Karlmann King to najdroższy SUV świata. Jest chiński i powstał na bazie ciężarowego Forda

Podobno gdy wyjeżdża na ulice, dzieci zaczynają płakać, a krowy przestają dawać mleko. Waży co najmniej 4,5 tony, a jego cennik przy milionie dolarów dopiero startuje.

Kochacie asymetryczne samochody, a od czasu zakupu Hyundaia Velostera udało wam się trochę wzbogacić? Macie prawo jazdy kategorii C? Uważacie, że wszystkie samochody dostępne na rynku wyglądają stanowczo zbyt skromnie? Lubicie, gdy ludzie się was boją? Jeśli na któreś z tych pytań odpowiedzieliście twierdząco, możecie rozważyć zakup pojazdu o nazwie Karlmann King.

Jest jeszcze jeden warunek.

Jako że King jest prawdopodobnie najdroższym SUV-em świata, musicie przygotować co najmniej 1 085 000 dolarów amerykańskich (plus podatki). Rozmowa o pieniądzach przy tej kwocie dopiero się jednak zaczyna. Swoją drogą, ciekawe czy istnieją na świecie droższe egzemplarze Rolls-Royce’a Cullinana. Stawiam dwa zeta, że pewnie tak.

Lista opcji nazwanego na cześć młodszego brata Karola Wielkiego Karlmanna Kinga jest chyba jeszcze dłuższa niż samochód (czyli ma ponad 6 metrów). Obejmuje właściwie wszystko, co można sobie wymarzyć, łącznie z ekspresem do kawy i konsolą Sony Playstation 4. Zapewne gdyby klient zażyczył sobie jacuzzi albo prysznic, też nie byłoby problemu. To wszystko oczywiście musi ważyć, dlatego bazowy Karlmann King osiąga na wadze wynik 4,5 tony. Jeśli zamówimy opancerzenie, masa wozu wzrośnie do sześciu ton.

W kwestii wymiarów, warto dodać jeszcze, że wysokość i szerokość wynoszą około 2,5 metra, a rozstaw osi: 3,7 metra. Dla porównania, ten ostatni parametr w przypadku przedłużanego Mercedesa klasy S wynosi „tylko” 3,34 m.

Karlmann to produkt chińskiej firmy.

Opracowanie wozu sfinansowało konsorcjum Alte Automotive, specjalizujące się m.in. w produkcji elektroniki samochodowej. Firma podkreśla jednak, że zespół projektantów pochodzi z Europy. Główny designer, Luciano D’Ambrosio, jest Włochem. Rysując Karlmanna, inspirował się wyglądem diamentów. Dobrze, że nie sztabkami złota.

Pod spodem najdroższy SUV świata jest… amerykańską ciężarówką. Dokładniej, mowa o Fordzie F-550. To z niego pochodzą m.in. podwozie i silnik Karlmanna. Do napędu tego wozu służy benzynowe, 6,8-litrowe V10. W Fordzie taki motor ma 362 KM, ale w tym wypadku podkręcono go do 420 KM. Prędkość maksymalna wersji opancerzonej wynosi 140 km/h, a zwykłej – aż 220 km/h. Mam nadzieję, że zamontowano tu odpowiednie hamulce. Przy tej masie, pewnie przydałby się otwierany spadochron.

Kabina pasażerska może być bardzo luksusowa…

…ale kokpit już mniej. Na widocznym poniżej filmie, na którym Luciano D’Ambrosio opowiada o swoim dziele, widać fragmenty deski rozdzielczej Kinga. Skromny ekran systemu multimedialnego i nieładne przełączniki nie wyglądają, jak z wozu za miliony. Ale dla nabywców pewnie i tak będzie liczyć się po prostu groźny wygląd tego wozu. Swoją drogą, spostrzegawczy zauważą, że z prawej strony ten samochód ma parę drzwi, a z lewej – tylko jedne wrota. Dlatego na początku wspomniałem o Velosterze.

Co do nabywców, nie będzie ich zbyt wielu. Wcale nie chodzi o cenę, a o limitowaną produkcję. Ma powstać tylko 12 sztuk Kinga. Może to i lepiej? Inaczej parkingi pod centrami handlowymi mogłyby się zrobić zbyt ciasne.