Przegląd rynku

4 sposoby na wydanie 100 000 zł w salonie. Tylko jeden to Dacia Duster

Przegląd rynku 25.04.2023 65 interakcji

4 sposoby na wydanie 100 000 zł w salonie. Tylko jeden to Dacia Duster

Piotr Barycki
Piotr Barycki25.04.2023
65 interakcji Dołącz do dyskusji

Nowy samochód do 100 000 zł powoli zaczyna być wspomnieniem starych dobrych czasów, przynajmniej jeśli mowa o czymś większym niż niewielki samochód do miasta. Ale może uda się coś jeszcze znaleźć w cennikach i jednak wyjechać czymś większym z salonu, dysponując właśnie taką kwotą?

Oczywiście pomysł numer jeden został już spalony w tytule, więc zacznijmy od niego:

Dacia Duster

Kilka lat temu gdyby zaproponować komuś Dustera za 100 000 zł i jeszcze dodać, że to w sumie niezła oferta, pewnie nikt nie potraktowałby nas poważnie. Teraz sytuacja trochę się zmieniła, aczkolwiek już na początku czas na smutną wiadomość – nie, 100 000 zł nie pozwoli kupić Dustera z napędem na obie osie, co z całą pewnością wyróżniałoby go z tego grona. Za taką gotówkę nie możemy też pozwolić sobie na 150-konny silnik TCe z automatyczną przekładnią. Serio.

Możemy natomiast, błąkając się w okolicach tej kwoty, kupić nowego Dustera albo z silnikiem Eco-G 100 (czyli z LPG) i najwyższą wersją wyposażenia – Extreme (94 500 zł), albo zdecydować się na mocniejsze TCe 130 i wtedy pozostać przy wersji wyposażenia Journey (96 200 zł). Ewentualnie – i tutaj Duster wyróżni się z tłumu – można za 97 200 zł kupić Dacię z wysokoprężnym dCi 115 KM, również w wersji Journey.

Biedy przy tym nie będzie, bo już wspomniany kilka razy Journey oferuje 8-calowy ekran systemu multimedialnego, system monitorowania martwego pola, 17-calowe felgi, fotel kierowcy z regulacją podparcia lędźwiowego, kamerę cofania, modułowe relingi dachowe i automatyczną klimatyzację.

Kia Ceed Kombi

nowy samochód do 100 000 zł

Mało zabawne fakty: Kia Ceed Kombi to jedno z ostatnich kompaktowych kombi, które można kupić za mniej niż 100 000 zł. I przy okazji jedno z ostatnich kompaktowych kombi oraz tylko symbolicznie zmieściło się pod przeglądową kreską budżetową.

Najtańsza Kia Ceed Kombi kosztuje bowiem według aktualnego cennika równo 99 900 zł i jest to najniższa wersja wyposażenia (S) z najsłabszym silnikiem (1.0 T-GDI 120 KM) i manualną przekładnią. Tyle dobrze, że z sześcioma biegami, więc będzie czym machać w trakcie jazdy – nie tylko w mieście.

Wyposażenie? Cóż – jest. Na pokładzie jest centralnie sterowany zamek, LED-y do jazdy dziennej, Bluetooth, manualna klimatyzacja, komputer pokładowy z ekranem 4,2″, podłokietnik, podstawowy pakiet systemów bezpieczeństwa i to właściwie tyle. Ach, jeszcze elektrycznie sterowane szyby z przodu i z tyłu oraz tak samo sterowane lusterka boczne – razem z podgrzewaniem.

Niestety, żeby mieć cokolwiek więcej, trzeba sięgnąć głębiej do kieszeni i wydać 107 400 zł na odmianę M, gdzie znajdziemy m.in. automatyczną klimatyzację, czujniki parkowania z tyłu czy skórzane wykończenie kierownicy. Tak, w wersji za niemal 100 000 zł tego wszystkiego brak.

Hyundai Elantra

nowy samochód do 100 000 zł

Prawie moglibyśmy tutaj zaszaleć, bo Hyundai przecenia niektóre modele już w cenniku, ale niestety niewiele to dla nas zmienia, jeśli chcemy wydać maksymalnie 100 000 zł i ani grosza więcej. I tak musimy się zdecydować na najbardziej podstawową wersję. Aczkolwiek jest i dobra wiadomość.

Jest nią fakt, że za 93 000 zł (w promocji, bez promocji – 97 500 zł, więc dalej się łapie) możemy dostać Elantrę z wolnossącym 1.6 MPI (jak każdą Elantrę) i… przekładnią CVT. Szybkie to to przesadnie nie będzie, ale hej – dostajemy nowy samochód do 100 000 zł i jeszcze nie trzeba mieszać kijem w wiadrze. Poproszę.

Niestety wersja bazowa Elantry jest… bazowa. Stalowe felgi 15″, halogenowe reflektory, „najniższa” materiałowa tapicerka, manualna klimatyzacja i w sumie na wiele więcej nie ma co liczyć.

Jeep Avenger

Jeep Avenger (fot. Jeep) nowy samochód do 100 000 zł

Oczywiście nie elektryczny, tylko spalinowy i nie w pełnej opcji, a w najbardziej bazowym wyposażeniu. Z naszego budżetu po zakupie podstawowej odmiany Avengera pozostaje nam bowiem 100 zł i zgodnie z cennikiem, możemy sobie za to dokupić absolutnie nic. Nawet koło zapasowe kosztuje prawie 10 razy więcej, a zresztą najtańszy Avenger i tak nie pozwala dokupić kompletnie niczego. Bierzemy co jest i najwyżej wybieramy kolor. Albo i nie, bo zmiana koloru lakieru nie mieści się w naszym budżecie.

Na pocieszenie – czy wydamy tych 99 900 zł na wersję Avenger, czy 132 300 zł na odmianę Summit, i tak skończymy z tym samym silnikiem, czyli 3-cylindrowym 1.2 GSE o mocy 100 KM. Oraz tą samą przekładnią, czyli manualną z sześcioma przełożeniami.

Wyposażenie? Potwierdzam, jest. Aczkolwiek z wartych wzmianki pozycji warto wymienić chyba głównie przednie reflektory LED, manualną klimatyzację (ok, miało być ciekawie, a nie jest), podłokietnik (robi się coraz bardziej ekscytująco), koło kierownicy nie-pokryte skórą (naprawdę się staram), centralny zamek, komputer pokładowy z wyświetlaczem 7″, system multimedialny z ekranem 10,1″ i Android Auto/Apple CarPlay w wersji bezprzewodowej (ok, to miłe), czujnik deszczu, zmierzchu, tempomat i to by było w sumie na tyle.

Czyli da się kupić nowy samochód do 100 000 zł.

W sumie to nikt nie powiedział, że się nie da, ale i tak uznaję moją walkę z wiatrakami za całkiem udaną. Z drugiej strony – pytanie, czy ktoś, kto trochę przespał sytuację na rynku, właśnie tak wyobraża sobie zbiór samochodów kosztujących po prawie 100 000 zł i to niekoniecznie w najwyższych wersjach…

Czytaj również:

Najtańsze samochody w 2023 r. Z 50 000 zł lepiej nie idź do salonu

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać