Przegląd rynku

Zamiast SUV-a: wielki przegląd uterenowionych aut osobowych, część 2/2

Przegląd rynku 29.06.2018 150 interakcji

Zamiast SUV-a: wielki przegląd uterenowionych aut osobowych, część 2/2

Piotr Barycki
Piotr Barycki29.06.2018
150 interakcji Dołącz do dyskusji

Sprawdziliśmy już, jakie podniesione samochody osobowe można kupić we względnie rozsądnych cenach. Teraz czas na wyższą półkę i auta, których zakup może odchudzić nasz portfel nawet o kilkaset tysięcy złotych.

Volvo S60 Cross Country

Teoretycznie S60 Cross Country można byłoby pominąć albo wrzucić do jednego koszyka z niemal identycznym pod każdym względem V60. Ale nie zrobimy tego, bo S60 Cross Country jest tak absolutnie absurdalny, że aż cudowny.

Tak, to jest dokładnie to, co widać na zdjęciach. Podniesiony (i to potężnie, bo aż o 6,5 cm)… sedan, którego możemy kupić z napędem na obie osie (T5, D4 AWD) albo przód (D4). Ma to jakikolwiek sens? Niezbyt. Ma to urok i aż ocieka wyjątkowością.

Niestety podniesione sedany – w przeciwieństwie do SUV-ów coupe – chyba nie przyjęły się nie tylko na naszym rynku, ale i globalnie. Ale jeśli taki moment nastąpi, to Volvo będzie mogło z dumą mówić, że było pierwsze.

Ciekawostka: S60 jest o prawie 10 tys. zł droższe od bardziej praktycznego wariantu, czyli V60, w tej samej wersji wyposażenia.

Wersja podstawowa: 123 100 zł
Wersja Cross Country: 160 100 zł

Volvo V60 Cross Country

To samo, co w przypadku S60 (również podniesione o 6,5 cm), ale w sensownej wersji nadwoziowej, więc trochę nudne.

Podstawowe różnice? V60 Cross Country dostępne jest w wersji wyposażenia Kinetic (S60 CC – od Momentum), więc można je kupić o prawie 20 tys. zł taniej. Do tego jest to model schodzący z rynku i nie tak wyjątkowy, jak S60 CC, więc prawdopodobnie można trochę ponegocjować. Do wyboru mamy też nieco więcej silników – doliczając 150-konnego diesla D3.

Wersja podstawowa: 128 300 zł
Wersja Cross Country: 142 800 zł

WTEM: Subaru Outback

Tak, w pierwotnej wersji tego wpisu nie było Outbacka, a teraz jest. Dlaczego?

Po pierwsze dlatego, że – według oficjalnej, amerykańskiej strony Subaru (o polskiej szkoda pisać) – Outback to SUV. Po drugie – nie ma w Europie nie-terenowego odpowiednika w gamie marki, w przeciwieństwie do wszystkich innych modeli z  zestawienia. Po trzecie – sylwetka coraz bardziej przypomina SUV-a.

Po czwarte w końcu – na cennik w euro, a nie w złotówkach, to mogło sobie pozwolić Porsche, a i tak ostatecznie się ucywilizowało.

Wszystko to jednak nie zmienia faktu, że – a przynajmniej tak wynika z małej wewnątrzredakcyjnej kłótni – Outback powinien się znaleźć w tym zestawieniu, jak coś jednak nawiązującego mocno do kombi, a przy okazji naprawdę dzielnego w terenie.

Do wyboru jest tylko jedna odmiana silnikowa (benzynowy boxer 2.5i, 175 KM) ze stałym napędem na wszystkie koła i trzy wersje wyposażenia. Outbackiem pociągniemy też przyczepę o maksymalnej masie 2 t.

Cena w bazowej specyfikacji, która ma charakter orientacyjny – importer zastrzega sobie możliwość wprowadzenia zmian, o których klient zostanie poinformowany w sposób wyraźny przed zawarciem umowy. Wyposażenie seryjne i dodatkowe poszczególnych wersji może ulegać zmianom w zależności od potrzeb poszczególnych rynków i wymogów prawnych. Dane w niniejszej specyfikacji mają wyłącznie charakter informacyjny, nie stanowią oferty w rozumieniu Kodeksu Cywilnego: 37 000 euro

Volkswagen Passat Variant Alltrack

Powoli wchodzimy do świata naprawdę wysokich cen. Passat Variant w odmianie uterenowionej kosztuje bowiem prawie dokładnie dwa razy tyle, ile bazowa odmiana, czyli aż 170 tys. zł.

Wysoka cena uwarunkowana jest głównie przez wysokie wyposażenie i mocne silniki. Alltracka kupimy wyłącznie z 220-konną benzyną albo 190- lub 240-konnym dieslem. W zestawieniu z wersją wyposażenia Highline z tym samym silnikiem (190-konny diesel) różnica wynosi już zaledwie 4 tys. zł.

Co poza nakładkami stylizującymi znajdziemy w Alltracku? System offroad, obecny także w Golfie, wraz z wszystkimi systemami asystującymi. Do tego oczywiście napęd na cztery koła i prześwit wynoszący około 18 cm.

Wersja podstawowa: 84 490 zł
Wersja Alltrack: 168 090 zł

Audi A4 allroad

W segmencie premium robi się już naprawdę drogo. Najmniejszy z takich podniesionych samochodów, Audi A4 allroad, kosztuje na start 179 500 zł. A powszechnie wiadomo, że w niemieckich samochodach cena startowa potrafić być zaledwie połową ceny końcowej.

Do wyboru są zaledwie 3 silniki. 2.0 TDI w dwóch wersjach – 150 KM z manualną skrzynią biegów i 190 KM z przekładnią S tronic. Jednostka benzynowa jest tylko jedna – 2.0 TFSI o mocy 252 KM. Wszystkie wersje oferują napęd na obie osie.

Co w A4 allroad terenowego, poza nakładkami i napędem 4×4? Głównie podniesione zawieszenie (23 mm plus 11 mm wynikające z zastosowania większych kół), a także tryb offroad (czyli to, co znamy m.in. z Golfa i Passata).

Różnica cenowa między wersją bazową a allroadem może się wydawać duża, ale zestawiając podobne odmiany silnikowe nagle topnieje. Standardowe A4 Avant z silnikiem 2.0 TDI 190 KM i napędem quatro kosztuje 195 tys. zł, natomiast to samo, ale z plastikami – 203 tys. zł.

Wersja podstawowa: 142 500 zł
Wersja allroad: 179 500 zł

Audi A6 allroad

Nowego A6 allroad niestety jeszcze nie ma, ale wciąż można konfigurować jego poprzednią generację. Trzeba się jednak przygotować na to, ze tanio nie będzie.

A6 allroad startuje bowiem od 313 200 zł, co oznacza dopłatę około 12 tys. zł do tej samej wersji silnikowej w nadwoziu bez terenowego zacięcia. Na pocieszenie jednak dostajemy mocny, sześciocylindrowy silnik wysokoprężny i oczywiście napęd na cztery koła. W standardzie mamy też pneumatyczne zawieszenie z możliwością regulacji wysokości.

Wersja podstawowa: 199 200 zł
Wersja allroad: 313 200 zł

Mercedes klasy E All Terrain

Mercedes zdecydował się dość późno dołączyć do grona producentów tworzących podniesione wersje samochodów typu kombi, ale trzeba przyznać, że zrobił to w dobrym stylu.

All Terrain oparty jest na najnowszej generacji klasy E, oferując wszystko to, co zwykłe kombi, a dodatkowo dodając do tego w standardzie zawieszenie pneumatyczne o regulowanej wysokości. Maksymalnie w kwestii wysokości zawieszenia All Terraina od E kombi różnią niecałe 3 cm. 15 mm wynika z podniesionego zawieszenia, a 14 mm – z opon o wyższym niż standardowo profilu.

Do wyboru jest aktualnie tylko jedna wersja silnikowa – 220 d z napędem 4Matic. Przez pewien czas w gamie dostępne było jeszcze sześciocylindrowe 350 d, które jednak usunięto, zastępując je w cywilnych wersjach odmianą 400 d. Możliwe, że jednostka ta trafi także do All Terraina, ale póki co wybór jest mocno ograniczony.

Różnica cenowa w stosunku do bazowego 200d teoretycznie jest spora i wynosi prawie 50 tys. zł. Jeśli jednak wybierzemy 220 d 4Matic i dołożymy do niego pneumatyczne zawieszenie i większe obręcze (standard w AT), nagle okazuje się, że nie dopłacamy aż tak wiele (choć i tak sporo).

Wersja podstawowa: 202 100 zł
Wersja All Terrain: 251 800 zł

Volvo V90 Cross Country

volvo v90 cross country ocean race

Czwarta już w tym zestawieniu propozycja od Volvo – tym razem największa i najdroższa.

V90 Cross Country z tłumu podobnych samochodów wyróżnia się przede wszystkim prześwitem. 21 cm to wynik, którego mogłyby mu pozazdrościć w większości SUV-y. Jeśli więc musimy pchać się w teren nowym, błyszczącym kombi za kilkaset tysięcy, to Volvo może być dobrym wyborem.

V90 Cross Country oferowane jest wyłącznie z czterocylindrowymi jednostkami napędowymi. Dieslami D4 i D5 (D4 może być ze skrzynią manualną), a także benzynowymi T5 i T6 o mocy maksymalnej 310 KM. Wszystkie wersje silnikowe standardowo oferują napęd na cztery koła.

Wersja podstawowa: 192 800 zł
Wersja Cross Country: 233 900 zł

Warto dopłacać?

Uwielbiam tak wyglądające samochody i wielokrotnie bardziej lubię je od SUV-ów. Ale dopłacać aż tyle do kilku plastików i wyższego o 2 cm zawieszenia? Raczej nie, szczególnie kiedy producenci życzą sobie za takie dodatki po kilka lub kilkanaście tysięcy złotych. Gdyby chodziło o moje pieniądze, nigdy nie zdecydowałbym się na takie coś, w zamian wybierając najwyżej standardową wersję z napędem na obie osie. I tak w terenie na szosowych oponach nie poszaleję, a te 2-3 cm więcej prześwitu mają małe szanse mnie uratować.

Za to są dwa przypadki, kiedy w sumie ma to sens. Pierwszym jest np. Panda 4×4, której dodatki stylistyczne można pominąć – dopłacamy głównie za to, że to auto naprawdę sporo potrafi w terenie. Podniesione wersje mają też sporo sensu, kiedy są naprawdę podniesione. Takie V90 CC czy V60 CC podniesione o kilka dobrych centymetrów potrafią już zrobić różnicę. Tak samo sporo sensu ma podniesione Sandero – nie dość, że auto jest stosunkowo tanie, więc nieprzesadnie będzie go żal, to dodatkowo większy prześwit pozwala się martwić o nie jeszcze mniej.

Trzeci przypadek, kiedy warto dopłacić, to sytuacja, kiedy… taka terenowa stylizacja nam się po prostu podoba. Z takim czyś nie można już dyskutować i każdy, kto kupuje auto wzrokiem, ma pełne prawo twierdzić, że wybrał słusznie.

Nawet jeśli taką osobówką-terenówką nigdy nie zjedzie z asfaltu.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać