Ciekawostki / Klasyki

Ten Opel ma silnik od Mazdy, a całość gra ze sobą wspaniale

Ciekawostki / Klasyki 17.03.2020 411 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 17.03.2020

Ten Opel ma silnik od Mazdy, a całość gra ze sobą wspaniale

Piotr Szary
Piotr Szary17.03.2020
411 interakcji Dołącz do dyskusji

Standardowy Opel GT z przełomu lat 60. i 70. XX w. to sympatyczny, niewielki samochód o sportowych aspiracjach. Po odpowiednich modyfikacjach aspiracjom w końcu mogą też dorównać faktyczne osiągi.

Tuning samochodów klasycznych to często trudny temat. Są oczywiście rozmaite udane restomody, ale jest też sporo projektów, które nigdy nie powinny były ujrzeć światła dziennego. Innymi słowy, trzeba mieć odpowiednie wyczucie przy tego rodzaju pracach.

Z zadowoleniem stwierdzam, że takie wyczucie miał twórca tego projektu na bazie Opla GT.

Opel GT tuning
fot. bpflorida, BringaTrailer.com

Seryjny samochód bywa nazywany „małą Corvettą” ze względu na swą stylistykę. Niestety, nawet mocniejsze warianty z 1,9-litrowym silnikiem benzynowym osiągały nie więcej niż 102 KM. Wersja 90-konna z manualną skrzynią biegów była w stanie przyspieszyć do 100 km/h w 11,5 s i rozpędzić się do 185 km/h. Nie były to może złe wyniki (zwłaszcza jak na lata produkcji GT), ale karoseria obiecywała jednak odrobinę więcej.

Widoczny na zdjęciu Opel GT to zupełnie inna historia. Został rozebrany do gołego nadwozia i złożony od nowa. To zresztą mało powiedziane, bowiem modyfikacji wprowadzono całkiem sporo, również w samym nadwoziu – dzięki poszerzonym błotnikom wygląda ono zdecydowanie bardziej konkretnie. Dobrze tu pasuje też srebrny lakier z palety Jaguara.

Opel GT tuning
fot. bpflorida, BringaTrailer.com

W mechanice korzystano nie tylko z elementów z półek General Motors: tylna oś pochodzi z Volvo 240, a prowadzenie poprawiają amortyzatory Koni o zmiennych nastawach. O wytracanie prędkości dba komplet hamulców tarczowych z tarczami o rozmiarze 11 cali (279 mm) każda.

A jest co wytracać, bo najważniejszy element układanki czeka pod maską.

W zmodyfikowanym Oplu zainstalowano silnik Mazdy Miaty, znanej u nas szerzej jako MX-5. Użyto jednostki BP o pojemności 1,8 l, która w seryjnych Mazdach osiągała co najmniej ok. 130 KM. Auto korzystało z takiej konfiguracji układu napędowego od 2012 r. (kiedy wyjechało na drogi po podmianie silnika) do 2015 r. Wtedy bowiem stwierdzono, że i te 130 koni to trochę mało, co zaowocowało dołożeniem turbosprężarki Garrett T28 i nowego układu wydechowego.

Pomimo zastosowania turbodoładowania, japoński silnik nadal korzysta tu z seryjnego komputera sterującego oraz standardowych wtryskiwaczy. Szkoda, że nie podano parametrów wzmocnionej jednostki napędowej, ale myślę że nie minę się zanadto z prawdą jeśli oszacuję, że do dyspozycji może tu być obecnie co najmniej 160-170 KM. Moc jest przenoszona na asfalt za pośrednictwem 5-biegowej skrzyni biegów z Miaty.

I do tego ten wygląd!

Opel GT tuning
fot. bpflorida, BringaTrailer.com

Nie, już nie chodzi o nadwozie – o nim wspomnieliśmy. Ale popatrzcie tylko na ten silnik – prosty zabieg w postaci wymiany pokrywy zaworowej na polerowaną sprawił, że silnik Mazdy – sam w sobie wyglądający całkiem klasycznie – zyskał jeszcze dodatkowych kilka punktów klasyczności i pod maską Opla GT prezentuje się zniewalająco. Całość wygląda na wykonaną z dużą dbałością o szczegóły – do tego stopnia, że osoba nie siedząca w temacie mogłaby uznać, że samochód w takiej postaci zjechał z taśmy produkcyjnej w 1972 r. Kojarzycie popularne ostatnio rendery, na których widać wizje klasycznych aut w szybszych wersjach? Ten Opel jest właśnie takim renderem, tylko przeniesionym do realnego świata.

Opel GT tuning
fot. bpflorida, BringaTrailer.com

No ale nie ma V6 ani V8…

A po co miałby mieć? Nie dajmy się zwariować – większy i cięższy silnik to zarazem gorsze prowadzenie. A 4-cylindrowy silnik idealnie pasuje do charakteru małego Opla, łatka „małej Corvetty” w niczym tu nie przeszkadza. Zwłaszcza że silnik Mazdy MX-5 nie tylko odpowiednio wygląda, ale i brzmi niemal dokładnie tak, jak byśmy oczekiwali. Jedynym drobnym dysonansem jest dźwięk zaworu upustowego turbosprężarki, ale myślę, że mógłbym z tym żyć (OCZYWIŚCIE, ŻE MÓGŁBYM Z TYM ŻYĆ, DAWAĆ MI TEGO OPLA).

Bez przesady, jakieś wady musi mieć.

No i ma, przy czym to głównie drobiazgi. Typowo dla amerykańskich projektów tego typu, samochód ma nowoczesne, skrajnie byle jakie maskownice głośników. Trochę szkoda również, że drążek zmiany biegów nie wygląda nieco bardziej klasycznie i że nie pozostawiono w spokoju seryjnej kierownicy – obecna wygląda trochę jak dzieło domorosłego tunera.

Opel GT tuning
fot. bpflorida, BringaTrailer.com

Jeśli kogoś te elementy nie zrażą, to ma jeszcze 3 dni.

3 dni na co? Na podjęcie decyzji o wzięciu udziału w licytacji, oczywiście. Auto jest bowiem wystawione na portalu BringaTrailer.com, gdzie na chwilę obecną chętni oferują za nie 7 tys. dol. (28,5 tys. zł). Oczywiście nie ma się co spodziewać, że na tak niskiej kwocie aukcja się zakończy (tym bardziej, że ustawiona jest cena minimalna), ale w tej chwili próg wejścia na licytację jest nadal na przyzwoitym poziomie. Gorzej, że pojazd znajduje się na Florydzie, ale nie z takimi problemami sobie radzono. Zawsze będzie można go wytargać dopiero po epidemii.

Opel GT tuning
fot. bpflorida, BringaTrailer.com

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać