Wiadomości

Opel i Buick Cascada odjeżdżają w stronę zachodzącego słońca. To ostatnia prosta tego modelu

Wiadomości 18.02.2019 72 interakcje
Piotr Szary
Piotr Szary 18.02.2019

Opel i Buick Cascada odjeżdżają w stronę zachodzącego słońca. To ostatnia prosta tego modelu

Piotr Szary
Piotr Szary18.02.2019
72 interakcje Dołącz do dyskusji

To było przesądzone – Opel Cascada po 6 latach od wprowadzenia do produkcji powoli opuszcza salony sprzedaży. To samo dotyczy jej amerykańskiego brata – Buicka, o którym Amerykanie jeszcze w październiku mówili, że pogłoski o zakończeniu produkcji tego auta nie dotyczą. A to oznacza, że z rynku znika ostatni kompaktowy kabriolet spoza segmentu premium.

Opel Cascada wszedł do produkcji w styczniu 2013 r., choć do Stanów Zjednoczonych zawitał jako Buick dopiero 3 lata później – stając się zresztą pierwszym od ćwierćwiecza kabrioletem tej marki. Szybki przegląd rynku pozwala zauważyć, że niezbyt popularny kabriolet zbudowany na bazie poprzedniej generacji Opla Astry jest zarazem – przynajmniej w Polsce – ostatnim kompaktowym kabrioletem.

Opel Cascada koniec produkcji

Cofnijmy się o kilka-kilkanaście lat.

Większość producentów – zarówno tych popularnych jak i z segmentu premium – oferowało modele z otwartym nadwoziem o podobnych wymiarach. Ford miał Focusa CC, Volkswagen Golfa Cabriolet, Eosa i Beetle’a, Audi oferowało otwarte A3, Volvo miało w gamie C70, Peugeot – 307 i 308 CC a Renault – Megane Coupe Cabriolet. Sam Opel przed Cascadą oferował wersje kabriolet w każdej generacji Astry, a wcześniej również w Kadetcie E.

Teraz nic z tego już nie ma, chyba że godzimy się na segment premium, a i to w ograniczonym zakresie – do wyboru pozostaje w praktyce tylko BMW serii 2. Oczywiście wybór kabrioletów ogółem nadal jest daleko większy, zaczynając się od Fiata 500C, idąc przez Mazdę MX-5, a kończąc na autach w rodzaju Forda Mustanga, Porsche 911 i Mercedesie klasy S. Trudno jednak oczekiwać, żeby osoba szukająca czegoś pomiędzy gniotła się w małym Fiacie albo chciała wydać kilkaset tysięcy złotych na topowego Mercedesa.

Opel Cascada koniec produkcji
Wnętrze Cascady było regularnie krytykowane za zbyt dużą liczbę przycisków.

Popyt na modele w rodzaju Cascady jest jednak zbyt mały, by komuś chciało się jeszcze pracować nad podobnymi samochodami.

Cascadzie nie pomogły też kwestie obiektywne. Po pierwsze – cena. Podczas gdy znakomitą większością konkurentów można było opuścić salon sprzedaży za mniej niż 100 tys. zł (122-konny Golf Cabriolet kosztował w 2013 r. około 90-91 tys. zł), to Cascada w tym samym czasie była oferowana za co najmniej 20 tys. zł więcej. Nie bardzo pomagał tu fakt, że na rynku polskim oferowano wtedy tylko w miarę przyzwoicie wyposażoną wersję Cosmo. Teoretycznie miała chociaż podobne parametry (silnikiem bazowym było 120-konne 1.4 turbo), ale w praktyce oczekiwania bardzo rozmijały się z rzeczywistością – Opel jest wręcz okrutnie ciężkim autem, masa własna to co najmniej 1,7 tony. To o ćwierć tony więcej od bazowego Golfa Cabrio.

Z jednej strony można by rzec, że kabriolet nie jest po to, żeby jeździć nim z gazem w podłodze, ale 11,9 s. potrzebnych na przyspieszenie do 100 km/h wygląda przyzwoicie raczej w aucie miejskim a nie w kabriolecie za 110 tys. zł. Większość nabywców wybierała więc znacznie mocniejsze wersje, żeby auto miało choć śladową dynamikę. Sam miałem okazję przejechać się 140-konną wersją Cascady 1.4T i o ile auto całkiem mi się podobało, to osiągi można było określić co najwyżej mianem ledwie akceptowalnych.

Opel Cascada koniec produkcji

Teraz zbyt dużego wyboru i tak nie ma.

Cascada, oferowana jeszcze zarówno w Europie jak i w Stanach (australijski Holden zakończył już sprzedaż), oferowana jest tylko z silnikami 1.6 z turbodoładowaniem. Bazowy europejski wariant ma jednak ledwo 136 KM i… gorsze osiągi od 140-konnego 1.4T. W promocji kosztuje przy tym co najmniej 121 700 zł. U nas dostępna jest jeszcze wersja 170-konna, natomiast Amerykanom oferuje się tylko Cascady o mocy 200 KM.

Zarówno w Europie jak i w Stanach dostępne są już tylko samochody z tzw. stocku – nie można zamawiać nowych egzemplarzy do produkcji. Jak informuje Buick, aut powinno wystarczyć do końca 2019 r. Potem nastąpi definitywny koniec modelu – następcy nie będzie.

Nie ukrywam, że samochodu mi trochę żal, bo uważam Cascadę za jeden z ładniejszych kabrioletów w tym segmencie. Wiele dała tu rezygnacja z metalowego, składanego dachu (jak w Astrze J) na rzecz soft-topu. Niestety auto pojawiło się w okresie, gdy zainteresowanie kabrioletami zaczęło się zmniejszać, a obiektywne wady tylko pogorszyły sprawę.

Póki co możemy więc tylko pomachać ręką na pożegnanie ostatniemu niepremiumowemu kabrioletowi klasy kompaktowej. No bo przecież można kupić w zamian SUV-a, prawda?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać