Wiadomości

Oto Nissan Ariya – nowy, elektryczny crossover od Nissana

Wiadomości 15.07.2020 118 interakcji

Oto Nissan Ariya – nowy, elektryczny crossover od Nissana

Piotr Barycki
Piotr Barycki15.07.2020
118 interakcji Dołącz do dyskusji

Drżyj świecie, drżyj motoryzacjo – nadchodzi… nowy crossover. Coupe. Elektryczny. Od Nissana. 

Dobra, nie wyszło zbyt dramatycznie. Ale próbowałem.

Co jednak nie znaczy, że Nissan Ariya nie jest ciekawy. Znajdźmy więc te najciekawsze z ciekawych rzeczy. Albo najważniejsze.

Nissan Ariya – to nie jest kolejny model studyjny

To właściwie wersja produkcyjna, czyli oglądamy teraz samochód, który za jakiś czas wyjedzie na europejskie drogi. Kiedy dokładnie i w jakiej cenie? Tego dowiemy się w najbliższych miesiącach.

Będzie 5 wersji układów napędowych – w tym z AWD

Bazowa zaoferuje napęd na jedną oś i akumulator o nominalnej pojemności 65 kWh, co ma się przełożyć na teoretyczny zasięg na poziomie 360 km. Maksymalnie takim autem rozpędzimy się do 160 km/h, natomiast sprint do 100 km/h zajmie 7,5 s.

Druga odmiana z napędem na jedną oś zaoferuje akumulator o nominalnej pojemności 90 kWh i zasięgu do 500 km. Prędkość maksymalna będzie identyczna, natomiast przyspieszenie do 100 km/h gorsze o 0,1 s, zapewne z uwagi na większą masę pojazdu.

Warianty z AWD będą natomiast trzy. 65 kWh – z maksymalną prędkością 200 km/h, sprintem do 100 km/h w 5,9 s, a także zasięgiem 340 km. 90 kWh – z zasięgiem 460 km i 5,7 s do setki. Na szczycie gamy stanie odmiana Performance, oferująca 400 km jazdy bez szukania ładowarki i 0-100 km/h w całkiem imponujące 5,1 s.

W środku nie będzie w ogóle tradycyjnych przycisków.

Zamiast tego będą przyciski dotykowe, odwdzięczające się wibracją za każde nasze dotknięcie. Ciekawe, czy będzie to rozwiązanie optymalne, czy takie, które ładnie wygląda, ale nie zadowoli ani miłośników klasycznych przycisków, ani fanów wszystko na ekranie. Zobaczymy.

Ciekawe jest natomiast to, że po wyłączeniu silnika panel przycisków klimatyzacji po prostu znika. Taka technika.

Choć raczej lepszym określeniem jest przestaje być podświetlony, bo jeśli dokładnie przyjrzymy się powyższemu zdjęciu, zobaczymy zarys odpowiednich przycisków.

Poza tym wnętrze wygląda dość standardowo.

Nowocześnie, ale raczej nikt nie dozna szoku po zajęciu miejsca w środku. Nissan przy okazji chwali się tym, że elektryczny napęd pozwolił wygospodarować więcej miejsca w kabinie, dzięki usunięciu chociażby tunelu środkowego.

Dla lubiących cyferki – długość auta to 4595 mm, szerokość – 1850 mm, wysokość – 1660 mm, a rozstaw osi – 2775 mm. W bagażniku zmieścimy natomiast 468 l (wersja 2WD) lub 415 l (wersja 4WD) bagażu. Masa? Od 1,8 tony do… 2,3 tony w przypadku wersji z większymi akumulatorami.

Wracając na chwilę do wnętrza – jestem ciekaw, czy przy gwałtownych manewrach telefon umieszczony na ładowarce indukcyjnej pozostanie na swoim miejscu. Bardzo chętnie sprawdzę to podczas testów, byle nie na swoim telefonie.

Tu wieża kontrolna, jestem gotowy do startu

W standardzie dostaniemy ładowarkę 7,4 kW

Co jest bardzo miłym zabiegiem, tak samo jak zastosowanie standardu ładowania CCS dla wersji europejskich. W przypadku mocniejszych wersji miłą informacją jest z kolei to, że w warunkach domowych (przy instalacji trójfazowej i odpowiedniej ładowarce) Nissan Ariya może być ładowany z mocą 22 kW.

Jeśli natomiast trafimy na trasie na szybką ładowarkę, możemy skorzystać z ładowania z mocą 130 kW. Co istotne, zestaw akumulatorów wyposażono w system kontroli termicznej, dzięki czemu ma się on nie przegrzewać.

Można nim ciągnąć przyczepkę.

O ile przyczepka nie ma masy większej niż 1500 kg.

Ma nowe logo Nissana.

Ma prawie idealny rozkład mas.

Według Nissana – prawie dokładnie 50:50, co zawdzięczamy ulokowaniu akumulatorów pod podłogą.

Można go aktualizować w locie.

Można więc spokojnie wgrać aktualizację oprogramowania np. dla:

oprogramowania systemu multimedialnego, układów elektrycznych i elektronicznych, układów sterujących charakterystyką zawieszenia, klimatyzacji oraz innych ustawień samochodu elektrycznego.

I to wszystko bez wizyty w serwisie.

Ma mieć jeden z najwiekszych kolorowych HUD-ów w swoim segmencie.

Przy czym Nissan w komunikacie prasowym nie podał jego parametrów, ani też nie mogę go znaleźć na żadnym zdjęciu, więc wklejam zdjęcie kierownicy.

Pozostaje oczywiście najważniejsze, czyli cena i dokładna data dostępności, bo dopiero wtedy będzie można debatować nad tym, jakie szanse na sukces ma ten model. Póki co musimy czekać i rozważać, czy to kolejny zabójca Tesli, czy też wcale nie.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać