Relacje / Felietony

Zaparkowałem w najbardziej antysamochodowej okolicy w Europie. I to autem niemal 40-letnim

Relacje / Felietony 08.07.2022 49 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 08.07.2022

Zaparkowałem w najbardziej antysamochodowej okolicy w Europie. I to autem niemal 40-letnim

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski08.07.2022
49 interakcji Dołącz do dyskusji

Holandia to taki kraj, w którym podoba mi się wszystko*. Ale nie wierzcie, że tam nie ma samochodów.

Z przerażeniem myślałem o wyprawie samochodem do Hagi. Haga, podobnie jak Rotterdam, prowadzi politykę wywalania samochodów z miasta, likwidacji miejsc parkingowych i ogólnego oddawania miasta ludziom. Cała starówka to strefa piesza, no może nie cała, ale z całą pewnością nie da się tam zaparkować. A może jednak się da?

Wjechałem Starletem z 1984 r. do Hagi

Nie ma tam strefy czystego transportu dla aut benzynowych, można śmiało latać każdym klasykiem, nawet przedwojennym. Widocznie Holendrzy uznali, że takie strefy służą tylko zbytecznemu wymienianiu aut na nowe, co nijak nie służy środowisku. Na mapach Google znalazłem 6 różnych parkingów w centrum Hagi, wszystkie miały podane ceny, wynoszące od ok. 4 euro za godzinę. Wjechałem na jeden z nich, zbudowany na planie spirali – wjeżdżało się na kolejne piętro po okrągłym wjeździe, na każdym piętrze było po kilkadziesiąt miejsc parkingowych i gotowe. Mapy Google pokazały mi nawet, że jest tam 130 wolnych miejsc. Wszystko było znakomicie opisane i działało bezbłędnie. Przy wyjeździe, po ponaddwugodzinnym spacerze po Hadze, zapłaciłem jedynie niecałe 9 euro kartą w automacie i przy wyjeździe musiałem zeskanować bilet. Moje doświadczenie z parkowaniem w Holandii jest nadzwyczaj pozytywne. Nieco lepsze niż z parkowaniem w centrum Waszyngtonu, ale to inna historia…

Jak parkują mieszkańcy?

Prawie wszędzie są strefy płatnego lub ograniczonego parkowania. Strefa ograniczonego parkowania to zazwyczaj opłata + maksymalnie 120 minut stania. Nie wiem dokładnie jak jest w Hadze, natomiast wiem jak jest w Tilburgu, gdzie spędziłem dłuższą chwilę. Mieszkańcy kupują abonament parkingowy na daną okolicę za 5 euro miesięcznie. Za abonament na dwa samochody płaci się 20 euro miesięcznie. Polskim aktywistom wybuchają mózgi: jak to, tak tanio za przywilej parkowania w mieście? Niemożliwe, NA ZACHODZIE JUŻ DAWNO SOBIE Z TYM PORADZ… a nie, czekaj

parkowanie w holandii

Co jeszcze podobało mi się w Holandii?

Ograniczenie do 100 km/h na autostradzie. Znakomite rozwiązanie, jestem za wprowadzeniem go w Polsce. Wszyscy jadą spokojnie, nikt nic nie odwala, nie ma sytuacji że wjeżdżam na lewy pas, który jest pusty i dwie sekundy później w moim bagażniku parkuje jadące 250 km/h BMW albo Audi. Przy 100 km/h jest ciszej i spalanie jest niższe, a czas dojazdu wydłuża się w sposób pomijalny. W Holandii odległości nie są duże, więc bardzo szybka jazda niczego by nie zmieniła. Gdyby w Polsce jakaś partia postulowałaby ograniczenie do 100 km/h na wszystkich drogach, to bym na nich głosował.

Co jeszcze jeszcze podobało mi się w Holandii?

Paliwo po 2,50 euro (tak mniej więcej 11,70 zł) i wysokie podatki od dużych samochodów. Dlatego Holendrzy jeżdżą małymi autami i coraz chętniej przesiadają się na samochody elektryczne. Jednak nie widzi się ich tak wielu, a jeśli już się widzi, są to niestety samochody duże, typu Tesla 3 i Skoda Enyaq – to chyba dwa najpopularniejsze modele elektryczne. Trochę mnie przeraża, że przejście na elektromobilność to przejście na duże samochody. Holendrów chyba też, bo nadal po zjeździe z autostrady do miasteczka widzi się głównie Citroeny C1, Skody Citigo i inne auta tej wielkości. Nawet sami Holendrzy nie są z tego zadowoleni i spotkałem co najmniej 2 osoby, które powiedziały że owszem auto elektryczne w przyszłości tak, ale oni chcą małe, a praktycznie nic małego i sensownego nie ma. Niby jest Peugeot e-208 i Renault Zoe, ale ich ceny powalają, a Holendrzy do rozrzutnych nie należą.

cennik ładowania pge

Co jeszcze jeszcze jeszcze podobało mi się w Holandii?

Oczywiście kultura jazdy i rozwiązania drogowe, które nie budzą wątpliwości co do organizacji ruchu, nawet jeśli jadę w danym miejscu pierwszy raz. Oznakowanie na drogach rowerowych, które od razu informuje, kto ma pierwszeństwo w danym miejscu. Wcale niekoniecznie musi być to rower. Podobało mi się oznakowanie dróg, gdzie często pojawia się znak zakazu jazdy rowerem, dzięki temu prowadząc samochód wiem, że tu nagle nie pojawi mi się rowerzysta, bo ma znacznie lepszą drogę rowerową obok. Nie będę jednak wnikał w temat infrastruktury rowerowej.

*czy coś mi się w Holandii NIE podobało?

Tak, oczywiście. Nie byłbym Polakiem, gdybym nie narzekał. Nie cierpię bezsensownie porozrzucanych rowerów w Holandii i tego, że oni robią gigantyczne parkingi rowerowe. Niczym się to nie różni od parkingów samochodowych zajmujących przestrzeń w centrum miasta. Wielkość choćby tego parkingu jest porównywalna z przeciętnym parkingiem dla samochodów przy dworcu w polskim mieście. Nonsens.

Za rok wracam tam rowerem.

Czytaj również: Trójkołowcem po Europie. Jest dużo lepiej niż motocyklem z pojemnością 125

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać