Przegląd rynku

Pięć bardzo rzadkich samochodów, które możesz przeoczyć w codziennym ruchu

Przegląd rynku 26.09.2021 203 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 26.09.2021

Pięć bardzo rzadkich samochodów, które możesz przeoczyć w codziennym ruchu

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski26.09.2021
203 interakcje Dołącz do dyskusji

Do napisania tego wpisu natchnął mnie ten chudy Youtuber, nigdy nie pamiętam jak on się nazywa…

Co roku debiutuje w Europie mnóstwo samochodów. Ostatnio jakby mniej, ale jeszcze 7-10 lat temu tych premier była naprawdę masa. Wiele z tych aut potem jakoś tam się sprzedaje i potem widzimy je na ulicach, ale są takie, które totalnie przepadają – czy to z powodu absurdalnej ceny, czy z powodu braku możliwości konfiguracji, czy po prostu jakoś nie przypadły klientom do gustu. W ruchu codziennym trafiają się bardzo rzadko, a przy tym łatwo je przeoczyć, bo zwykle niczym szczególnym się nie wyróżniają. Możesz nawet nie wiedzieć, że właśnie patrzysz na prawdziwego motoryzacyjnego jednorożca. To ten moment, kiedy wypada powiedzieć: o zobaczcie, to model XYZ, to naprawdę nie występuje w naturze! – i wyjść na znawcę motoryzacji z jej bezużytecznej strony. Oto pięć bardzo rzadkich samochodów, które łatwo przeoczyć.

Na początek wynalazki, które nie dostały się na listę, bo trochę im zabrakło

Renault Latitude – ten koreański koszmarek udający auto klasy wyższej mógł być wyposażony w trzylitrowego diesla V6 montowanego poprzecznie i napędzającego przednie koła. Auto było wielkim sedanem z małym rozstawem osi. Z 3.0 dCi to już z pewnością youngtimer.

Range Rover Evoque 3d – jeździłem tym samochodem. Nie wiem do dziś po co powstał. Pamiętam, że aby wysiąść z tylnego siedzenia, trzeba było przesunąć przedni fotel przytrzymując przycisk. Elektryczny siłownik przesuwał go tak powoli, że można było oszaleć. Stoję, trzymam ten przycisk, pada na mnie deszcz, dzieci krzyczą że chcą już wysiąść, a fotel sobie jedzie dostojnie do przodu z prędkością 1 cm na minutę.

Mercedes klasy X – odpowiednik faceta w stroju niedźwiedzia. Niby z zewnątrz wygląda jak niedźwiedź (jak prestiżowy pickup klasy premium), ale przecież wszyscy natychmiast widzą, że to po prostu typ w futrze (Nissan Navara). Nikt się na to nie nabrał.

Fiat 500 Living – siedmioosobowa odmiana 500L. Jedyny samochód na rynku, który mógł być jednocześnie dwucylindrowy i siedmioosobowy, co dawało 0,28 cylindra na pasażera. Ależ bym go kupił!

Dobra, a teraz lista właściwa!

Ford Ka+

Najmniejszy samochód w gamie Forda, produkowany chyba w Brazylii, albo coś, bez znaczenia. Silnik 1.2. Nikt tego nie kupował, bo i po co by miał? Najlepszy wariant tego słodkiego motoryzacyjnego patuska to podwyższona wersja Active, udająca crossovera. Ford Ka+ miał sporo miejsca we wnętrzu oraz bardzo skutecznie nie wyróżniał się absolutnie niczym. Nawet nie wiecie, że już go nie ma w ofercie. Nie wiedzieliście też, że był. Dobra robota!

Fiat Fullback

Fiat przez lata ratował swoją ofertę, przyklejając swoje logo na co popadnie. Dodge Journey – Fiat Freemont. Mazda MX-5 – Fiat 124 Spider. Mitsubishi L200 – Fiat Fullback. Ten ostatni samochód to istny jednorożec. Trafiają się z rzadka Fullbacki należące chyba do jakichś firm energetycznych, w użytku prywatnym nie widziałem takiego pojazdu nigdy. No bo niby dlaczego ktoś, kto chce kupić Mitsubishi L200, miałby pójść do salonu Fiata? Szedł po Mitsubishi i się zgubił? 

Subaru Trezia

Trzeba już być konkretnym motoryzacyjnym świrem, żeby w ogóle rozpoznać Toyotę Verso-S. Ten mikrovan, następca Yarisa Verso bazujący na japońskim modelu Ractis, był w sprzedaży w Europie dość krótko i kosztował horrendalne pieniądze. Prawie nikt jednak nie wie, że doczekał się swojej wersji w klimacie inżynierii emblematowej, tj. zamiast znaczka Toyoty, pojawiło się na nim logo Subaru. Nazwano go Trezia i oferowano klientom w Niemczech oraz paru innych krajach. Co najmniej jedna sztuka była w Polsce, i to prasowa – miałem okazję tym pojeździć (oczywiście była to po prostu Toyota Verso-S). Był to świetny samochód z paskudnym wnętrzem. I zapewne najrzadsze Subaru w Europie. 

Smart ForFour

Nie bardzo wiem, po co produkowano Smarta ForFour równocześnie z Renault Twingo. Był dziwniejszy i droższy niż Twingo, nie oferując nic więcej niż małe Renault. Nikt go nie kupował. Mnie tam się ten samochód bardzo podoba, bo ma silnik z tyłu, jak Garbus, a jest czterodrzwiowy. Znajoma miała ostatnio wypadek w takim wozie (została staranowana przez auto przejeżdżające na czerwonym) i ochronił ją bardzo dobrze mimo mikrych rozmiarów. 

Hyundai Accent

Generacja MC była sprzedawana w Europie w latach 2006-2012 w dwóch odmianach: jako trzydrzwiowy hatchback lub jako sedan. Nie było hatchbacka 5d, bo żarłby się z innymi ofertami z gamy Hyundaia. O ile jeszcze trzydrzwiowy Accent MC z rzadka występuje w ogłoszeniach (choć sprzedaż i tak była śladowa), o tyle znaleźć Accenta sedana z rynku europejskiego po roku 2007 to już misja, z którą nie poradziłby sobie nawet Tom Krus. W Polsce nie ma żadnego. Na mobile.de można je policzyć na palcach jednej ręki. A to jest samochód, który był oficjalnie w sprzedaży w Unii Europejskiej. Możemy się nabijać z braku sukcesu, ale tak naprawdę to ten wóz sprzedawał się świetnie na rynkach typu Egipt, UAE i tego typu. Po prostu w Europie nie ma aż tylu klientów z Bliskiego Wschodu. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać