Wiadomości

Dobra wiadomość: nowy Mercedes E 63 S będzie miał silnik. Zła wiadomość: z mniejszą liczbą cylindrów

Wiadomości 01.02.2023 70 interakcji

Dobra wiadomość: nowy Mercedes E 63 S będzie miał silnik. Zła wiadomość: z mniejszą liczbą cylindrów

Piotr Barycki
Piotr Barycki01.02.2023
70 interakcji Dołącz do dyskusji

Nowy Mercedes E 63 S najprawdopodobniej nie będzie już grał tak pięknie, jak jego niedostępny już w salonach poprzednik. Na pocieszenie – nie, nie będzie miał pod maską czterech cylindrów i będzie piekielnie mocny. 

Zacznijmy może od tych gorszych wiadomości.

Nowy Mercedes E 63 S – tak, najpewniej będzie hybrydą. I to bez V8.

Tak przynajmniej wynika z informacji podawanych przez serwis Autocar, zgodnie z którymi wszystkie decyzje już zapadły i dotychczasowy E 63 S w wydaniu „Final Edition” był naprawdę „final edition”. Nowa generacja, która powinna zadebiutować już niedługo, zrezygnuje z ośmiocylindrowej jednostki benzynowej – bez żadnego hybrydowego dodatku – na rzecz rozwiązania podobnego do tego z najmocniejszych wersji GT 4-drzwiowego Coupe i klasy S, z jedną zasadniczą różnicą.

O ile 4-drzwiowe Coupe i klasa S w swoich najpotężniejszych wydaniach pod maską nadal mają V8, o tyle w klasie E benzynową częścią hybrydowego układu będzie rzędowy, 3-litrowy silnik z sześcioma cylindrami. Ta część układanki ma bazować w dużej mierze na jednostce M256, czyli tej, którą znajdziemy pod maską m.in. obecnej klasy E, CLS-a, GLE czy AMG GT z nadmiarem drzwi.

To z kolei oznacza, że zarówno nowe E 53, jak i E 63 S, będą oferować zbliżone jednostki benzynowe (mocniejsza oczywiście w tym drugim przypadku), natomiast różnić je będzie w dużej mierze część elektryczna. W E 63 S będzie to układ P3 (jak w najmocniejszych C, S i AMG GT 4-drzwi i tak dalej), czyli potencjalnie ponad 200-konna jednostka elektryczna przy tylnej osi, z osobną, dwubiegową przekładnią i blokadą tylnego dyferencjału.

Największą nowością byłoby więc zasadniczo to, że całość zostałaby połączona z rzędowym silnikiem sześciocylindrowym, bo do tej pory łączono taki układ albo z V8, albo z R4.

E 53 ma natomiast korzystać ze prostszego rozwiązania, takie jak stosowane jest w obecnej klasie S w wersji plug-in nie-AMG.

Do kompletu dojdzie też prawdopodobnie symboliczny akumulator, który pozwoli na przejechanie – jak to miało miejsce np. w AMG GT (i tak dalej) – zaledwie kilkunastu kilometrów. Zresztą raczej nie służy on do dbania o środowisko czy uszy sąsiadów. Oby zresztą nigdy nie chodziło o to w samochodach od AMG.

Dobra wiadomość? Nowy Mercedes E63 S będzie pewnie najpotężniejszy w historii.

Zacznijmy od tego, ile koni mechanicznych nowy Mercedes E 63 nie będzie miał. A nie będzie miał 612, bo tyle ma obecna generacja i nie ma co oczekiwać utrzymania tego poziomu – musi być więcej. Nie będzie też miał 843 KM, bo tyle oferuje hybrydowe V8.

Według informacji Autocar, nowa generacja E 63 ma trafiać gdzieś pomiędzy te wartości – najlepiej w okolice 700 KM. Pozwoliłoby to na zrobienie „efektu wow” i prawdopodobnie przynajmniej delikatne poprawienie papierowych osiągów – nawet pomimo tego, że nowa generacja będzie pewnie większa i cięższa od poprzednika.

Będzie to pewnie spore wyzwanie, bo już obecne E 63 osiąga setkę w absurdalne 3,4 s. Z drugiej strony – AMG GT „z prądem” zrobi to samo w 2,9 s. Więc pewnie Mercedes i tutaj zdecyduje się trafić pomiędzy i obstawiałbym, że w katalogu pojawią się wartości w okolicach 3,2 s.

I tylko cywilnych V8 żal..

Aczkolwiek na ten żal jest już i tak trochę za późno. V8 w klasie E-nie-AMG nie było w tej generacji wcale – W212 było ostatnią, w której można było zamówić E 500 bez żadnych sportowych pretensji.

Poza tym V8 zostało już w gamie Mercedesa-nie-AMG właściwie tylko w klasie S, G i GLS. Ostatnio prawdopodobnie wypadła nawet z oferty sporego GLE.

Czytaj również:

Milion złotych za 13 km zasięgu. Mercedes-AMG GT 63 S wjeżdża do Polski

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać