Ciekawostki / Klasyki

Amerykańska armia robi wyprzedaż sprzętu w Holandii. To okazja by wyrwać ciekawe graty za grosze

Ciekawostki / Klasyki 20.01.2020 496 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 20.01.2020

Amerykańska armia robi wyprzedaż sprzętu w Holandii. To okazja by wyrwać ciekawe graty za grosze

Michał Koziar
Michał Koziar20.01.2020
496 interakcji Dołącz do dyskusji

Wojskowe wyprzedaże zawsze to zawsze dobra okazja, by zmarnować trochę forsy kupić świetny sprzęt za niewielkie pieniądze.

Wojskowe wyprzedaże są zawsze takie same. Niezależnie od kraju łączą je marne zdjęcia, lakoniczne opisy i z reguły niskie ceny wywoławcze. Poza tym asortyment bywa przedziwny, od garnków po wozy opancerzone – wojsko się nie bawi w wyprzedaże tematyczne tylko wywala wszystkie nadwyżki magazynowe. Często też oferty nie są nawet sortowane, a sprzedawane pojazdy można np. obejrzeć tylko jednego dnia, w godzinach gdy większość ludzi pracuje. Mimo wszystko warto przecierpieć i przy odrobinie szczęścia oraz sprytu wyhaczyć jakąś wojskową terenówkę, czy dostawczaka w dobrej cenie. Czasami zdarzają się też auta osobowe, ale to częściej gdy wyprzedaż organizuje policja lub milicja, a nie wojsko. Tak było np. na Białorusi.

Kup pan zgruzowanego Amerykańca.

Oferta polskiej Agencji Mienia Wojskowego obejmuje raczej popularne w Polsce pojazdy – dominują Honkery, Stary, Lubliny i Polonezy. Trudno więc emocjonować się tymi aukcjami. Dużo ciekawiej robi się, kiedy wyprzedaż organizuje jakaś obca armia. A już w ogóle świetnie, jeśli to armia Stanów Zjednoczonych, szczególnie gdy upolowaną zdobycz można przywieźć z Holandii, zamiast organizować transport zza Oceanu. Tak jest w tej sytuacji. Amerykanie stacjonujący w Holandii urządzili wielkie sprzątanie magazynów i pozbywają się wszystkiego co zalega. Od samochodów i ciężarówek, przez silniki ze skrzyniami po zabawki. Wszystkie przedmioty można licytować przez internet za pośrednictwem strony firmy Troostwijk, zajmującej się aukcjami sprzętu przemysłowego.

Postanowiłem trochę poprzeglądać ofertę i znalazłem kilka fur wartych uwagi.

Pierwsza z nich to Willys M38 z 1952 r. Jakby nie patrzeć – członek legendarnej rodziny wojskowych dżipów. Pod jego maską znajdziemy jednostkę L134 (tzw. Go Devil), a auto jest podobno niesprawne i widać po nim lata służby. Nie trzyma się jednak źle. Jakimś cudem żołnierzom udało się zgubić jego dokumentację. Cena w chwili pisania tego wpisu wynosiła 2100 euro.

pojazdy wojskowe

Kolejna ciekawostka to Ford Taurus kombi czwartej generacji, z niewiadomego roku produkcji. Pod maską ma 3-litrowy silnik V6 i przejechał zaledwie 64 tys. km. Faktycznie wygląda na mało zużytego, choć niekoniecznie bardzo zadbanego. Ma jedną wgniotkę i chyba porysowane zderzaki. To akurat typowe dla większości wojskowych samochodów. Brakuje mu jakiegoś klucza, cokolwiek oznacza fraza „code key are missing”. Można mu to jednak wybaczyć, bo na razie cena wynosi zaledwie 55 euro. Czasu na licytacje jest jeszcze dużo, ale niskie wstępne zainteresowanie nie wróży zbyt wysokiej ceny. To może być okazja by tanio dorwać niespotykany w Europie, amerykański, sześcioosobowy ponton.

pojazdy wojskowe

Może coś bardziej użytkowego?

Jeśli niekoniecznie szukacie dziwadeł do kolekcjonowania, to zawsze możecie postawić na ciekawe pojazdy robocze. Np. Dodge’a Rama drugiej generacji. To model 2500 przerobiony na holownik. Przejechał zaledwie 25 tys. mil, więc jego wysokoprężny silnik Cumminsa powinien być w świetnym stanie. Co prawda zabudowa wydaje się mieć bardzo wąskie zastosowanie, ale nikt przecież nie zabroni jej zmienić. Zwłaszcza, że cena może kusić. Na razie wynosi 1265 euro.

Znajdzie się też coś dla fanów japońskich terenówek. To Mitsubishi Pajero drugiej generacji w stanie „barnfind”. Zakurzone, ze sflaczałymi oponami i dziwnymi uszkodzeniami karoserii. Ma też uroczy amerykański akcent – napis „diesel” na klapce wlewu paliwa. Niewiele o nim wiadomo, ale to nadal lubiane przez offroadowców Pajero. I to takie kosztujące w tej chwili zaledwie 80 euro.

pojazdy wojskowe

Ostatnia propozycja to ciężarówka M925. Trochę zdezelowana, niesprawna, ale po jej uruchomieniu będziecie mieć coś w rodzaju amerykańskiego Stara 266 – dowiezie dużo ładunku prawie wszędzie. Drogi nie są potrzebne. Do tego kosztuje póki co okolice swojej wartości przy złomowaniu, czyli 1050 euro.

pojazdy wojskowe

Fury na zloty miłośników militariów.

Jak byłem jeszcze małym gnojkiem ojciec zabrał mnie na zlot pojazdów wojskowych. Zapamiętałem stamtąd wszechobecny długonosy sprzęt amerykański. Także jeśli chcecie zostać miłośnikami wojskowych pojazdów, to teraz macie szansę. Najciekawszy egzemplarz to GMC 2,5 t. Czemu wojsko trzymało w magazynie ciężarówkę, której produkcja zakończyła się w 1945 r.? Nie mam pojęcia. Ale teraz możecie ją kupić. Choć to GMC jest niesprawne, jego stan zachowania jak na taki antyk napawa optymizmem. Do tego na razie kosztuje ledwo 380 euro! Swoją drogą, części z was może coś przypominać. Tak, Lublina 51. Ale to tylko podobieństwo. Rosjanie skopiowali Studebakera, a nie GMC.

pojazdy wojskowe

Można też nabyć trzy wiekowe Dodge serii WC. Trudno mi określić ich rocznik i czy to WC, czy późniejsze Power Wagony, ale jeden wygląda dobrze. Nie padł ofiarą żadnych drutowań i zbijania burt paki z desek. Wygląda jak rasowy egzemplarz z czasów II Wojny Światowej. Do tego kosztuje aktualnie tylko 650 euro!

Wszystkie wojskowe aukcje znajdziecie tutaj. Znaleźliście tam coś ciekawszego niż ja?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać