Wiadomości

Oto nowy Renault Captur. Większy, praktyczniejszy i trochę bardziej SUV-owaty

Wiadomości 03.07.2019 155 interakcji

Oto nowy Renault Captur. Większy, praktyczniejszy i trochę bardziej SUV-owaty

Piotr Barycki
Piotr Barycki03.07.2019
155 interakcji Dołącz do dyskusji

Weźmy nowe Clio, dodajmy do tego dotychczasowego Captura, a potem zróbmy całość jeszcze trochę bardziej SUV-ową. Co z tego wyjdzie? Najwyraźniej nowe Renault Captur.

Nie dajmy się przy tym zwieść temu, że z zewnątrz nowy Captur wygląda jak mocny lifting poprzedniej generacji. To zupełnie nowa generacja i nowy model, od poprzednika różniąca się chociażby…

Rozmiarem i rozstawem osi

I to znacząco, przynajmniej jeśli chodzi o ten pierwszy parametr. Nowe wydanie Renault Captur ma 4,23 m długości, czyli jest dłuższe od poprzednika o imponujące 11 cm.

Niestety przełożyło się to w bardzo umiarkowany sposób na rozstaw osi. Ten wzrósł o zaledwie 2 cm i wynosi teraz 2,63 m. Szczęśliwie dla pasażerów tylnego rządu nowy projekt foteli z przodu pozwolił wygospodarować im na kolana dodatkowe 17 mm przestrzeni.

Dachem

Domyślnie oczywiście dach ma kolor reszty nadwozia. Jeśli jednak mamy na to ochotę (i – zapewne – chcemy dopłacić), możemy zamówić dach w jednym z czterech kolorow – czarnym, pomarańczowym, szarym i białym.

Oczywiście reszta nadwozia zachowa swój lakier.

Felgami

Do tej pory największe dostępne felgi aluminiowe miały średnicę 17 cali. Teraz opcjonalne będą 18-tki.

Reflektorami

Już od bazowej wersji reflektory Captura będą oparte wyłącznie na LED-ach. Przy czym zaprojektowano je w naprawdę ciekawy sposób – przykładowo górne elementy stanowią kontynuację chromowanych wstawek w grillu.

Wnętrzem

Renault Clio

A nie, przepraszam, to wnętrze nowego Clio. Wnętrze nowego Captura wygląda tak:

Centralnym elementem ma być oczywiście duży (9,3″) panel dotykowy, uzupełniany przez cyfrowe zegary, prezentowane na wyświetlaczu o przekątnej 7 lub 10,2″.

W stosunku do Clio zmieniło się na szczęście kilka detali. Inaczej wypełniono chociażby przestrzeń pomiędzy kratkami nawiewów, ale na pierwszy rzut oka trudno jest znaleźć dużo więcej różnic (ok, Captur na zdjęciu prasowym ma o dwa ślepe przyciski na kierownicy mniej – szukajcie dalej!).

W porównaniu do poprzedniego Captura najważniejszą nowością mogą być… fotele. Mają zaoferować m.in. lepsze podparcie boczne i dłuższą bazę, przez co dalsze wyjazdy powinny być wygodniejsze.

Ma większy bagażnik

W nowym Capturze zmieści się w nim 536 l bagażu. Dla porównania, poprzednia generacja oferowała maksymalnie 445 l (oczywiście przy postawionych fotelach).

Będzie dostępny jako hybryda

I to hybryda plug in, co ma mnóstwo sensu, biorąc pod uwagę fakt, że to raczej auto miejskie. Silnik E-Tech dostępny będzie w sprzedaży w 2020 r. i zaprzęgnie do pracy jednostkę benzynową 1.6, wspomaganą przez dwa silniki elektryczne i zestaw akumulatorów o pojemności 9,8 kWh.

W sumie bez uruchamiania silnika spalinowego będzie można przejechać do 45 km w trybie mieszanym i do 65 km w trybie miejskim. O ile nie przekroczymy prędkości 135 km/h, bo wtedy silniki elektryczne nie poradzą już sobie z napędzaniem Captura.

Do wyboru będą też oczywiście silniki benzynowe. I będą mocniejsze.

Dotychczasowego Captura można było kupić z silnikami benzynowymi TCe o mocy 90, 130 i 150 KM, przy czym ten ostatni występował również w połączeniu z przekładnią EDC.

Nowego Captura będzie można zamówić z TCe 100 (dodatkowe 10 KM i 20 Nm), choć niestety w pakiecie z nim dostaniemy 5-biegową skrzynię manualną. Pocieszać może fakt, ze jednostka ta będzie opcjonalnie oferowana z fabryczną instalacją gazową.

Mocniejszą jednostką w gamie będzie TCe 130 z GPF. Jest to wprawdzie ten sam silnik, co w poprzednim Capturze, ale teraz można łączyć go nie tylko z 6-biegową przekładnią manualną, ale także 7-stopniowym, dwusprzęgłowym automatem.

Najmocniejszym silnikiem jest natomiast TCe 155 GPF – mocniejszy o całe 5 KM od tego z poprzedniego Captura i podobno inaczej od niego skalibrowany. Przy okazji ma też 20 Nm więcej, łączony jest z dwusprzęgłowym, 7-stopniowym automatem i może być wyposażony w manetki do zmiany biegów przy kierownicy.

Uwaga, jest też diesel. A nawet dwa

W sumie to jeden – 1.5 Blue dCi – ale w dwóch wariantach mocy, czyli 95 i 115 KM. Oba wyposażono w SCR i oba domyślnie łączone są z manualną skrzynią o 6 biegach. Mocniejszą odmianę można połączyć z 7-stopniowym, dwusprzęgłowym automatem.

Będzie mógł sam jeździć (no, prawie)

Nowy Captur nie będzie wprawdzie w całości autonomiczny, ale na pokładzie – przeważnie za solidną dopłatą – znajdzie się sporo udogodnień. Od automatycznych świateł, przez adaptacyjny tempomat (do 170 kmh), aż po system utrzymania pasa ruchu. Te dwa ostatnie mogą zresztą pomóc podczas jazdy po autostradzie (do 160 km/h) automatycznie utrzymując auto na pasie i dostosowując prędkość do innych pojazdów. System jest też w stanie poruszać się w korkach, automatycznie zatrzymując się i startując bez udziału kierowcy.

Oczywiście nie zabraknie też innych systemów, takich jak monitorowanie martwego pola, automatyczne awaryjne hamowanie czy odczytywanie znaków drogowych.

A kosztować będzie…

Tego oczywiście nie podano, ale obecny Captur zaczyna się w bazowej wersji bez zniżek od 58 900 zł. Biorąc pod uwagę nowe, mocniejsze silniki i nowy wyposażenie, druga generacja crossovera Renault może być odrobinę droższa.

O ile? O tym przekonamy się pewnie dopiero za jakiś czas.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać