Przegląd rynku

NBP ogłosiło przetarg na auto dla prezesa. Oto nasze 4 propozycje (i zwycięzca)

Przegląd rynku 01.04.2020 853 interakcje

NBP ogłosiło przetarg na auto dla prezesa. Oto nasze 4 propozycje (i zwycięzca)

Piotr Barycki
Piotr Barycki01.04.2020
853 interakcje Dołącz do dyskusji

Prezes NBP ogłosił przetarg na wynajem kilkudziesięciu aut, w tym tego najważniejszego – dla niego samego. Kryteria są rozpisane jasno, więc możemy przygotować mały przegląd, o cóż takiego może chodzić i jaki model ma NBP na celowniku. 

Informacje o przetargu, który ogłoszony został w połowie marca, opublikował dziś na Twitterze poseł Michał Szczerba:

Jeśli komuś nie chce się klikać w obrazek, to już podaję, jakie wymagania ma prezes NBP, jeśli chodzi o jego następny samochód (który będzie wynajmowany, nie kupowany, jeśli to ma znaczenie):

  • nadwozie typu SUV
  • rozstaw osi: minimum 3100 mm
  • silnik z zapłonem samoczynnym
  • pojemność skokowa silnika od 2500 do 3000 cm3
  • minimalna moc silnika diesla 330 KM
  • silnik zgodny z normą emisji spalin Euro 6
  • automatyczna skrzynia biegów
  • napęd na przednie i tylne koła
  • poduszki powietrzne minimum przednie i boczne dla kierowcy i pasażera
  • kurtyny powietrzne dla minimum 1 i 2 rzędu siedzeń
  • poduszka chroniąca kolana minimum dla kierowcy
  • poduszki boczne dla drugiego rzędu siedzeń lub system spełniający ich funkcję
  • aktywny tempomat
  • 5 drzwi
  • 7 miejsc
  • rok produkcji 2020 albo 2021

Na bogato, biorąc pod uwagę aktualną sytuację w kraju, ale może powstrzymam się od politycznych komentarzy. W końcu to strona o motoryzacji (ok, czasem o rowerach), a do tego moje zdanie o wszystkich osobach z polityki i jej okolic nie powinno być nigdzie fizycznie zapisane, bo może być dla mnie kiedyś obciążające.

Skupmy się na tym, co może spełniać te wymagania. Michał Szczerba podał, że do przetargu pasuje BMW X7, Audi Q7 i Mercedes GLS. Przyjrzyjmy się, czy faktycznie (i dorzućmy coś od siebie).

Co od razu można odrzucić?

Lexusy, bo z silnikiem wysokoprężnym ich nie uświadczymy. Volvo, bo żadne z aut oferowanych aktualnie przez tę markę nie ma odpowiednich wymiarów (nawet XC90 Excellence, które niestety wypadło już z oferty). Wszystkie duże SUV-y w rodzaju X5, GLE czy innych z tego segmentu też nie wchodzą w grę – są po prostu za małe.

Poza tym można wykreślić z listy wszystkie auta amerykańskie – po pierwsze mało które możemy w Polsce kupić, po drugie – mało które dostępne jest z dieslem pod maską.

Zostają więc:

BMW X7

Czas na wyjście z szafy: strasznie podoba mi się ten samochód. Głównie przez to, jak wszystkich denerwuje, ale poza tym – cytując Piotrka Szarego – jeździłbym.

Czy spełnia wymagania? Bez wątpienia znajdziemy tutaj aktywny tempomat. Nie zabraknie też poduszek powietrznych w liczbie pewnie wyraźnie przekraczającej wymagania przetargu. 7 miejsc? Proszę bardzo. 5 drzwi? Jak najbardziej. Rozstaw osi na powyżej 3,1 m? Jest – o włos (a raczej 5 mm), ale jest.

Jest jeszcze silnik wysokoprężny o pojemności skokowej trzech litrów i automatyczna skrzynia biegów (innych opcji w X7 nie ma), ale… no właśnie, pojawia się pewien problem. BMW X7 nie spełnia wymogów dotyczących mocy. Niemcom udało się z tych 3 litrów wyciągnąć tylko 265 KM.

Słabiutko, odpada. Pasowałoby M50d, ale aktualnie nie ma go w polskim konfiguratorze.

Audi Q7

Niestety pudło na wielu płaszczyznach, jeżeli chodzi o warunki przetargu. Rozstaw osi? 2994 mm, czyli trochę zbyt plebejsko. Silnik? Niby jest 50 TDI quattro tiptronic, który zapewnia niezłe osiągi jak na auto wielkości małego domu (6,3 s), ale to nie wystarczy – tylko 286 KM zdecydowanie nie pasuje do kategorii „330 KM lub więcej”.

Lecimy dalej, a Audi traci szansę na wynajem swojego największego SUV-a. Trzeba się było starać bardziej.

Range Rover LWB

system monitorowania zmęczenia w samochodzie

Wersję ze standardowym rozstawem osi możemy oczywiście odrzucić – ponownie jest zbyt plebejska (2922 mm). Odmiana z przedłużonym rozstawem osi to natomiast coś zupełnie innego – 3120 mm to jeden z najlepszych wyników w tym zestawieniu.

Problem? Ponownie – nie ma opcji na 7 miejsc siedzących. 3-litrowy diesel też niestety nie daje rady, bo generuje tylko 275 KM. 4,4-litrowe V8 dałoby radę (339 KM), ale niestety wykracza pojemnością skokową poza specyfikację przetargu.

Niestety więc Land Rover Range Rover, mimo ceny grubo powyżej pół miliona złotych, nie jest godzien.

Mercedes GLS

nowy mercedes gls

Podobno nie ma przypadkowych przetargów i każdy pisany jest pod coś konkretnego. I nie inaczej jest w tym przypadku.

Tutaj możemy zerknąć najpierw do specyfikacji silnika, żeby mieć od razu odpowiedź na pytanie, czy na pewno chodziło konkretnie o GLS. Ba, konkretnie o jedną – bardzo zresztą przyjemną – wersję silnikową.

Kryterium wysokoprężności i trzylitrowości spełniają w przypadku GLS dwie jednostki napędowe – 350 d i 400 d, obie oczywiście łączone z automatyczną przekładnią i napędem na obie osie. 350 d nie łapie się jednak w widełki mocy – z 2925 cm3 Mercedes wygenerował zaledwie 286 KM, a miało być minimum 330.

Zerkamy więc do 400 d i… idealnie. Dokładnie 330 KM, a w bonusie 700 Nm i 6,3 s do 100 km/h. Cena? W podstawowej wersji, bez żadnych dodatków – 425 900 zł. Gdyby wystarczyło 286 KM z 350 d, można byłoby zaoszczędzić około 18 000 zł. Oczywiście auto nie będzie kupowane, a jedynie wynajmowane, więc tych 18 000 zł faktycznie nikt nie zapłaci, ale… wciąż.

Poza tym wszystko się zgadza – jest SUV, 7 miejsc, 5 drzwi, adaptacyjny tempomat i tak dalej, więc już wiemy, czym będzie jeździł niedługo prezes NBP. Chyba że np. Audi na potrzeby tego przetargu na szybko przygotuje przedłużoną wersję Q7….

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać