Wiadomości

Oglądałem na żywo nowego Range Rovera. Trzeba parkować go tak, żeby było widać tył

Wiadomości 17.11.2021 53 interakcje
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 17.11.2021

Oglądałem na żywo nowego Range Rovera. Trzeba parkować go tak, żeby było widać tył

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk17.11.2021
53 interakcje Dołącz do dyskusji

Wczoraj po raz pierwszy można było obejrzeć nową generację Range Rovera na żywo. Oczywiście nie pominąłem tej okazji. 

Range Rover to fenomen w świecie luksusowych SUV-ów. Ma horrendalną cenę (to akurat dobrze), a o jego niezawodności właściciele wypowiadają się nie zawsze w samych superlatywach. Mimo to pod luksusowymi willami i szkołami Range Roverów jest zawsze „jak mrówków”. Range Rover to jest – przynajmniej zdaniem jego producenta – poziom wyżej niż wszelkie X5 czy Q7. To jest taka klasa S, tyle że uterenowiona.

W tym roku zadebiutował nowy Range Rover L460

Poprzedniego produkowano od 2012 r. Nowy ma symbol L460 i wygląda… jak ten poprzedni. Przynajmniej z przodu. Ale zacznijmy od początku – czyli od tego, co działo się podczas pokazu dla publiczności.

Podczas pokazu nowy Range Rover stał przodem do widowni. Najpierw pod płachtą, a gdy płachta już opadła, liczyłem, że scena okaże się obrotowa. Niestety, nic z tego. Szkoda, bo z przodu różnice między nową generacją a tą znaną od prawie dekady, są zauważalne tylko dla koneserów modelu. „To ten sam obrazek!” – chciałoby się wykrzyknąć, niczym bohaterka znanego mema. To, że zmieniono np. kształt i układ przedniego zderzaka, naprawdę można pominąć. Z boku łatwiej dostrzec różnice. Podstawową są wysuwane klamki. „Duży” Range Rover musiał na nie długo czekać, bo młodsze modele z koncernu mogą się chwalić tym gadżetem już od dawna. Do cierpliwych świat należy.

Najważniejszym fragmentem nadwozia Range Rovera jest tył

Trochę szkoda, że organizatorom imprezy zabrakło odwagi, by postawić przywieziony aż z Wielkiej Brytanii egzemplarz tyłem. Niby to niekulturalne, by odwracać się plecami do widowni, ale to właśnie tę część „ciała” wszyscy chcieli zobaczyć. Musieli podchodzić pod samą ścianę i ostrożnie zerkać. Ale tył nowego Range’a rzeczywiście wygląda najlepiej. O ile na zdjęciach nie mogłem się do niego przekonać, o tyle na żywo – gdy już odpowiednio dosunąłem się do ściany i przekrzywiłem głowę – stwierdziłem, że jest rewelacyjnie wymyślony. Może Range Rover w ogóle zyskałby, gdyby pozwolono projektantom dalej pociągnąć ten pomysł? Teraz wydaje się, jakby ekipa designerów umarła po narysowaniu tyłu, a szefostwo w obliczu nadchodzącego terminu premiery, zrobiło „kopiuj-wklej” dalszej części auta. Z drugiej strony, być może milionerzy nie lubią stylistycznych rewolucji. Nie jestem specjalistą od ich gustu, ale przez chwilę mogłem poczuć się jak jeden z nich.

Usiadłem z tyłu wersji przedłużonej (5252 mm długości, rozstaw osi: 3197 mm), wyprostowałem nogi i pomyślałem, że prywatne odrzutowce właściwie nie są nikomu potrzebne. Jest przecież Range.

Pokazowy egzemplarz to wersja z czterema osobnymi fotelami

W przepastnym wnętrzu zmieściłoby się ich siedem i nadal każdy pasażer miałby wystarczająco miejsca na nogi, ale tutaj postawiono na unikanie tłoku. W końcu mamy pandemię. Tylne fotele rozkładają się prawie jak leżanka u psychoterapeuty. Zamiast opowiadać o trudach dzieciństwa, można skupić się na oglądaniu filmu albo klikaniu w ekran znajdujący się między fotelami. Rozrywek nie zabraknie. Kierowca też nie powinien się nudzić. Kokpit jest minimalistyczny, ale nie aż tak, jak np. w nowym Mercedesie klasy S.

nowy range rover

Tam można by go opisać jako „wyświetlacz i cała reszta”. Tutaj nie ma aż takiego efektu „doczepionego tabletu”, choć i tak ktoś, kto nie lubi ekranów będzie niezadowolony. Trudno. Jak działają multimedia nowego Range’a? Nie mam pojęcia, bo nie dało się ich włączyć. Deska rozdzielcza wraz ze swoimi przełącznikami czy detalami nie wygląda rewolucyjnie, ale w oczy rzuca się nowa kierownica. Jej kształt delikatnie kojarzy mi się z Hyundaiami – np. z nowym Tucsonem – ale chyba nie wypada tego pisać. Przyjmijmy, że tego nie napisałem.

Innych skojarzeń z gorzej urodzonymi markami nie zanotowałem. Nowy Range Rover jest dokładnie taki, jaki powinien być: przepastny w środku, absurdalnie luksusowy i bardzo, ale to bardzo mocno pachnący skórą dobrej jakości. To kapsuła oddzielająca kierowcę i pasażerów od ciemnych stron życia. Oprócz wykonania i atmosfery niczym z klubu dla ludzi w marynarkach w kratę, dba o to też technologia. Redukcja hałasu, zawieszenie działające niemal jak latający dywan, najlepsze audio. Ale o tym przekonam się dopiero po pierwszych jazdach. Będę wtedy zawsze parkował tyłem do ludzi. Niech widzą, że to ten najnowszy. 

nowy range rover

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać