Testy aut nowych

Nowy Nissan Qashqai na żywo. Oto jego najciekawsze elementy

Testy aut nowych 23.02.2021 73 interakcje
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 23.02.2021

Nowy Nissan Qashqai na żywo. Oto jego najciekawsze elementy

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk23.02.2021
73 interakcje Dołącz do dyskusji

Nowy Nissan Qashqai czekał dziś na mnie w studio. Obejrzałem go z każdej strony i zanotowałem parę ciekawostek.

Gdy w 2006 roku Nissan zaprezentował Qashqaia i oświadczył, że od teraz tak będzie wyglądała jego główna działalność w klasie kompakt (o Tiidzie i Pulsarze lepiej zapomnieć), wielu było w szoku i nie wierzyło w powodzenie projektu „crossover” albo „SUV”. Dziś pewnie patrzą na swoje stare komentarze na forach internetowych (obowiązkowe phpBB by Przemo) i czują się jak Paul Krugman, dawny zdobywca ekonomicznego Nobla, który w 1998 roku powiedział, że „już w 2005 roku stanie się jasne, że wpływ internetu na rynek nie będzie większy niż wpływ faksów”.

Dziś Nissan Qashqai to najważniejszy model marki w Europie

nowy nissan qashqai

Oczywiście, wyrosła mu konkurencja i to bardzo groźna, zwłaszcza jeśli mówimy np. o nowym Hyundaiu Tucsonie. Dlatego nowy Qashqai po prostu musi być dobry. Ma zainteresować odbiorców, ale nie powinien być zbyt kontrowersyjny. Koniecznie musi mieć najnowsze rozwiązania technologiczne, ale nie może być zbyt drogi. Powinien emitować mało CO2, ale i być dynamiczny. Duży w środku, niezbyt wielki na zewnątrz. I tak dalej, i tak dalej.

Czy się udało? Trochę już wiem

Nie miałem jeszcze okazji sprawdzić, jak nowy Nissan Qashqai jeździ, ale za to mogłem go obejrzeć na żywo w pewnym warszawskim studio fotograficznym. Założyłem foliowe ochraniacze na buty, pochodziłem dookoła, wsiadłem do środka, pozadawałem pytania przedstawicielom marki i zanotowałem parę wrażeń. Oto one.

Z zewnątrz: trochę przypomina poprzednika

„Chcieliśmy, żeby nowy Nissan Qashqai nawiązywał do poprzedniego. Tak, żeby było czuć, że to nadal ten sam model, ale nowej generacji” – usłyszałem, gdy zwróciłem uwagę na to, że przód jest trochę podobny do starszej wersji, a tył: nawet bardziej niż „trochę”. Na szczęście przednie reflektory są na tyle nowoczesne, że chyba nikt nie pomyli nowego Qashqaia z czymś innym. No, może z Jukem, ale jest mniejszy.

W razie wszelkich wątpliwości, z pomocą pędzi fragment plastiku między reflektorem a diodą LED. Ma wytłoczony napis „Qashqai”. Pewnie w powypadkowych egzemplarzach znajdzie się tańszy, bez niczego i po tym będzie można poznać, czy dany samochód miał za sobą trudne chwile, czy też nie. To dobra porada dla osób, które za parę lat będą szukały używanego crossovera!

nowy nissan qashqai

Felgi wydają się duże… no i rzeczywiście takie są. W topowej wersji mają aż 20 cali. Qashqai z takimi obręczami – a także w wersji hybrydowej albo 4×4, niezależnie od felg – ma z tyłu zawieszenie wielowahaczowe. W skromniejszych odmianach, z tyłu pracuje belka.

nowy nissan qashqai

W środku: interesujące fotele

Zanim usiadłem za kierownicą, zerknąłem na fotel. Jego skórzana tapicerka ma skomplikowane przeszycie w kształcie rombów, co wygląda całkiem nieźle i jest zarezerwowane dla najbogatszej wersji Tekna Plus. Taka odmiana wyróżnia się też trochę inną budową siedziska i szerszymi możliwościami sterowania oparciem. Efekt? Siedzi się bardzo wygodnie, przynajmniej podczas robienia zdjęć. Może i warto głębiej sięgnąć do kieszeni i kupić droższą wersję. I tak pewnie będzie taniej niż w przypadku aut premium. Cen Qashqaia jeszcze nie ma, pojawią się zapewne za kilka dni. W salonach wozy staną w połowie roku.

Wróćmy do foteli. Najciekawszym ich elementem jest opcjonalna funkcja masażu, co w tej klasie zwykle nie jest dostępne nawet we wspomnianych autach z klasy premium.

Nowy Nissan Qashqai: kokpit

nowy nissan qashqai

Zaprojektowana na nowo kierownica pewnie nie każdemu się spodoba, ale dobrze leży w dłoniach. Cyfrowe „zegary” wyróżniają się grafiką 3D, trochę przypominającą tę z Peugeotów. Poprawiono (nareszcie!) jakość obrazu z kamer 360 i zamontowano wyjątkowo szybką, indukcyjną ładowarkę. Do tego: „prawdziwy” wyświetlacz przezierny, a nie wysuwana szybka. Podobno największy w segmencie.

Co jeszcze nowego zauważyłem? Po raz pierwszy w Qashqaiu pojawił się przełącznik trybów jazdy (dziwne, myślałem, że był od dawna). Ekran systemu multimedialnego nie wygrałby konkursu na najlepszą grafikę, gdybym to ja był jurorem, ale jest dość prosty w obsłudze. Materiał na dole kokpitu jest miły dla oka: wygląda trochę jak „drewienko”, ale nim nie jest. Na szczęście nie jest też błyszczącym, brudzącym się od patrzenia tworzywem w stylu piano black.

Szkoda, że egzemplarz, który oglądałem, nie miał automatycznej skrzyni, bo podobno jej wybierak przełożeń jest wyjątkowo ładny. Co ciekawe, to już nie będzie przekładnia dwusprzęgłowa, a CVT, tyle że „wyjątkowo dopracowane”. A przynajmniej tak twierdzą japońscy inżynierowie. Zobaczymy.

Czas na bagażnik

W stosunku do poprzedniego Qashqaia, bagażnik nowej wersji urósł o 74 litry, do 504 l. Ma podwójną podłogę, a najlepszą jej funkcją jest możliwość przedzielenia kufra na dwie części, by nic się tam zanadto nie przewalało. Pod spodem, w „piwnicy”: subwoofer Bose albo koło dojazdowe.

Jak nowy Nissan Qashqai wygląda w drugim rzędzie?

Miejsca na tylnej kanapie jest sporo i mogłem bez problemu usiąść sam za sobą. Poza tym, bardzo wygodnie mi się tam wsiadło. Tylne drzwi mogą otwierać się pod kątem 85 stopni, czyli bardzo szeroko. Ach, gdyby tak miejsca parkingowe też były trochę szersze… Tak czy inaczej, jeśli ktoś należy do szczęśliwców z dużą działką, będzie mu się bardzo wygodnie instalowało dzieci w fotelikach. Próg też jest dość wąski i niski.

Ciekawostek jest jeszcze kilka

Maska jest wyjątkowo lekka (trochę szkoda, że nie ma siłowników). Widoczność do tyłu na skos poprawiono montując małe okienka w słupkach C. Z zewnątrz to wygląda jak czarna listwa, która ma tylko poprawiać stylistykę, ale od środka widać, że tak naprawdę listwa jest szybą. Dysze spryskiwaczy umieszczono w wycieraczkach – jak w nowych Volvo – żeby mniej cennego płynu uciekało na boki.

A oprócz tego, najciekawsza będzie zapewne jazda, zwłaszcza wersją hybrydową, w której silnik spalinowy nie będzie przenosił mocy na koła, tylko ładował motor elektryczny. Ciekawy jestem też działania CVT. Czekam na przejażdżkę.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać