Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Ojcowska miłość to piękne uczucie. Nawet wtedy, gdy jej ofiarą pada ładne BMW

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 06.03.2023 616 interakcji

Ojcowska miłość to piękne uczucie. Nawet wtedy, gdy jej ofiarą pada ładne BMW

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski06.03.2023
616 interakcji Dołącz do dyskusji

Ojciec zniszczył BMW z miłości do syna. Ten piękny akt najwyższego uczucia wzruszył mnie jako ojca dwóch córek. Nikt tak nie kocha, jak tata.

Ojcowska miłość to zagadnienie poruszane w światowej kulturze od początku istnienia cywilizacji. Znamy tysiące pięknych przykładów poświęcenia się ojca dla dobra dzieci i czytamy o tym, do czego mógł posunąć się ojciec, żeby być z dziećmi i zapewnić im szczęście. Już w Starym Testamencie znajdziemy przykłady ojcowskiej miłości, począwszy od Abrahama. W Nowym Testamencie opisana jest historia syna marnotrawnego, który wraca do domu skruszony szukać przebaczenia u ojca, a ten tak go kocha, że nie przejmuje się utraconym majątkiem. Każdy zna Jana Kochanowskiego i bolesne Treny do jego przedwcześnie zmarłej córki. W kolejnych epokach literackich pełno jest innych dzieł, które opowiadają o tej stronie miłości. Gdybym był poetą, to właśnie pisałbym wiersz na cześć pewnego hiszpańskiego ojca.

Ojciec zniszczył BMW syna, bo tak bardzo go kochał

Nie od dziś wiadomo, że BMW w połączeniu z młodym wiekiem to zwiększone ryzyko problemów, ciężkich uszczerbków na zdrowiu, a nawet przedwczesnej śmierci. Niektórzy powiedzą, że to tylko stereotyp, ale skoro w każdym kraju występują takie problemy, to coś musi być na rzeczy. W urzekającym Logrono w Hiszpanii ktoś zadzwonił na policję, że jakiś wariat rozwala kilofem piękne BMW serii 3 Coupe. Policjanci szybko udali się na miejsce i dostrzegli oddalający się z miejsca zdarzenia samochód terenowy. Mieli nosa i go zatrzymali. W środku siedziały dwie osoby, w tym sprawca całego zdarzenia.

ojciec zniszczył bmw
Źródło: Policja w Logrono

Okazało się, że to ojciec i syn. Młodszy z mężczyzn napił się i chciał jechać samochodem. Ojciec był odpowiedzialny i nie mógł na to pozwolić, bo wtedy przejażdżka mogłaby się skończyć tragedią. Starszy mężczyzna próbował przemówić młodszemu do rozsądku, ale ten był głuchy na racjonalne argumenty. Ojciec nie mógł tego tak zostawić, więc doszedł do wniosku, że jak zniszczy samochód syna, to ten nigdzie nie pojedzie. Wziął kilof, który woził w bagażniku (może był górnikiem, nie mnie to oceniać) i uszkodził BMW tak, żeby nie nadawało się do jazdy.

Niestety nie wiemy, co wydarzyło się później

Lokalna policja nie poinformował, czy zaproponowała burmistrzowi miasta odznaczenie bohaterskiego mężczyzny, czy puściła go do domu, uznając, że i tak przeżył dużo na dzisiaj. Moje ręce składają się do oklasków. BMW to tylko samochód, zawsze można je naprawić, gdy syn zmądrzeje. Za powstrzymanie pijanego kierowcy należą się wyrazy uznania. Świat potrzebuje takich bohaterów, może niekoniecznie z kilofami, ale takich, którzy nie boją się zareagować.

Czytaj również:

Będzie konfiskata samochodów pijanym kierowcom. Tyle że trochę później

bmw

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać