Wiadomości / Felietony

Niemcy mają przerwę od autostrad bez ograniczeń prędkości. A to nie koniec problemów z upałami

Wiadomości / Felietony 28.06.2019 39 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 28.06.2019

Niemcy mają przerwę od autostrad bez ograniczeń prędkości. A to nie koniec problemów z upałami

Piotr Szary
Piotr Szary28.06.2019
39 interakcji Dołącz do dyskusji

Niewielu ludzi lubi upały. Temperatury rzędu 30 i więcej stopni Celsjusza to utrapienie również dla kierowców. W Niemczech czasowo ograniczono prędkość na niektórych odcinkach autostrad, na których dotąd można było podróżować „ile fabryka dała”.

Jak informuje agencja prasowa Bloomberg, Niemcy – zresztą tak jak spora część Europy – mają problem z falą upałów. Upały na ogół mają to do siebie, że „przychodzą i odchodzą”, ale czasem mogą za sobą pozostawić niemiłe niespodzianki – i tego właśnie obawiają się nasi zachodni sąsiedzi.

Skutkiem tak wysokich temperatur może być uszkodzenie nawierzchni dróg.

Mowa konkretnie o pękaniu asfaltu. O ile na zwykłych drogach krajowych czy w miastach, gdzie osiągane prędkości są relatywnie niewielkie, nie stanowi to aż takiego problemu, to sytuacja zmienia się, gdy weźmiemy pod uwagę autostrady – w tym słynne niemieckie autobahny. W obliczu faktu, że w ostatnią środę temperatury w Niemczech osiągały blisko 38 stopni Celsjusza i meteorolodzy obawiają się, że niedługo może zostać pobity temperaturowy rekord z 2015 r. (40,3 stopnia), postanowiono wprowadzić limit prędkości na niektórych odcinkach, na których do tej pory żadnych ograniczeń nie było.

Na odcinkach, których sprawa dotyczy, wprowadzono ograniczenie do 100 km/h.

Uczciwie trzeba powiedzieć, że nie jest tak źle – czy to w Polsce, czy w Niemczech sporo osób i tak nie przekracza prędkości 120 km/h, nawet jeśli przepisy na to pozwalają. Czy powodem jest oszczędność paliwa, czy hałas, czy cokolwiek innego – faktem pozostaje, że zwolnienie ze 120 do 100 km/h to nie jest jakaś kolosalna różnica. Tym bardziej skoro sprawa nie dotyczy całej siatki autostrad w Niemczech. Są też oczywiście osoby, które jeżdżą znacznie szybciej – do czego normalnie mają święte prawo – ale skoro mowa o tak obiektywnej kwestii jak uszkodzenia nawierzchni, to chyba też jakoś to przeboleją.

Upały nie służą motoryzacji. Ani siatce dróg, ani samochodom, ani nam samym.

Jezdnia, poza wspomnianym wyżej pękaniem, może też reagować na wysokie temperatury (i duży nacisk) inaczej: płynięciem asfaltu skutkującym powstaniem kolein. Często widać to choćby w miastach, obok przystanków autobusowych.

Osoby nieszczególnie interesujące się motoryzacją nie zawsze też zdają sobie sprawę, że samochody – szczególnie te, które nie wyjechały dopiero co z salonu – mogą wymagać pewnego przygotowania do jazdy w takich warunkach. Pierwszą kwestią – i jedną z najłatwiejszych do sprawdzenia – jest ciśnienie w oponach. Problem w tym, że przy takich temperaturach, jakie obecnie u nas panują, problem może być zarówno ze zbyt niskim ciśnieniem (bo ktoś nie sprawdzał i nie korygował go od miesięcy, a np. wentyle mogą być nie do końca szczelne, podobnie jak styk opony z felgą), ale też i ze zbyt wysokim.

Jeśli przykładowo sprawdziliśmy ciśnienie w kołach bezpośrednio przed nastaniem tej fali upałów, może się okazać, że jest ono za wysokie o kilka dziesiątych bara. Niezauważony wzrost ciśnienia jest szczególnie niebezpieczny podczas jazdy obciążonym autem z prędkościami autostradowymi. Jeśli mamy pecha, może nas czekać rozerwanie opony – tak jak ostatnio jednego z naszych czytelników.

Taki sam efekt – uszkodzenie opony – może nas też czekać, jeśli jeździmy na tzw. „flaku” – sam niedawno miałem okazję widzieć na autostradzie samochód ze zdecydowanie zbyt niskim ciśnieniem w tylnych oponach, jadący „na oko” sporo powyżej 160 km/h. Kilka kilometrów dalej stał na poboczu, a jedna z felg była spowita dymem po rozerwaniu przegrzanej opony. Jaki powód uszkodzenia ogumienia by nie był, kończymy z autem stojącym na poboczu na czymś, co jeszcze kilka chwil temu było oponą, a teraz jest w strzępach.

Niemcy autostrady ograniczenia prędkości

A dodajmy jeszcze do tego, że niektórzy sobie wesoło śmigają w takich warunkach na oponach zimowych. Nawet jeśli ciśnienie będzie odpowiednie, to miękka mieszanka gumowa w połączeniu z lamelami sprawi, że droga hamowania tak wyposażonego auta będzie o lata świetlne dłuższa niż egzemplarza na oponach letnich.

A problemy z samochodami samymi w sobie?

To oczywiście zależy przede wszystkim od stanu technicznego. Do sprawdzenia obowiązkowo kwalifikuje się układ chłodzenia – i mam na myśli nie tylko ilość płynu chłodniczego, ale też stan węży gumowych, chłodnicy i sprawność wentylatora. Przy naprawdę dużych upałach okazjonalnie zdarzają się nawet przypadki stopienia izolacji z przewodów elektrycznych, więc czasem i tę kwestię warto sprawdzić.

Wysokie temperatury powinny też ostudzić (suchar) zapędy tych, którzy lubią szybko jeździć swoimi samochodami z automatycznymi skrzyniami biegów. Mowa konkretnie o tych egzemplarzach, które nie dysponują chłodnicami oleju – takie przypadki zdarzają się zwłaszcza w autach sprowadzonych ze Stanów Zjednoczonych. Na szczęście taki brak można często uzupełnić. Co nie znaczy, że można pędzić jak szaleniec.

Nie zapominajmy o… ludziach.

Jak egoistycznie by to nie brzmiało, to jednak my odpowiadamy za bezpieczeństwo – swoje i otoczenia. Upewnijmy się więc przed trasą, że z samochodem jest wszystko w porządku, ale zadbajmy i o swoje samopoczucie. Nie oszczędzajmy na używaniu klimatyzacji („ale bez niej spali mi o 0,3 l paliwa mniej!”), ale i używajmy jej z głową. Nie zapominajmy o zabieraniu do auta napojów dla siebie i pasażerów. To kilka prostych kwestii, ale jeśli wszystko z nimi będzie jak należy, nawet popękane autobahny będą nam niestraszne – i tak dojedziemy bezpiecznie do celu.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać