Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Parkujący kierowca ma klapki na oczach. Nie denerwujcie się aż tak, w końcu się uda

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 06.12.2022 37 interakcji

Parkujący kierowca ma klapki na oczach. Nie denerwujcie się aż tak, w końcu się uda

37 interakcji Dołącz do dyskusji

Parkowanie, czy parkujący kierowca jest zagrożeniem? Przecież jest skupiony i jedzie powoli, a więc co może pójść nie tak? W praktyce okazuje się, że niektórzy kierowcy szukający dla siebie miejsca na pozostawienie samochodu są niebezpieczni.

Mieszkam w centrum miejscowości, przy głównej ulicy. Dla ciekawskich chodzi o Łódź i ulicę Piotrkowską. Można tam jeździć samochodami oraz parkować na chodniku. Dlatego bardzo często, gdy staram się dojechać do domu, to jestem świadkiem, jak kierowca przede mną szuka miejsca parkingowego. Ostatnio jeden z nich tak uporczywie szukał luki do zatrzymania, że nie zauważył pieszych na przejściu i gdyby się nie zatrzymali, to doszłoby do wypadku. Ten widok zmusił mnie do refleksji.

Czy parkowanie może być aż tak niebezpieczne?

Przecież jak ktoś chce zaparkować, to jedzie bardzo powoli i prawie zawsze jest w 100 proc. skupiony na prowadzeniu pojazdu. Okazuje się jednak, że ten medal ma także drugą stronę i nadgorliwe skupienie sprawia, że parkujący jest obojętny na bodźce z otoczenia niedotyczące parkowania. W efekcie z pozoru wolna, skupiona jazda, zamiast być bezpieczna, to staje się zagrożeniem. A więc, czego należy się wystrzegać, żeby nie być tym stereotypowym niebezpiecznym parkującym?

Po pierwsze włączyć kierunkowskaz

Art. 22 kodeksu drogowego pkt 5 mówi, że Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować kierunkowskazem zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.

Kluczowe w tym przepisie jest słowo zawczasu. Bo ci parkujący, o których piszę, to zawczasu tego nie robią. Jestem przekonany, że większość z nich trzyma palce na gałce kierunkowskazów, są gotowi w ułamku sekundy włączyć migacz, jak tylko znajdzie się miejsce na parkowanie. Tyle, że my – jadący za nim – to oczekujemy, że ten kierunkowskaz będzie włączony już w czasie poszukiwań – dzięki temu będziemy wiedzieć, że parkujący ma jakiś zamiar i zachowamy szczególną ostrożność

parkowanie

Po drugie nie hamować gwałtownie

Obok kierunkowskazu drugą patologią jest drastyczne hamowanie. Np. w mojej okolicy parking biegnie wzdłuż chodnika, ale pomiędzy miejscami postojowymi są też wjazdy do posesji. Z daleka wyglądają jak miejsca do zaparkowania. No i ten skupiony parkujący na widok każdego z nich wciska hamulec, czasem bardzo mocno, czym powoduje niebezpieczeństwo dla jadących za nim. I tutaj wracamy do punktu pierwszego – gdyby miał zawczasu uruchomiony kierunkowskaz, to hamowanie byłoby dla pozostałych uczestników ruchu mniejszym zaskoczeniem.

 

Po trzecie nie jechać na oślep, jeśli nagle pojawi się gdzieś miejsce

Jeden z najbardziej niebezpiecznych momentów, to kiedy parkujący zauważy dla siebie miejsce gdzieś w oddali, np. po drugiej stronie ulicy. Wtedy chce natychmiast przedostać się jak najbliżej, żeby nikt go nie uprzedził. Co robi? Np. wykonuje sprint na przestrzał jezdni i parkuje samochód w odwrotnym kierunku niż samochody jadące na sąsiedniej jezdni. W Niemczech nie można parkować „pod prąd” ze względu na bezpieczeństwo. W Polsce takie ograniczenia też niby istnieją, ale są bardzo nieprecyzyjne. No i finalnie jesteśmy świadkami, jak z sunącego powoli zawalidrogi kierowca zamienia się w sprintera i gna bez opamiętania – takie parkowanie jest niebezpieczne.

Po czwarte spokojnie zaparkować

Zwykle, gdy szukający miejsca parkingowego znajdzie już dogodną lukę, to w ułamku sekundy przestawia się z trybu szukającego w tryb parkującego. Włącza kierunkowskaz, hamuje praktycznie do zera. To niestety nie jest koniec stresu, bowiem jeśli szukanie trwało długo i było trudne, to wszystkie te emocje przekładają się na zajmowanie miejsca. Nerwowe zachowanie nie minie, dopóki auto finalnie się nie zatrzyma. Pamiętajmy o tym i pozwólmy komuś spokojnie zająć miejsce.

Po piąte nie robić nic gwałtownie, jeśli nie uda się zaparkować

Gorzej jeśli nie uda się zaparkować, bo kierowca pewnie podejmie chaotyczną decyzję o odjechaniu lub zawracaniu. To zawracanie zwykle odbywa się wciąż w trybie „poszukiwacz” i zdarzyło mi się, że ktoś niespodziewanie wrzucił lewy kierunkowskaz (albo wcale tego nie zrobił) i nagle zawrócił. Podczas takiego manewru kierowca ryzykuje, że: wjedzie pod koła innego pojazdu (który nie wytrzymał niezrozumiałej jazdy 15 km/h i postanowił wyprzedzać), a w niektórych przypadkach pośrodku jezdni jadą jeszcze pojazdy komunikacji zbiorowej np. tramwaje. Nie muszę nikomu mówić, że spotkanie z takim elektrycznym młotkiem na torach może być katastrofalne w skutkach.

A jak powinni zachować się pozostali użytkownicy ruchu?

Nie mam lepszej rady, niż ta, że jeżeli widzimy parkującego, to po prostu wykażmy się empatią. Przecież każdy z kierowców gdzieś jedzie i na końcu podróży musi zaparkować. Nie komplikujmy tego niepotrzebnie. Zachowywanie się w duchu „co on wyprawia” i np. trąbienie tylko podnosi poziom stresu u nas oraz u osoby parkującej. A stres to zagrożenie.

kara grzywny za uszkodzenie mienia

Najgorsze w tym wszystkim jest, że…

Łatwo jest mi pisać sugestie o tym, jak powinni zachowywać się inni kierowcy na kawałku jezdni, który znam jak własną kieszeń. A prawda jest taka, że o ile tylko nie jest to parkowanie w okolicy swojego domu, to z drogowego specjalisty nagle staje się tym zestresowanym kierowcą, który musi jakoś zaparkować. Wtedy zawsze powtarzam sobie, żeby się nie denerwować, przecież i tak zaparkuję. Przez 18 lat za kierownicą nie zdarzyło mi się jeszcze, żebym nie dotarł do celu podróży przez brak miejsca parkingowego. Co najwyżej będzie trzeba kawałek przejść pieszo, ale i tak ostatecznie się uda. Ważne, żeby zrobić to w bezpieczny sposób.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać