Przegląd rynku

To koniec Mercedesa E 63 S. Oto wszystko, co możesz kupić zamiast niego (i ma V8)

Przegląd rynku 26.11.2022 49 interakcji

To koniec Mercedesa E 63 S. Oto wszystko, co możesz kupić zamiast niego (i ma V8)

Piotr Barycki
Piotr Barycki26.11.2022
49 interakcji Dołącz do dyskusji

Czasy, kiedy nowe samochody z V8 pod maską były względnie standardową rzeczą, zdecydowanie są już za nami. Ostatnio z cenników zniknął też Mercedes E 63 S obecnej generacji, co prowadzi do prostego pytania – co zamiast? Co kupić albo o czym marzyć? 

Warunki są właściwie tylko dwa – musi być V8 i nie może to być SUV, bo ileż można w kółko o tych SUV-ach. Oraz żeby tak ekstremalnie nie przestrzelać już z tymi marzeniami, pomińmy może Rollsy i Bentleye wszelkiej maści. Oraz wszystko, co droższe nawet od nich.

To co tam ma dla nas rynek?

Mercedes

Aż trzy aktualne modele z gamy Mercedesa mają pod maską V8. Teoretycznie można byłoby jeszcze doliczyć klasę C 63 w wersji coupe i kabrio, bo dalej znajdują się w cenniku, ale raczej nie potrwa to zbyt długo. Co więc zostaje nam do wyboru, w obliczu końca aktualnego E 63 S?

Przede wszystkim najpiękniejszy samochód tego roku, czyli AMG SL. Tanio nie będzie, ale i nigdy nie miało być – wariant 55 z 4-litrowym V8 o mocy 476 KM kosztuje na start 867 200 zł i do setki rozpędzi się w 3,9 s. Szybszy (3,6 s) i mocniejszy (585 KM) SL 63 będzie natomiast oznaczał wydatek lekko ponad miliona złotych.

Jeszcze więcej opcji na V8 znajdziemy w drugim modelu AMG – GT 4-drzwiowym Coupe. Za 878 100 zł mamy 63 (V8, 4 litry, 585 KM, 3,4 s do setki), za 947 600 zł – 63 S (to samo, ale 639 KM i 3,2 s), natomiast za 1 062 500 zł – hybrydę 63 S E Performance z mocą… 843 KM i przyspieszeniem do setki w 2,9 s.

Mercedes S 500 test

Jedynym nie-SUV-owym i nie-AMG modelem Mercedesa, w którym zachowano V8, pozostaje klasa S (oraz klasa S Maybach). Niestety cywilne V8 (też V i też 4 litry) jest słabsze od wersji sprzedawanej przez AMG i generuje zaledwie 503 KM. Tyle i tak wystarczy, żeby rozpędzić tę limuzynę w długiej wersji do setki w 4,4 s, co jest najlepszym wynikiem w gamie. Uwaga, 580 e to nie plug in z V8, a rzędowe 6 z elektrycznym dodatkiem.

Maserati

Wielka włoska limuzyna z V8 pod maską – cóż mogłoby sprawiać więcej problemów dawać więcej radości. Maserati ma przy tym dwa takie modele – jeden większy i ładniejszy, drugi mniejszy i brzydszy.

Tym pierwszym jest oczywiście Qauttroporte w wersji Trofeo – z 3,8-litrowym V8 o mocy 580 KM i napędem… tylko na tylną oś. Sprint to setki zajmie w tym aucie 4,5 sekundy, więc wprawdzie o włos przegramy z klasą S, ale odniesiemy moralne zwycięstwo dzięki temu, że nie jesteśmy kolejnym nudnym CEO w niemieckim wozie.

Drugą opcją jest Ghibli, również w wersji Trofeo. Moc, pojemność i liczba cylindrów jest taka sama, podobnie jak napędzana oś. Różnice, poza tym, że jest mniej ładnie z zewnątrz? Przyspieszenie do setki – mniejsze Ghibli zrobi to w 4,3 s. Bierzcie Quattroporte.

Porsche

Porsche Panamera

Cały jeden model, ale za to w dwóch wersjach nadwoziowych i trzech wariantach, przy czym V8 będzie zawsze to samo, czyli 4-litrowe. Za to moc i ewentualna elektryczna pomoc będą już inne.

„Najsłabszą” Panamerą z V8 jest odmiana GTS, w której jednostka napędowa generuje ok. 480 KM. Powyżej niej jest Turbo S E-Hybrid, z oczywistym wsparciem silnika elektrycznego, gdzie w sumie do dyspozycji mamy już delikatnie ponad 700 KM, a 100 km/h osiągniemy w 3,2 s (w GTS – 3,9 s).

Nie chcemy silników elektrycznych i ma być sama moc z benzyny? Proszę bardzo – Panamera Turbo S. Koni jest wprawdzie zaledwie 630, ale przez wyrzucenie elektrycznych dodatków do setki rozpędzimy się nawet szybciej niż w wersji hybrydowej, czyli w 3,1 s.

BMW

BMW zasługuje tutaj na specjalne wyróżnienie, bo jako jeden z niewielu producentów w obecnych czasach (a może nawet jedyny) oferuje samochód z V8 w prawie-cywilnym wydaniu. Chodzi oczywiście o M550i, które wprawdzie ma literkę M w oznaczeniu, ale nie jest pełnoprawną M-ką. Mimo to udało się do niego upchnąć 4,4 l pojemności skokowej, 8 cylindrów i 530 KM. Sprint do setki zajmie tylko 3,8 s.

Jeśli jednak ktoś chce M-kę, to do wyboru są dwie nie-SUV-owe. Pierwszą jest M5, czyli 600 KM (625 KM w wersji Competition) i 3,4 s do setki. Drugą jest M8 w jednym z trzech wcieleń – Gran Coupe, Carbio albo Coupe. Koni mechanicznych również mamy tutaj 600, przy czym – ciekawostka – np. M8 Gran Coupe rozpędzi się do setki minimalnie (0,1 s) szybciej nż M5.

Ford

Nieprzerwanie najtańsze V8 na naszym runku. Za Fastbacka z manualną skrzynią zapłacimy… 264 200 zł, czyli mniej więcej 1/4 tego, co za niektóre auta z tego zestawienia.

Ciekawe, ile będzie kosztowała nowa generacja, ale raczej numer jeden jeśli chodzi o stosunek liczby cylindrów do ceny zostanie zachowany.

Audi

Audi rs6 test 2020

Trzy przerysowane wspaniałości z 4-litrowym V8 pod maską – RS6, RS7 i S8. Ok, to ostatnie jest trochę mniej przerysowane, a grill odmiany S jest nawet bardziej dyskretny niż wersji cywilnej.

Ile i za co? RS6 kosztuje 634 800 zł i dostajemy za to 600-konną benzynową jednostkę, którą przypadkiem dorzucono do praktycznego nadwozia kombi. Setka na liczniku pojawi się po 3,6 s, więc jeśli dzieci z tyłu będą się źle zachowywać, to pewnie jedno wciśnięcie pedału przyspieszenia skutecznie je uciszy.

Dokładnie taka sama jednostka trafiła oczywiście do RS7. Przyspieszenie jest dokładnie takie samo, a cena tylko odrobinę wyższa (636 500 zł). Za to przynajmniej nikt nie będzie nas męczył pytaniami, czy pomożemy mu przewieźć kanapę.

Na koniec – S8. Z całej tej trójki jest niestety najsłabsze (571 KM) i najwolniejsze (3,8 s), ale przynajmniej skutecznie znikniemy z radarów, bo nie wiem, czy jest dyskretniejsze auto o takiej mocy niż właśnie S8.

Lexus

Chevrolet Camaro SS koniec sprzedaży

Niespodzianka – niby tacy hybrydowi, a dwa V8 mają. I żeby było zabawne – oba w nadwoziach typu coupe.

Pierwszym jest oczywiście widoczny na zdjęciu Lexus LC w wersji 500 – duże coupe, z odpowiednio dużym, 5-litrowym, 8-cylindrowym, wolnossącym silnikiem o trochę amerykańskiej mocy na poziomie 464 KM. Tego się pod koniec 2022 roku nie spodziewałem. Cena? Co najmniej 638 000 zł.

Drugim jest trochę już zapomniany Lexus RC F, w przypadku którego do wyboru jest tylko jeden silnik (LC jest też sprzedawany jako hybryda). Do dyspozycji mamy tutaj to samo, co w większym coupe – 5 litrów, 8 cylindrów, 464 KM i całkiem przyzwoite 4,3 s do setki.

No dobrze. To teraz można już zacząć tęsknić za E 63 S.

A może nawet bardziej za takimi oczywistymi jeszcze niedawno konstrukcjami, jak np. w pełni cywilne E 500. Ale czasy powszechnego V8 w segmencie E raczej już się skończyły i nigdy nie powrócą. Więc jeśli ktoś chce teraz kupić coś, co i ma V8, i jednocześnie nie jest SUV-em – ma raczej niewiele czasu.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać