Ciekawostki

Dżem z musztardą, czyli Plymoustang Frankenstein. Tego nie odzobaczysz

Ciekawostki 03.05.2019 662 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 03.05.2019

Dżem z musztardą, czyli Plymoustang Frankenstein. Tego nie odzobaczysz

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski03.05.2019
662 interakcje Dołącz do dyskusji

Co by było, gdyby [weź dowolny samochód] pożenić z [weź inny dowolny samochód]? Zapewne rezultat przypominałby kanapkę przygotowaną z przypadkowych składników, typu dżem z miodem i musztardą.

Na pewno znaleźliby się ludzie, którzy powiedzieliby że to jest pyszne, odważne i świeże, i że to na pewno sztuka nowoczesna. Zostawmy jednak marszandów neobrutalizmu w spokoju i wróćmy do tematów motoryzacyjnych. Najwyraźniej w Stanach Zjednoczonych ludzie mają najwyraźniej zdecydowanie za dużo czasu, a za mało kontaktu z innymi ludźmi, którzy mogliby im powiedzieć „Jim, nie rób tego. To nie będzie dla ciebie pracować”.

Metody łączenia samochodów

Jest wiele metod łączenia samochodów ze sobą. Najbardziej dyskretna i zyskująca na popularności jest metoda o nazwie restomod, czyli flaki z nowoczesnego auta w budzie klasyka. Świetne połączenie, w którym celują np. takie firmy jak ICON 4×4 Jonathana Warda. Pisaliśmy o takich restomodach kilka razy.

Druga metoda to typowa replika, czyli buda od innego auta, flaki od innego. Przykładem jest Pontiac Mera, czyli kit car dla modelu Fiero z nadwoziem Ferrari 328.

Metoda trzecia to tzw. front swap, czyli bierzemy jakiś wóz i montujemy mu przód od innego, nieszczególnie się przejmując czy jedno pasuje do drugiego. Bardzo lubię takie samochody, bo są idealnie zaskakujące we wstecznym lusterku. Szkoda, że spotyka się je coraz rzadziej.

mustang na sprzedaż

I wreszcie metoda czwarta – horyzontalna. Najtrudniejsza i najmniej spotykana, przeważnie bezsensowna. Piłujemy dwa auta poniżej linii okien i górę od jednego nakładamy na dolną część od drugiego. Nie ma że nie pasuje. Jeśli coś nie pasuje, to znaczy że dajesz za mało szpachli albo drutu spawalniczego.

Plymoustang

Tak właśnie ktoś postąpił w tym przypadku. Wziął Mustanga 5.0 o 2 generacje w tył (do 2004 r.), obciął mu górę i nałożył na niego Plymoutha z 1950 r. Ależ te dwa samochody kompletnie do siebie nie pasują, możecie zakrzyknąć – i będziecie mieć rację, ale pamiętajcie, że wśród 7 miliardów ludzi na świecie na pewno znajdzie się ktoś, kto lubi dżem z musztardą albo makrelę z miodem i nie wytłumaczycie mu, że te dwie rzeczy nie pasują do siebie. Najwyraźniej twórca tej produkcji też należał do tej grupy ludzi. Miał, to zbudował – i co mu zrobicie?

Myślę, że najbardziej przerażającą częścią Plymoustanga jest jego przód, który wygląda, jakby potwór w postaci Plymoutha pożarł Mustanga, a ten wystaje mu z gęby, podczas gdy właśnie jest trawiony przez trzewia monstra. Tył prezentuje się zadziwiająco spójnie. Bok zdradza dramatyczną różnicę długości i proporcji między tymi samochodami, tzn. maska Plymoutha kończy się o wiele za wcześnie, przez co samochód wygląda jakby składał się z dwóch różnych… a nie, czekaj…

Ale wszystko przebija wnętrze

Liczyłem na to, że mimo kompletnego układu napędowego z Mustanga, twórca zachowa przynajmniej klasyczne wnętrze Plymoutha. Nic bardziej mylnego. Piłujemy po całości, potem łączymy ze sobą, zostawmy finezję Europejczykom i innym przemądrzalcom. Tu jest Ameryka! A to, że przednia szyba zaczyna się jakieś pół metra ponad deską rozdzielczą, nie powinno przeszkadzać. Ciekawe jaka jest widoczność z miejsca kierowcy w przypadku niższych osób. Pewnie widzą głównie niebo albo muszą siadać na dodatkowej podkładce, takiej na której sadza się dzieci żeby mogły jeść przy stole z dorosłymi.

Pokazałem ten samochód paru osobom, tzn. wysłałem im linka za pomocą mesendżera. Wszystkie zareagowały tak samo – mieszaniną obrzydzenia i przerażenia porównywalną jedynie ze zjedzeniem dżemu z musztardą, makrelą i miodem. Wygląda na to, że twórca tego samochodu to wizjoner o wiele lat wyprzedzający swoje czasy, a my, zwykli ludzie nie jesteśmy jeszcze gotowi, by w pełni docenić jego geniusz.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać