Ciekawostki / Samochody używane

Ktoś wystawił na sprzedaż fabrycznie nowego Poloneza Caro Plus za 50 tys. zł. Chyba lepiej kupić Dacię Sandero

Ciekawostki / Samochody używane 02.04.2019 377 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 02.04.2019

Ktoś wystawił na sprzedaż fabrycznie nowego Poloneza Caro Plus za 50 tys. zł. Chyba lepiej kupić Dacię Sandero

Michał Koziar
Michał Koziar02.04.2019
377 interakcji Dołącz do dyskusji

Fabrycznie nowe samochody polskiej produkcji są ostatnio stałymi bywalcami serwisów ogłoszeniowych. Nagle okazuje się, że w biednej Polsce końca XX w. ludzie na potęgę kupowali auta tylko po to, by wstawić je do garażu. Najnowszym hitem z tej kategorii jest Polonez Caro Plus za 50 tys. zł.

Recepta na typową ofertę fabrycznie nowego polskiego pojazdu jest prosta. Koniecznie musi to być standardowa, nieciekawa wersja. Królują oczywiście modele z lat 90., które nawet nie są klasykami, ale nie przeszkadza to właścicielom wyceniać swoich perełek na kosmiczne kwoty. Zupełnie nie wadzi im to, że np. za 50 tys. można już kupić prawdziwego klasyka w idealnym stanie. Ewentualnie Dacię Sandero, ale o tym za chwilę.

Jestem rozczarowany, ale nie zaskoczony.

Krótkie oględziny zdjęć rzekomo fabrycznie nowego Caro Plusa oraz przeczytanie opisu wystarczyły, bym zaczął wątpić w wiarygodność słów sprzedawcy. Właściciel zapewnia, że wszystko jest jak w dniu wyjazdu z salonu, jednocześnie przyznając się do zarysowanych drzwi. No tak, uszkodzone prawe tylne drzwi to standard w nowych autach, podobnie jak rdzawki na dole przednich lewych, widoczne na zdjęciu wnętrza sprzedawanego Poloneza.

Nie brakuje też tzw. patentów i dodatków, takich jak (chyba) alarm z szeregiem trąb jerychońskich, czy jakaś dziwna mata owinięta wokół przewodu doprowadzającego zimne powietrze do silnika. To pierwsze mogło zostać zamontowane zaraz po zakupie, ale kto bawił się w dziwne patenty pod maską w nowiutkim aucie? Trochę to zastanawiające.

polonez caro plus
Autor: Marcin. Źródło: OLX

Wnętrze również mnie nie przekonuje. Ciekawe, że sprzedając jakoby nowe auto, pan Marcin z Podkarpacia postanowił nie fotografować foteli. Można tylko zauważyć, że są przykryte dziwnymi pokrowcami, podobnie jak kierownica. Pedały wyglądają jakby były już nieco wytarte. Ciekawe, takie rzeczy w samochodzie z nalotem wynoszącym niecałe 300 km. Ktoś mógłby pomyśleć, że to tylko utrzymane w dobrym stanie auto z wymienionym licznikiem. Ja oczywiście nie próbuję nawet insynuować takich rzeczy. To pewnie tylko złudzenie.

polonez caro plus
Autor: Marcin. Źródło: OLX

Lepiej kupić Dacię Sandero.

Ustaliliśmy już, że w zupełności wierzę sprzedawcy. Bez wątpienia jest pierwszym i jedynym właścicielem auta, kupił je tylko po to, by stało, więc przebieg wynoszący niecałe 300 km jest wiarygodny. Zajmijmy się ceną, która pokazuje, jak zły jest stan polskiej gospodarki. Gdzieś widziałem archiwalną reklamę, z której wynikało, że nowe Caro Plusy w czasach, gdy je produkowano, kosztowały mniej niż 30 tys. zł, a teraz zdrożały do 50 tys. zł. Przerażająca inflacja. Dzisiaj Caro Plusy za 50 tys. zł, jutro druga Wenezuela.

Warto tylko zadać sobie pytanie, czy w tej cenie nie lepiej wybrać jakiegoś innego fabrycznie nowego samochodu? W końcu Caro Plus nie jest klasykiem, tylko zwykłym, nadal w miarę często spotykanym autem. Wszedł na rynek później niż Volkswagen Passat B5, a jeszcze nie widziałem, by ktoś nazywał pastucha zabytkiem. Polonez to klasa ekonomiczna, więc ma kilku mocnych konkurentów, np. Dacię Sandero, która jest zdecydowanie lepszym wyborem. Ale jak to tak, porównywać Caro Plusa do współczesnego samochodu? A czemu by nie, przecież podobno oba te wozy są fabrycznie nowe.

Dysponując kwotą 50 tys. zł, zamówimy Sandero w wersji Laureate z instalacją LPG, skórzaną tapicerką, nawigacją i kilkoma innymi bajerami, których w Polonezie nie ma. Przy okazji będzie też naprawdę nowa, a nie tylko nieużywana. Elementy gumowe samochodu niszczeją ze starości. Pojazd wyprodukowany 20 lat temu z zerowym przebiegiem nie jest już autem fabrycznie nowym, tylko nieużywanym.

polonez caro plus
Autor: Marcin. Źródło: OLX

Na co komu Caro Plus za 50 tys.

Powstaje pytanie, na co komu 20-letni Polonez w cenie nowego auta? Zabytkiem jest takim samym jak Passat B5, do jazdy na co dzień niby się nadaje, ale to delikatnie mówiąc przeciętny wybór. Inwestycja z niego żadna, koszty utrzymania zabiją ewentualny wzrost wartości. Lepiej za tę kasę kupić Sandero albo pełnoprawnego klasyka.

Nurtuje mnie jednak inne pytanie. Skoro pierwszy właściciel żyje i sprzedaje teraz auto, to jakim cudem ono stało przez ostatnie 20 lat? Ciekaw jestem, jaką historię opowiedziałby mi pan Marcin. Może choć trochę ubarwiłaby nudny świat rzekomo fabrycznie nowych aut z polskich fabryk.

Na koniec muzyczny komentarz do pojawiających się ciągle Maluchów za 150 tys. zł czy Caro Plusów za 50 tys. zł. Dokładnie to gra mi w głowie po zobaczeniu kolejnej rewelacyjnej oferty:

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać