Wiadomości

Urzędnicy z Krakowa: samochody, wypad z miasta. Również oni: parkujmy w chłodzie marmuru

Wiadomości 03.08.2022 36 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 03.08.2022

Urzędnicy z Krakowa: samochody, wypad z miasta. Również oni: parkujmy w chłodzie marmuru

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz03.08.2022
36 interakcji Dołącz do dyskusji

Parkowanie w Krakowie to nie jest bajka, chyba że jest się krakowskim urzędnikiem. To wtedy można nawet pod pałacem. Wszystko jest w porządku.

Bardzo bym chciał się przyłączyć do tej sieczki z krakowskich urzędników, ale pewien kłopocik z nią mam. Zniechęcają mieszkańców do samochodów, jak tylko mogą, a sami wynajęli miejsca parkingowe pod jakimś pałacem w centrum miasta. Mieszkańcy się męczą, a ci parkują w chłodzie marmuru. Brzmi smakowicie, drama zapowiada się znakomicie, ale ostatecznie jej nie poczułem.

Uwaga, nakreślam kontekst

Władze Krakowa są dość radykalne w zniechęcaniu swych mieszkańców do korzystania z samochodu. Mają gigantyczną strefę płatnego parkowania. Jedziesz sobie, jedziesz, myślisz, że już jesteś kawał od centrum miasta, kury już biegają po ulicy, a to ciągle Kraków i to jeszcze ciągle strefa płatnego parkowania.

Na tapecie jest też stworzenie olbrzymiej strefy czystego transportu, która wprowadzi prawdziwą rewolucję w przemieszczaniu się samochodem po tym mieście. Samochody, a szczególnie spalinowe, są tam w defensywie. Nie ma gdzie parkować, jak się uda, to jest to drogie, a niedługo i wjechać się starszym samochodem się nie da. Na ten obrazek walki z demonem samochodyzmu wkracza parking pod pałacykiem.

Urzędnicy uciekają przed światem, który sami stworzyli

Taki tytuł nosi artykuł na krowoderska.pl. Urzędnicy, którzy namawiają ludzi do przesiadki na rowery elektryczne i rezygnację z samochodów, sami parkują swoje samochody w otoczeniu marmurowych kolumn i winorośli. Zarząd Transportu Miejskiego, czyli główne koło zamachowe krakowskiego zamachu na samochody, ma siedzibę w centrum Krakowa. Ma też kłopot z parkowaniem, który został ostatnio rozwiązany poprzez wynajem miejsc parkingowych w atrakcyjnej lokalizacji, gdzie dostępu broni szlaban.

Dramatyczny rozdźwięk między hasłami a czynami jest tu pięknie uwydatniony. Autor dodatkowo tyka i prztyka dyrektora ZTP Łukasza Franka. Wytyka mu, że ten sam honoruje się ekspertem od ograniczania ruchu samochodowego i przytacza lekko kuriozalne wypowiedzi.

Zbudujmy ludziom wygodną przestrzeń, o mobilność zadbają sami. Jeśli nie będzie tam miejsca dla aut, to zorganizują sobie mobilność w inny sposób. Przyzwyczają się. – za krowoderska.pl

Urzędnicy przyzwyczaili się w ten sposób, że wynajęli sobie miejsca pod pałacykiem. Pięknie, ale Krowoderska zapytała ich o uzasadnienie. Z odpowiedzi wynika, że ZTP wynajęło trzy miejsca parkingowe, po 500 zł każde, na potrzeby parkowania samochodów służbowych. Uzasadniają, że parkowanie w strefie płatnego parkowania mogłoby wyjść nawet drożej. Autor tekstu uważa, że to kolejny przejaw hipokryzji, że urzędnicy przyznają, że w świecie, który stworzyli nie da się funkcjonować, bo jest drogo i niewygodnie.

Niby tak, wszystko się zgadza, legitna drama, czołganie urzędników na pełnej. Tyle że nie.

Urzędnicy muszą mieć służbowe samochody

Ta dam, takie odkrycie. Problem jest z zasadniczym zarzutem tego tekstu, że urzędnicy jeżdżą samochodami, jakby to była jakaś zbrodnia. Rozumiem złość mieszkańców, że im jazdę autem utrudniają, a sami sobie jeżdżą. Niestety do funkcjonowania urzędu wciąż potrzebne są samochody, a nawet radykalne, krakowskie propozycje zmian nie prowadzą do zakazu ruchu samochodowego. Prowadzą do zakazu ruchu starszych samochodów, a to różnica. Hipokryzji więc nie ma, urząd ma samochody i parkować je musi, a cała awantura rozkręcona jest o 3 (słownie: trzy) samochody. Co z tego, że są parkowane w ładnym miejscu? Jakby 500 zł od sztuki płacili za parkowanie w śmietniku, to byłoby w porządku?

Popieram dobre inby, w których grilluje się urzędników, ale to chyba nie jest ta.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać