Testy aut nowych

Nowe Audi RS 7 Sportback przeczy prawom fizyki. A ekologom parska śmiechem prosto w twarz

Testy aut nowych 25.09.2019 385 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 25.09.2019

Nowe Audi RS 7 Sportback przeczy prawom fizyki. A ekologom parska śmiechem prosto w twarz

Adam Majcherek
Adam Majcherek25.09.2019
385 interakcji Dołącz do dyskusji

Wielkie, groźne, głośne i nieprzyzwoicie szybkie, ale gdy trzeba – potulne jak baranek. Audi RS 7 to połączenie wody i ognia.

Szczerze mówiąc, ostatnio nie byłem fanem stylizacji nowych modeli Audi. Oglądając zdjęcia A4 narzekałem na świetlne rzęsy, które potem w realu okazały się nie być takie złe. Nie potrafiłem się zachwycić ostatnim A6, które ze swoim rysowanym od linijki frontem postawione obok wyoblonego Mercedesa Klasy E i podobnego do niego BMW serii 5, wygląda jak jakiś teutoński oprawca. No dobra, może przesadzam, ale spójrzcie na ten ogromny pysk:

audi a6 cena dodatki

Coś mi w nim nie leżało, ale sam nie potrafiłem powiedzieć co. 

Aż zobaczyłem nowe Audi RS 7 Sportback. 

I teraz już wiem, że mimo wyglądającego na wyłupany siekierą z bloku plastiku kanciastego zderzaka, ledowych ślepi i wielkiego, ożebrowanego grilla, zwykłe A6 nie było wystarczająco agresywne. Ale RS 7 rozwiązuje ten problem.

Audi RS7

No przecież to jest jakiś drogowy bandyta!

Przekombinowany, przesadzony, przeładowany mięśniami, a z wielkim grillem bez kontrastowej ramki i czworokątnymi wlotami powietrza w zderzaku, wręcz karykaturalnie groźny. I co najlepsze – właśnie taki jest idealny. 

A spójrz z tyłu – w owalne wydechy można by wsadzić pięść. Do tego otoczono je finezyjnie dociętym dyfuzorem. Finezyjnie na tyle, na ile da się coś wyciąć finezyjnie siekierą. Nie ma delikatności, wymuskanej elegancji. Całość wygląda jak przypakowany facet ubrany w dopasowaną marynarkę. Z jednej strony zazdrościsz, z drugiej – zastanawiasz się, czy nie przesadził z suplami. 

Audi RS7

W moim odczuciu najmocniejsza wersja właśnie taka ma być.

Jeśli szukasz sleepera (czyt. dyskretniejszego pojazdu), który nie będzie się specjalnie wyróżniał, a jak trzeba zaskoczy pierwsze lepsze sportowe auto na autostradzie – wybierz A6, no może S6. Trzylitrowy diesel ma 700 Nm i też lata jak zły. 

RS 7 nie da się poruszać bez wzbudzania sensacji.

Ma wielką, czarną mordę i 22-calowe obręcze (opcja) obciągnięte naleśnikami w rozmiarze 285/30. 

Audi RS7
To niesamowite jak niski jest profil opony Audi RS 7. W nawigacji powinna być opcja „prowadź wyłącznie po drogach gładkich jak stół”.

Do tego te wąskie ślepia ledowych reflektorów z ciemnym wypełnieniem. Mając ten widok we wstecznym lusterku wcale nie czekasz na prośbę o ustąpienie drogi. Odruchowo odbijasz w prawą stronę. Wiesz, że jakikolwiek opór nie ma sensu.

Audi RS7

Nie ma, bo RS 7 Sportback jest szybsze niż niemal wszystko co spotykamy na co dzień na drogach.

Z danych technicznych można wyczytać, że 600-konne V8 o pojemności 4 litrów rozwija moment obrotowy o wartości 800 Nm. I wystrzeliwuje do 100 km/h w 3,6 sekundy. Sprawdziłem – wyszło 3,5. 

Audi RS7

Po wciśnięciu gazu w podłogę przyspiesza aż osiągnie 250 (wersja podstawowa), 280 (z pakietem dynamicznym), albo nawet 305 km/h (z pakietem dynamicznym plus). I robi to zupełnie bez wysiłku.

Właśnie, zasadniczo to przyspieszanie na prostej szybko staje się nudne.

Klepnięcie w gaz, wgniecenie w fotel, młynek z cyferek na prędkościomierzu. I tak raz po raz – no ileż można. W świetnie izolowanej kabinie przy prędkościach mocno powyżej dozwolonych na naszych autostradach wciąż jest dziwnie, wręcz irracjonalnie cicho. Nawet w trybach, w których dźwięk układu wydechowego ma dzięki aktywnym klapom robić jak najwięcej hałasu we wnętrzu auta. 

Audi RS7
O wnętrzu Audi RS 7 Sporback rozprawiał nie będę – z grubsza wygląda jak w A6, tyle, że jest jeszcze lepiej wykończone i ma jeszcze fajniejsze fotele.

O wiele ciekawiej jest w zakrętach.

Tu do głosu dochodzą zalety nowego zawieszenia oraz układu skrętnych kół. I oczywiście napędu quattro. Seryjnie nowe RS 7 Sportback zostało wyposażone w adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne, które można ustawić w kilku trybach i które automatycznie dostosowuje wysokość prześwitu do prędkości auta. I już na takim zawieszeniu RS 7 może się rozpędzić do 305 km/h. W poprzednim modelu było to niemożliwe – pneumatyka nie potrafiła bezpiecznie stabilizować auta przy tak wysokich prędkościach. Nowa potrafi.

Audi RS 7 Sportback

Ale jeszcze lepiej radzi sobie opcjonalne sportowe zawieszenie RS plus z systemem dynamicznej kontroli jazdy. Jadąc samochodem wyposażonym w to rozwiązanie momentami miałem wrażenie, że przejeżdżam zakręty jak w kiepskiej grze wyścigowej – nadwozie zupełnie nie chce się przechylać. Ani nurkować podczas hamowania, czy unosić przy starcie. Tak jakby prawa fizyki były RS 7 zupełnie obojętne. To zasługa zaworów zwiększających ciśnienie oleju w amortyzatorach od zewnętrznej strony zakrętu. Efekt jest niesamowity, ale nie można przeoczyć skutków ubocznych – każda nierówność drogi odgniata się momentalnie na plecach kierowcy i pasażerów.

Audi RS 7
A jak widać po wzorkach, ma się co odgniatać.

Kolejne zachwianie praw fizyki można poczuć operując kierownicą.

Ta landara ma 5 metrów długości, a nigdy w życiu bym nie zgadł, że może zawrócić na tak małej powierzchni. To zasługa układu czterech skrętnych kół. Przy niskich prędkościach, np. podczas manewrowania po parkingu, tylne koła skręcają do 5 stopni w kierunku przeciwnym do skrętu przednich kół. A przy wyższych, czyli powyżej 100 km/h, w tym samym, ale nie więcej niż 2 stopnie. Niby niewiele, ale podczas jazdy faktycznie to czuć. Auto sprawia wrażenie, jakby było znacznie mniejsze i lżejsze niż pełnowartościowa limuzyna/liftback/gran turismo (niepotrzebne skreślić). 

Audi RS7
Audi RS7 Sportback #drzwibezramek4life

Spora w tym zasługa również napędu na cztery koła, który na co dzień pracuje w proporcjach 40 proc. przód/60 proc. tył, ale w razie poślizgu kół może przerzucić do 70 proc. mocy na przednią i 85 proc. na tylną oś.

Wszystko to do spółki ze wspomnianymi oponami sprawia, że RS 7 porusza się po asfalcie jak przyklejone – niezależnie od tego, z jaką prędkością jedzie i jak mocno kopniesz pedał przyspieszenia.

Audi RS7
Audi RS 7 – limuzyna, hatchback, liftback, pięciodrzwiowe coupe czy gran turismo?

I właśnie ta łatwość w nabieraniu prędkości i zmianie kierunku w połączeniu ze świetnie wyciszonym wnętrzem sprawia, że można szybko przecenić swoje możliwości. Sam przekonałem się o tym na kilku górskich winklach na południe od Frankfurtu. Na szczęście z pomocą przychodzą zawsze wydajne hamulce z ogromnymi tarczami. Seryjny zestaw to 420-milimetrowe tarcze z przodu i 370-milimetrowe z tyłu. Za dopłatą można je wymienić na hamulce ceramiczne z przednimi tarczami o średnicy 440 mm i z 10-(tak-dziesięcio)-tłoczkowymi zaciskami. Audi chwali się, że ceramiczny układ hamulcowy waży o 34 kg mniej od stalowego, co przyczynia się do redukcji masy nieresorowanej i jest trwalszy.

Dobra dobra, a gdzie ten wspomniany na początku potulny baranek?

Najkrócej mówiąc – pod przyciskiem. Na prawym ramieniu kierownicy pojawił się guzik z napisem RS Mode. To przycisk do szybkiego uruchamiania trybów RS1 i RS2. Ten pierwszy przestawia wszystkie systemy w tryb dynamic, przełączając silnik, skrzynię biegów, wspomaganie kierownicy, zawieszenie, układ skrętnych kół, napęd quattro, a nawet klapy w układzie wydechowym i układ klimatyzacji w najbardziej sportowe ustawienia. Drugi robi to samo, dokładając jeszcze sportowy tryb pracy systemu stabilizacji toru jazdy. Czyli mówiąc po naszemu – luzując kaganiec i pozwalając ogarniętemu kierowcy na większą zabawę z trakcją. 

Audi RS 7
Trochę szkoda, że Audi nie spapugowało przełącznika z kierownicy Porsche.

Jednak póki nie zaczniesz bawić się przyciskami na kierownicy, RS 7 jest bardzo grzeczną, wygodną limuzyną. 

No może z tą wygodą to przesadzam – sportowe zawieszenie robi swoje, ale generalnie jest cichutko, auto prowadzi się bardzo płynnie i neutralnie. Nie ma mowy o narowistości, czy niepotrzebnej nerwowości. V-ósemka mruczy przyjemnie pod maską czekając na chwilę, w której będzie mogła pokazać co potrafi.

Audi RS7
4.0 TFSI. Nasze dzieci będą pewnie oglądały takie silniki tylko w muzeach.

A w międzyczasie mrucząc stara się jak może oszczędzić każdą kroplę paliwa. 

I wychodzi jej to całkiem nieźle – za sprawą nowych technologii. Po pierwsze działa układ hybrydowy typu mild z 48-woltową instalacją elektryczną. Przy prędkości między 55 a 160 km/h układ sterujący pracą napędu pozwala na żeglowanie z wyłączonym silnikiem. A w sytuacjach, gdy silnik jednak jest potrzebny, system cylindrów odłączanych na żądanie wyłącza 2., 3., 5. i 8. cylinder dezaktywując w nich wtrysk i zapłon oraz zamykając zawory ssące i wydechowe. A auto porusza się w trybie czterocylindrowym. 

Korzystając z tych rozwiązań można jeździć potworem z 600-konnym silnikiem zużywając średnio ok. 12 litrów paliwa na 100 km. Jak na takiego stwora – to niewiele, ale jak na dzisiejsze czasy – mnóstwo. Jeśli dodamy do tego emisję CO2 wynoszącą średnio 265 g/km – ekolodzy wpadają w omdlenie.

Audi RS7

A ja po spotkaniu z RS 7 jestem wciąż wewnętrznie rozdarty.

Z jednej strony dziwię się, że w dobie e-tronizacji i elektryfikacji gamy Audi wciąż ma śmiałość wstawiać do gamy takiego stosunkowo nieekologicznego potwora. Z drugiej – uwielbiam RS 7 za jego brutalność, bezkompromisowość i wyłamywanie się ze współczesnych trendów. I wcale mi nie przeszkadza, że jest taki przerysowane i przesadnie groźne. Pewnie gdyby było mnie na nie stać, opinie o czterech zerach na masce i piątym za kierownicą ulokowałbym gdzieś głęboko między końcówkami wydechów.

Audi RS 7 Sportback

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać