Wiadomości

57 km autostrady A1 z szansą na tytuł mistrza Polski w mandatach. Leci ich 1200 dziennie

Wiadomości 18.02.2021 349 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 18.02.2021

57 km autostrady A1 z szansą na tytuł mistrza Polski w mandatach. Leci ich 1200 dziennie

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz18.02.2021
349 interakcji Dołącz do dyskusji

Odcinkowy pomiar prędkości na autostradzie A1 przyniósł efekt w postaci potężnej liczby mandatów. Utrzymajmy tę średnią, a zostanie mistrzem Polski.

Autostrada A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego i Częstochowy wciąż jest w budowie, ale można się nią poruszać i to po dwóch pasach w obu kierunkach. Taki luksus powodował, że kierowcy nie przestrzegali ograniczenia prędkości. Wynosi ono 70 km/h, to stanowczo zbyt mało dla wszystkich mistrzów kierownicy. Nie dają rady jechać tak powoli przez kilkadziesiąt kilometrów.

Na remontowanych odcinkach ustanowiono więc odcinkowy pomiar prędkości. Obowiązuje on od Tuszyna do Piotrkowa Trybunalskiego i od Kamieńska do początku obwodnicy Częstochowy. Łącznie trzeba przejechać 57 kilometrów z ograniczeniem prędkości.

To że nie każdy kierowca utrzyma ciśnienie, było do przewidzenia, ale że będzie ich tak wielu?

Odcinkowy pomiar prędkości na A1 przyniósł 1200 mandatów dziennie

Dziennik.pl sprawdził, ile mandatów przyniósł jeden miesiąc z odcinkowym pomiarem prędkości. Wynik to 37 tys. wykroczeń, 18,3 tys. koło Częstochowy i 18,6 tys. w okolicach Kamieńska. A wydałoby się, że początek monitorowanego odcinka jest dobrze oznaczony.

odcinkowy pomiar prędkości A1 mandaty
Znaki D-51a i D-51b

Najczęstsze przekroczenia dopuszczalnej prędkości to przedział 11-20 km/h. Wydaje się, że ci kierowcy mają świadomość ograniczenia, ale jadą jak przez teren zabudowany, ze sporym marginesem błędu. Jednak średnia prędkość o jaką przekraczano limit to 26 km/h, czyli bardzo wielu z nich kompletnie ignorowało ustanowione ograniczenie.

A1 mistrzem Polski

GITD wysłał już zawiadomienia do 30 tys. kierowców, co oznacza, że 7 tys. łamiących przepisy wciąż czeka na swoją kolej. Monitoring miał uspokoić ruch, bo na obu odcinkach wciąż pracują ludzie. Korzyść jest chyba podwójna, bo przychody z mandatów na pewną będą istotne. 37 tys. przemnożone nawet tylko przez 100 zł, daje znaczącą, kilkumilionową kwotę.

Jeśli ta liczba wykroczeń utrzymałaby się w kolejnych miesiącach roku, te 57 kilometrów autostrady A1 miałoby szansę stać się głównym punktem przychodów do budżetu z tytułu nałożonych mandatów za przekroczenie prędkości. 444 000 (37 tys. x 12 miesięcy) zarejestrowanych wykroczeń wyglądałoby imponująco przy łącznej liczbie mandatów z fotoradarów. W 2019 GITD wysłało z tego tytułu 1,3 mln wezwań do właścicieli pojazdów. Ten krótki fragment A1 przebiłby 1/3 wszystkich wezwań z tamtego roku. Te 57 kilometrów zasłużyłoby na jakiś medal.

Czy ta moda się przyjmie?

Odcinkowy pomiar prędkości na pewno przyczynia się do zmniejszenia prędkości na monitorowanym odcinku. A także do zniechęcenia do ciągłego spychania innych uczestników ruchu z lewego pasa, co jest prawdziwą zmorą polskich dróg. Zainstalowane urządzenia sprawdzają wszystkich, w przeciwieństwie do wideorejestratorów w nieoznakowanych radiowozach, które są w stanie skontrolować tylko wybrane jednostki.

To może być dobre rozwiązanie na polskie dwupasmówki. Niestety nieidealne, jeden samochód ciężarowy wyprzedzający drugi przez pięć minut, dyszącym za nim kierowcom stwarza spory zapas średniej prędkości do odrobienia. Może tam, na A1 modlą się o jakiegoś TIR-a, żeby potem móc przycisnąć?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać