Wiadomości

To jest polski elektryczny van. Teraz wystarczy tylko go zaprojektować, wyprodukować i już

Wiadomości 28.09.2020 868 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 28.09.2020

To jest polski elektryczny van. Teraz wystarczy tylko go zaprojektować, wyprodukować i już

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz28.09.2020
868 interakcji Dołącz do dyskusji

Polski elektryczny samochód dostawczy, kolejny odcinek sponsorowany przez NCBR.

Wyprodukowanie elektrycznego samochodu nie jest sprawą prostą, szczególnie jak się nie produkuje żadnych innych samochodów. Wprawdzie polski elektryczny samochód Izera ma powstać, na przekór trudnościom i mimo że nie ma jeszcze fabryki, a pokazywany dziennikarzom egzemplarz jeździł tylko dlatego, żeby łatwiej było go przesuwać, ale tak, wyprodukowanie elektrycznego samochodu, gdy startuje się od zera, jest sprawą trudną. Polska nie zwykła jednak się poddawać.

Polska nie poddaje się za pomocą swoich instytucji, które wierzą, że można. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju ogłosiło nawet konkurs na opracowanie e-vana -uniwersalnego pojazdu dostawczego o napędzie elektrycznym kat. N1. Oto pierwszy szkic.

polski elektryczny samochód dostawczy

I jeszcze jeden.

polski elektryczny samochód dostawczy

Elektryczny samochód dostawczy – Veramo Lab

Odważna kreska odważnie koresponduje z odważną wizją NCBR. Szkice pochodzą od spółki Veramo Lab, która przysłała nam informację, iż jest w ścisłym gronie firm wybranych do dofinansowania ich projektów. Oczywiście nie chodzi o produkcję samochodu, jeszcze nie. Finansowane będą prace badawczo-rozwojowe, a przeznaczono na to 52 mln zł.

NCBR chce zintensyfikować rozwój technologiczny polskiego sektora motoryzacyjnego i rozwiązań stosowanych w pojazdach dostawczych. Dlatego finansuje prace badawczo-rozwojowe.

Izera to najwidoczniej za mało, by przemysł rósł w siłę a wszystkim żyło się dostatniej. Bez produkcji samochodów przemysł motoryzacyjny nie istnieje, produkcja komponentów się nie liczy, a aftermarket to mit.

Z samych ludzi sektor nie wyżyje. Nie tylko ludzie muszą jeździć elektrycznie, elektrycznie jeździć muszą też towary. Dlatego kolejny polski pojazd elektryczny ma być samochodem dostawczym, ale co dokładnie go zasili, jeszcze nie wiadomo.

polski elektryczny samochód dostawczy

Źródło energii elektrycznego dostawczego samochodu

Wiemy, jaki ma być elektryczny samochód dostawczy z Polski, oprócz tego, że jego maksymalna masa całkowita ma nie przekraczać 3,5 tony. Należy osiągnąć 1 000 kg ładowności przy jednoczesnym zachowaniu 250 kilometrów zasięgu w przypadku pojazdów czysto elektrycznych (BEV). Jeśli pojazd będzie zasilany wodorowymi ogniwami paliwowymi, to zasięg pod takim obciążeniem ma wynieść 400 km.

Z pewnością charakteryzuje mnie zbytni sceptycyzm, ale czy konieczność tankowania wodoru, w obliczu prawie kompletnego braku takich stacji w Polsce, nie jest większym utrudnieniem niż to, że dostawczak nie przejedzie 250 kilometrów, jak się go obciąży?

Na pewno nie, skoro ktoś dopuszcza takie źródło napędu w samochodach, których dzienne przebiegi potrafią znacznie przekraczać te z aut osobowych, a nawet chce za to zapłacić. Problem tankowania na pewno się jakoś rozwiąże. Zbuduje się jakąś sieć stacji, czy coś. Grunt, żeby było ekologicznie.

Opracowany pojazd ma być również modularny i mocno uniwersalny.

Powstały pojazd, oprócz zastosowania w nim innowacyjnych technologii alternatywnych źródeł energii, powinien cechować się również m.in. wysoką niezawodnością i trwałością, funkcjonalnym i ergonomicznym wnętrzem, nowoczesnym wyglądem oraz być oparty o uniwersalną platformę jezdną przeznaczą pod różne zabudowy specjalne i specjalizowane.

Bardziej szczegółowe kryteria postawione przed przyszłym polskim samochodem dostawczym określono tutaj. Minimalna moc jaką ma osiągać to 70 kW, czyli mniej więcej 94 KM. Ma posiadać co najmniej jedną parę drzwi oraz dwie osie, a jego szerokość ma mieścić się w widełkach 1,8-2,3 m. Długość zaś między 4 a 7 metrami. Pole do popisu jest więc spore, pojazd na pewno nie będzie hybrydą, spalanie paliw zostało w nim wykluczone, zarówno jako źródło napędu, jak i ogrzewania.

Jak będzie nazywał się ten samochód?

Firma Veramo swój pojazd nazwała Sevi. Nie jest jednak przesądzone, że jest to ostateczna nazwa polskiego elektrycznego samochodu dostawczego. Wybrane do dofinansowania firmy będą konkurować między sobą przedstawionymi przez siebie rozwiązaniami. Walka o ostateczny kształt pojazdu i zastosowane technologie wciąż trwa.

Po podpisaniu umowy o udzielenie zamówienia w trybie PCP w ramach Przedsięwzięcia, wykonawcy przystąpią do prowadzenia prac badawczo-rozwojowych podzielonych na Etapy oraz będą konkurować opracowanymi Wynikami Prac Etapów, zmierzając do stworzenia najlepszych rozwiązań.

Oby poszło im lepiej niż konkurencji. Byłem już raz na prezentacji pierwszego polskiego dostawczego samochodu elektrycznego, który okazał się być Fiatem Doblo po konwersji na napęd elektryczny. Tamten projekt również otrzymał dofinansowanie ze środków publicznych, ponad 1 mln zł. Zbiórka crowdfundingowa chyba nie okazała się już takim sukcesem, skoro na 23 dni przed jej końcem, brakowało 600 tys. zł do osiągnięcia zamierzonego celu. Z informacji na stronie firmy FSE wynika, iż rozpoczęli pierwsze zamówienia dla klientów biznesowych. Pierwsze kroki są więc przetarte, teraz czekamy tylko usprawnienie technologii napędzających polskie dostawcze samochody elektryczne w ramach kolejnego konkursu.

Zakończenie prac ma nastąpić maksymalnie w ciągu 1233 dni od ogłoszenia konkursu, co nastąpiło w maju tego roku. Mamy więc przed sobą ponad 3 lata oczekiwania na wynik, później będzie można zastanawiać się nad produkcją. W tym czasie Izera powinna być już rynkowym hitem. Miło będzie do tysięcy Izer krążących po naszych ulicach dołączyć również elektryczne samochody dostawcze. Nie mogę się doczekać efektu, szczególnie tych dostawczaków na wodór.

Jeśli coś przypadkiem pójdzie nie tak, na pewno uda się ogłosić kolejny konkurs. Ku chwale polskiej motoryzacji.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać