Ciekawostki

Podsumowanie rządów Marchionne – ten facet wie jak zarabiać pieniądze!

Ciekawostki 23.02.2018 0 interakcji
Artur Maj
Artur Maj 23.02.2018

Podsumowanie rządów Marchionne – ten facet wie jak zarabiać pieniądze!

Artur Maj
Artur Maj23.02.2018
0 interakcji Dołącz do dyskusji

Genialny, arogancki, temperamentny i uparty Sergio Marchionne w 2018 roku pożegna się z posadą CEO Grupy FCA. Co zwojował przez ostatnie 15 lat?

Studiował prawo i filozofię, ale w biznesie można porównać go raczej do strażaka. Marchionne wkracza do płonących ruin wielkich firm, gasi płomienie i odbudowuje je do stanu lepszego niż przed pożarem. Gdy w 2004 roku obejmował stery Fiata właściwie w biznesie motoryzacyjnym znał go mało kto. Poprawiając sytuację finansową włoskiego koncernu zyskiwał uznanie w świecie biznesu, ale za jego największy sukces trzeba uznać przejęcie kontroli nad bankrutującym Chryslerem. W 2009 roku wszyscy stawiali na amerykańskim gigancie krzyżyk, ale Włoch postanowił wykorzystać globalny potencjał Jeepa. Tworząc FCA stwierdził, że marki Jeep oraz Ram to „perły w koronie” Chryslera i trzeba się nimi podzielić ze światem. Kiedyś stwierdził nawet, że ta marka jest najlepszą częścią Chryslera, a w jednym z wywiadów powiedział odważnie, że może scharznić wszystko, a Jeep i tak udźwignie ten biznes.

Gdy kilka miesięcy po przejęciu kontroli nad Chryslerem Marchionne spotkał się z dealerami złożył im obietnicę. Zapowiedział, że zainwestuje w ten biznes i poprawi jakość produktów pod warunkiem, że oni zainwestują w swoje salony i poprawią jakość swoich biznesów. Czy spełnił spełnił swoją część? Nie do końca – do dziś Dodge Journey, Chrysler 300 czy Dodge Charger konstruowane są na platformach pamiętających czasy Daimlera-Chryslera. Obiecanego Wagoneera i Grand Wagoneera wciąż nie widać, a stary Dodge Caravan wciąż nie doczekał się następcy – chyba, że liczy się Chrysler Pacifica, ale to inna marka.

W 2009 roku Marchionne musiał ogarnąć konkretny bałagan.

Daimler, a po nim fundusz Cerberus Capital polegli w kwestii ulepszania produktów czy modernizacji fabryk. Do tego ciągłe cięcia kosztów i bankructwo obniżyły morale pracowników. Włoski prezes wskazał szanse rozwoju, ale to wymagało długich godzin ciężkiej pracy, pokory i poświęcenia. I udało się – nowe modele Jeepa podbiły rynki na całym świecie, sytuacja finansowa FCA znacznie się poprawiła, a Marchionne postanowił nawet wprowadzić Fiata do USA. Tu jednak zaliczył wpadkę. Zamiast wprowadzić włoską markę do salonów Chryslera, co pozwoliłoby na wejście na nowy rynek przy minimalnych kosztach, uparł się, by sprzedawać Fiata oddzielnie. W 2012 roku sam przyznał, że to był zły plan. „Wszystko miało być specjalne – salony, traktowanie klientów, agencja reklamowa, specjalne to, specjalne tamto, ale koniec końców okazało się, że wcale nie było takiej potrzeby”.

Wynikami w USA Fiat nie imponuje. W rekordowym, 2015 roku sprzedał tam niecałe 45 000 samochodów. W 2016 – niecałe 33 tysiące, a w 2017 – zaledwie 26 500 aut, czyli zaledwie dwa razy więcej niż w Polsce. Niewiele lepiej poszło ze sprzedażą dostawczych Doblo i Ducato. Na modele te sprzedawane w USA jako Ramy Promastery znalazło się prawie 66 tysięcy chętnych. Dla porównania klasycznych amerykańskich Ramów pickupów FCA sprzedało w tym czasie ponad pół miliona! Za to spektakularnie poprawiły się wyniki Alfy Romeo. W 2016 w USA sprzedało się 516 egzemplarzy, a w 2017 – 12 tysięcy. Marchionnemu udało się też znacznie ograniczyć długi firmy. 3 miliardy dolarów z końca 2017 roku to zaledwie 1/3 długu z 2015 roku. Wymagało to co prawda wyodrębnienia z FCA marki Ferrari, ale chyba się opłacało. Według zapewnień prezesa do czerwca tego roku dług zniknie całkowicie.

Poprawa wyników to w dużej mierze efekt odważnych decyzji Włocha.

Dwa lata temu analitycy rynkowi pukali się w czoła na wieść o tym, że Marchionne chce zrezygnować z obecności w segmencie kompaktów i aut klasy średniej w USA i skoncentrować się na SUV-ach i pickupach. Tymczasem okazało się to strzałem w dziesiątkę – zakończenie produkcji Dodge’a Darta i Chryslera 200 pozwoliło na uwolnienie środków na ekspansję bardzo dochodowych marek Jeep i Ram. To świetnie odbiło się na rekordowo dobrych wynikach finansowych FCA w 2017 roku. Zysk netto Grupy to niemal 3,5 miliarda dolarów, a to oznacza, że jest prawie 2 razy wyższy niż w 2016 roku i prawie 10 razy (tak, 10!) wyższy niż w 2015 r.

Odważna była też odmowa sprzedaży Alfy Romeo. Gdy w 2011 roku Ferdynand Piech zaproponował odkupienie marki od włoskiego koncernu Marchionne zdecydowanie stwierdził, że póki on jest CEO Chryslera i Fiata Piech nie zostanie właścicielem Alfy. Ba, w pewnym momencie Włoch zaproponował nawet 1000 dolarów rabatu dla właścicieli aut z grupy VW, którzy przesiądą się do produktów FCA. I póki co słowa dotrzymał, a Volkswagen musiał się obejść smakiem.  Plotki o możliwości sprzedaży Alfy Romeo oraz Maserati pojawiały się jeszcze pod koniec 2016 roku. Póki co jednak nic nie wskazuje na to, by te legendarne marki miały zmieniać właścicieli. Dziś 90% Alf sprzedaje się w Europie, a 50% – we Włoszech.

Co będzie się działo z FCA po odejściu prezesa? Kto go zastąpi? Tego jeszcze nie wiadomo. Marchionne mówiąc o tym jak zmieni się świat motoryzacji do 2025 roku stwierdził, że sukcesu w przyszłości upatruje w autach elektrycznych i w postępującej autonomiczności. FCA intensywnie pracuje nad hybrydowymi i elektrycznymi wersjami swoich modeli. W kwestii autonomiczności nawiązała współpracę z BMW i Intelem. Jeśli nowy CEO podąży drogą wskazaną przez Marchonniego, a przy okazji będzie równie odważny, uparty i przewidujący, to udziałowcy nie mają powodów do zmartwień.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać