż 35 tys. złotych. Drugi zadbany Fiat 125p został wystawiony na sprzedaż na Słowacji. Niestety, cena wynosząca około 15 tys. zł jest przesadzona. Już na pierwszy rzut oka widać szereg niezgodnych z rocznikiem elementów, takich jak kierunkowskazy, grill, błotniki czy progi bez otworów montażowych na listwę ozdobną.

Najciekawsze oferty zza południowej granicy to dwa Żuki. Pierwszy to niebieski A13 z 1974 r. Służył w straży pożarnej i wygląda na świetnie zachowanego. Kosztuje 14,9 tys. złotych. Prawdziwym hitem jest jednak Żuk camper z 1968 r. Oczywiście, wady są ewidentne. Przód raczej nie zgadza się z rocznikiem (choć widywałem już wersje Autocamping z podobnych lat, które tak wyglądały), a biegi przeniesiono spod kolumny kierowniczej na podłogę. Także wygląd zewnętrzny nie jest zbyt zachęcający, ale właściciel zarzeka się, że poza niegroźnymi ogniskami rdzy na blachach poszycia auto jest zdrowe. Czymże jednak są te problemy przy możliwości zakupu tak niezwykłego Żuka za 6,5 tys. zł.

polski fiat 125p import
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Źródło: Bazos.cz

Poza tym, jeśli to jakimś cudem oryginalny AutoCamping z zabudową Niewiadów, to mamy do czynienia z niezłym rarytasem.

Ukraina

Jeśli spojrzymy na wschód to odkryjemy, że ukraiński OLX oferuje nam pełen serwis. Duży Fiat, Żuk, Polonez, Nysa czy nawet Tarpan – wszystkie te pojazdy można bez większych problemów znaleźć na Ukrainie.

Ofert 125p jest 4, w cenach zauważalnie niższych od polskich. Od 1350 zł za egzemplarz po typowym wschodnim tuningu (plastikowe zderzaki itp.) do 4600zł za ładnego, białego DF-a ze zdjęciami zrobionymi tak by móc pooglądać krajobraz zamiast auta. Najciekawszy jest ten za ok. 3 tys. zł. z obwodu ługańskiego. To późny, ale raczej zdrowy egzemplarz. Jako największą zaletę właściciel wymienia wysokie zawieszenie, któremu niestraszne są dziury.

polski fiat 125p import
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Źródło OLX.ua

Polonezów na sprzedaż w chwili pisania tego tekstu było na Ukrainie aż 9. W większości oferowano model Caro. Poza 3 tanimi egzemplarzami wszystkie kosztują od 3,8 tys. zł wzwyż, zdecydowanie więcej niż w Polsce. Dwa spośród najtańszych są na polskich blachach, trzeci wymaga remontu blacharskiego, ale za to ma dywan na tylnej kanapie. Ciekawostką jest, że w jednym z ukraińskich Polonezów trafił się też komplet pożądanych w Polsce siedzeń Inter Groclin. Robotę robi Caro z silnikiem Łady 2106, ale najbardziej rasowy jest zielony Truck DC. Jest jednym z droższych Polonezów na Ukrainie i kosztuje 6,5 tys. zł. Pomimo wysokiej ceny brakuje osprzętu silnika, a paka była malowana z takim zapałem, że farba jest na oponach.

Dostawczaki

Jeśli chcemy kupić na Ukrainie Żuka, możemy wybierać spośród 12 ofert, Ceny zaczynają się od zupełnego grata bez zabudowy paki za 1,5 tys. zł, a kończą na ładnym egzemplarzu modelu A07 kosztującym 11,5 tys. zł. Jak widać na Ukrainie – odwrotnie niż u nas – to Żuki są droższe od Dużych Fiatów. Jeden z nich skradł moje serce. To Żuk po ultra rasowym tuningu, z tapicerką z dywanów, firankami jak u babci i najważniejszym – trzymakiem na piwo obok kierownicy. Kosztuje około 6 tys. zł.

polski fiat 125p import
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Źródło OLX.ua

Pojemność skokowa i rodzaj paliwa wpisane w ogłoszeniu o sprzedaży wspomnianego wyżej owada wskazują na silnik z Wołgi. To popularna na Ukrainie przeróbka polskich dostawczaków. Tę samą jednostkę znajdziemy w trochę zmęczonej Nysie 522 kosztującej zaledwie 2,2 tys zł. Jeśli rama jest w dobrym stanie, to w Polsce byłoby trudno kupić za te pieniądze podobny egzemplarz.

Te same silniki można znaleźć także w Tarpanach. Jeden jest bezcenny, drugi wyceniony na 5,4 tys. zł już się sprzedał. Nic dziwnego, nie dość że zachował się w zaskakująco dobrym stanie, ma też rasową osłonę silnika oraz bardzo praktyczny na wschodzie kompletny zespół napędowy od Wołgi

Była Jugosławia.

Dobre relacje PRL z socjalistyczną Jugosławią zaowocowały m. in. ruchem na rynku samochodów, a tylne mosty do polskich aut wyprodukowane na Bałkanach są uważane za lepsze od krajowych. Dzięki temu wciąż czasem zwłaszcza w krajach, które należały do wschodniej części republiki federacyjnej można spotkać polskie auta. Najczęściej są to Fiaty 125p, które montowano w fabryce Zastavy. Kilka z nich jest teraz na sprzedaż, głównie w Serbii.

Ceny są zaskakująco atrakcyjne. Podobnie jak na Ukrainie, górna granica cenowa to 4300 zł, dolna to okolice 2200 zł. Co ważne, te auta w większości są w naprawdę niezłym stanie. Południowe zimy obeszły się z nimi łagodnie i praktycznie wszystkie wyglądają na dość zdrowe i w miarę zadbane. Oczywiście, nie zabraknie jakiejś dziury w okolicach gdzie podszybie łączy się z błotnikiem, ale są wyraźnie lepsze od podobnie wycenionych kuzynów z Ukrainy.

Import Dużego Fiata z byłej Jugosławii może być niegłupim pomysłem.

Moje zainteresowanie wzbudził najstarszy egzemplarz, tzw MR z 1975 r. Choć zdjęcia nie są zbyt wyraźne, możemy od razu zauważyć że jest nieco zmechacony, ale nie widać rozległej korozji ani poważnych odstępstw od oryginału. Wloty na słupkach się zgadzają, podobnie pas przedni. Listwy na progach też są. Czerwone wnętrze przetrwało próbę czasu. Jeśli chodzi o wady: jest po stłuczce przodem, a drzwi po lewej stronie mogą budzić wątpliwości, czy są tylko niedomknięte, czy też to oznaka problemu z ich spasowaniem. Czymże jednak jest to i nieoryginalnie umiejscowiona antena przy cenie w okolicach zaledwie 2,2 tys. zł?

Wygląda na to, że można całkiem na poważnie zastanowić się nad kupieniem sobie Fiata 125p w Serbii. Choć trzeba doliczyć transport i cło, to przy obecnych cenach kantów w Polsce nadal może się okazać, że wyjdziemy na plus. Dodatkowo możemy kupić wóz z niezwykłą historią. Chciałbym by np. ten egzemplarz z 1982 r. mógł mówić, bo już sam jego tylny pas snuje opowieść. Zwróćcie uwagę, że po lewej znajduje się skaza, wyglądająca na miejsce montażu metalowego znaczka z kodem kraju, zapewne Jugosławii. Po drugiej stronie jest już naklejone SRB.

polski fiat 125p import
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Źródło: Polovni Automobili

Poza Fiatami w Belgradzie znalazłem 2 Polonezy. Oba to Caro Plusy. Jeden nieco poobijany, za aż 5 tys. zł, drugi z niebywale rasowymi zdjęciami – ktoś zrobił fotografie ekranu. Ten kosztuje 1500 zł. Jednym słowem drogo i nic ciekawego.

Europa Zachodnia.

Skoro przejrzeliśmy już całkiem bogaty rynek aut polskich z dawnych krajów socjalistycznych, pora przenieść się do Europy Zachodniej. Wygląda na to, że w większości nasze samochody już tam wyginęły. Można je spotkać głównie w Niemczech, gdzie występuje liczna Polonia. Jest to 8 egzemplarzy Fiata 125p.

Ceny zaczynają się od zmęczonego bandyty za 5,6 tys. zł i szybko startują w kierunku przestrzeni kosmicznej. Absurdem jest oferowany w Saksonii Duży Fiat za niemal 60 tys. zł. Nie jest to jeszcze polski rekord, ale wygląda na to, że do niemieckich handlarzy też dotarły legendy o Polakach przepłacających za ukochane kredensy. Czy któryś z tej ósemki pochodzi z eksportu do Niemiec? Śmiem wątpić. Raczej przyjechały razem z polskimi imigrantami, albo zostały przez nich sprowadzone.

Poza Niemcami Fiata 125p można jeszcze spotkać w brytyjskich ogłoszeniach. Niestety, nie są to wozy z eksportu na Wyspy. To ewidentnie sprawka polskich emigrantów. Oba mają kierownice po lewej stronie. Pierwszy przeszedł delikatnie mówiąc kontrowersyjny tuning. Drugi to replika WPT 1313. Nic ciekawego.

O dziwo w lubianej przez Polaków Irlandii nie znalazłem żadnej oferty sprzedaży polskiego wozu.

Tam gdzie nie ma Polonii polskie auta wyginęły.

W pozostałych krajach, które znajdowały się po zachodniej stronie żelaznej kurtyny znalezienie polskiego auta innego niż Fiat 126 graniczy z cudem. Francja i kraje Beneluksu są pod tym kątem puste. O Hiszpanii chyba nawet nie muszę wspominać. We Włoszech znalazłem 4 Polonezy trucki Plusy, oczywiście zdrowe, jak przystało na wozy eksploatowane w słonecznej Italii. Wszystkie są z 2000 r. i kosztują od 3,4 tys. zł do 8,6 tys. zł. Tu nie ma co się przyglądać ogłoszeniom, trzeba ładować lorę Truckami z Polski i eksportować je do Włoch.

polski fiat 125p import
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Źródło: Subito.it

Jeszcze jednego trucka Plusa znalazłem w Grecji. Niestety rozbitego, ale za to drogiego – kosztuje aż 2,8 tys. zł. Nic tylko po niego jechać z gotową umową. Zawiodłem się natomiast Finlandią. Choć intensywnie współpracowała gospodarczo z blokiem wschodnim i siedziała okrakiem na Żelaznej Kurtynie, to nie znalazłem tam nic poza nie interesującym nas w tym przeglądzie Fiatem 126.

Prawdziwa egzotyka.

Zasmucony mizernymi efektami poszukiwań w Europie Zachodniej postanowiłem przyjrzeć się Ameryce Południowej. FSO swego czasu wyeksportowało tam pewną liczbę pojazdów. Obiła mi się nawet o uszy montownia Polonezów w Kolumbii. Niestety, konkretnych informacji jest bardzo niewiele, jedynie strzępki o np. dostawie radiowozów dla kolumbijskiej Policji, czy też niepotwierdzone pogłoski o tym, że część trafiających do Ameryki Łacińskiej Polonezów przeszła wcześniej przez zakłady NASR.

Zacznijmy od Kolumbii, gdzie znalazłem wrastającą przejściówkę z 1990 r. za około 3 tys. zł. Nigdy nie widziałem tak popękanej deski w Polonezie. Kolumbijskie słońce zrobiło swoje. Swoja drogą, kolor i model zgadzają się z tymi wyeksportowanymi przez FSO dla kolumbijskiej policji. Czyżby były radiowóz?

Z dala od ojczyzny.

W Urugwaju znalazłem Borewicza i Caro, ale niestety oba ogłoszenia już wygasły. Byłem naiwny i nie zrobiłem screenów. Musicie więc uwierzyć mi na słowo, a w ramach uwiarygodnienia zalinkuję ofertę sprzedaży części z Poloneza Trucka.

Argentyna ma nam do zaoferowania dwa użytkowe wyroby polskich fabryk. Oba to Polonezy Trucki DC. Tańszy, kosztujący około 4 tys. zł ewidentnie pracował w rolnictwie. Droższy to już raczej miejski wrost, ale jest wyposażony w niezwykle rasową drewnianą zabudowę. Za niego trzeba zapłacić aż 7 tys. zł.

Na sam koniec przeglądu przeniesiemy się do Azji. Opisywaliśmy niedawno sprzedawanego w Tajlandii niezwykłego Poloneza. Wspominaliśmy również, że montowano tam Fiaty 125p. Jeden z nich jest na sprzedaż. Kosztuje 8,5 tys. zł i reprezentuje czysty azjatycki styl. Kolory a la taksówka, długie światła zmienione na większe i jasna tapicerka. Ten kant jest doskonały.

polski fiat 125p import
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Źródło: Truck2Hand

Polskie auto kupione za granicą – to może być niezły pomysł.

O ile oczywiście oferty z Ameryki Południowej czy Tajlandii należy traktować jako ciekawostkę, o tyle te europejskie w niektórych przypadkach można zupełnie serio rozważyć. O ile na Zachodzie trzeba liczyć na łut szczęścia, o tyle w byłej Jugosławii i dawnym bloku wschodnim jest z czego wybierać. Niskie ceny Dużych Fiatów w Serbii i na Ukrainie sprawiają, że warto obserwować te 2 rynki jeśli chcemy kupić kanta. Ceny w Polsce oszalały, więc być może import okaże się tańszy od zakupu krajowego.

Dobrym pomysłem może być też obserwowanie rynków u naszych sąsiadów w poszukiwaniu takich kąsków jak opisany Żuk camper z Czech czy zdrowy Tarpan z Ukrainy. Można też pokusić się o zakup takiej ciekawostki, jak ukraiński do szpiku kości Żuk z tapicerką z dywanów. Czy warto cackać się z papierologią związaną z importem by kupić takie dziwadła? Z ekonomicznego punktu widzenia nie. Ale jeśli patrzymy na to pod katem pragnienia posiadania polskiego aut, które nie jest typowe – w Polsce będzie trudno znaleźć takie cudaki.

polski fiat 125p import
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Źródło: OLX.ar

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać